Poseł Jerzy Szteliga, członek sejmowej komisji śledczej, nie może się pogodzić z tym, że przestał być opolskim baronem, czyli przewodniczącym Rady Wojewódzkiej SLD.
W wywiadach dla lokalnych mediów zasugerował, że padł ofiarą zemsty skompromitowanych działaczy lewicy, którzy opuścili ostatnio szeregi SLD albo stracili stanowiska po wycofaniu im partyjnej rekomendacji. Według Szteligi, przed wojewódzkim zjazdem SLD jego wrogowie spotykali się w apartamentach, które wybudowała spółdzielnia Wiarus (różni politycy zaskakująco tanio kupili tam mieszkania), by opracować plan odsunięcia go od władzy. "Mam poważne domniemania, że te osoby, które wyleciały z władz miasta Opola i które mają problemy z prokuraturą, uczestniczyły w tych 'konsultacjach'" - stwierdził Szteliga. Były baron uważa, że za spiskiem stoją senator Apolonia Klepacz i poseł Andrzej Namysło. W 1997 r., gdy Szteliga przyznał się do współpracy ze służbami specjalnymi PRL, Namysło domagał się usunięcia go z listy kandydatów do Sejmu. Szteliga zasugerował też, że zmiana na stanowisku szefa opolskiego sojuszu zatrzymała proces samooczyszczania partii.
Więcej możesz przeczytać w 16/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.