Jedna z moich koleżanek scenarzystek powiedziała: „Wojtek Mecwaldowski ma taką twarz, że nie wiadomo, czy jest człowiekiem bardzo na serio, czy ma wszystko w dupie”. Co ty na to?
Wojciech Mecwaldowski: Że się cieszę. Chyba nie byłbym ciekawym aktorem, gdybym miał twarz, która od razu wszystko mówi.
Prawdziwy świat jest ważniejszy od aktorstwa?
Tak. Odkryłem to dopiero w zeszłym roku.
A co takiego się wydarzyło?
Zmianę mojego życia, jego trybu i w ogóle myślenia spowodował film Bodo Koksa „Dziewczyna z szafy”. Przed zdjęciami spędziłem trzy miesiące z osobami autystycznymi. Poznałem zupełnie inny świat. Próbowałem żyć z tym na co dzień, wyprowadziłem się z domu, mieszkałem w hotelu, ponieważ nie chciałem mieć swoich rzeczy koło siebie. Chciałem się złapać tylko za swój łeb, a w domu bym nie mógł, bo z natury mam to, że łazikuję, co chwila coś układam, sprzątam, przekładam…
Facet z mnóstwem natręctw?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.