Europa żywi się chrześcijaństwem, więc dlaczego nie miałaby tego potwierdzić?
W projekcie preambuły do konstytucji europejskiej zamiast powołania się na wartości chrześcijańskie miało się znajdować odniesienie do wartości antycznych i oświeceniowych. Ostatecznie z oświecenia zrezygnowano, tak jak od początku zrezygnowano z chrześcijaństwa. Odwołanie do tradycji religijnych nie zadowala tych, którzy twierdzą, że u podstaw oświecenia leżała jedna konkretna religia, chrześcijaństwo, że Europa jest chrześcijańska tak jak Bliski Wschód jest islamski albo judaistyczny. Co było takiego w oświeceniu, że Francuzi uznali je za rodzaj europejskiej religii? Nie mam nic przeciwko oświeceniu, choć wynalazło ono gilotynę. Była to epoka wielkiego rozwoju nauki, techniki i kultury. Można wiązać z nią wielkie nazwiska, takie jak Kartezjusz, Kant czy Darwin. Dopiero dziś widać, jakich spustoszeń dokonali wielcy oświecenia w ludzkich duszach, w zbiorowej świadomości Europejczyków.
Jednym z najważniejszych, jeśli nie najważniejszym dokonaniem epoki oświecenia było odwołanie się do doświadczenia jako narzędzia poznania i źródła wiedzy o świecie. Pozwalało to na wyprowadzenie ludzkości ze stanu ignorancji i władzy przesądów. Oświecenie rozszerzyło horyzonty, otworzyło erę badań empirycznych i nowy etap w cywilizacyjnym rozwoju ludzkości. Do dziś mówimy o ludziach wykształconych i dociekliwych, że są oświeceni. Gloryfikując rozum, oświecenie odebrało jednak człowiekowi duszę i uplasowało go w łańcuchu ewolucyjnym zwierząt, z czym współczesna nauka nie może się uporać. Zwracając człowiekowi duszę, musiałaby się pożegnać z trzema wiekami dorobku w dziedzinie ewolucji. Ludzkość zmaga się z nieznanym, niewytłumaczalnym, rozum już nie wystarcza, by to poznać i pojąć. Naukowcy, rozumiejąc, iż nie da się na dłuższą metę ignorować tzw. zjawisk paranormalnych, mówią, że po człowieku zostaje coś, co jest niezniszczalne, a może nawet wieczne, że jest to... umysł. Dobre i to, bo przecież przyznają w końcu, że nie wszystko daje się zbadać rozumem.
Oświecenie - choć tak bardzo liberalne, a nawet libertyńskie - było też źródłem współczesnego rasizmu. Powszechna Deklaracja Praw Człowieka ogłoszona po rewolucji francuskiej nie obejmowała Żydów i Murzynów. Wolter napisał po prostu: biały człowiek tak się różni od Murzyna, jak Murzyn od małpy, a małpa od ostrygi. To jeszcze nic. Wpadła mi w ręce oświeceniowa i wielce uczona książeczka autorstwa J.J. Vireya, doktora medycyny paryskiego uniwersytetu, zatytułowana "Historia naturalna rodu ludzkiego", wydana w polskim tłumaczeniu w roku 1843. Dzieło poświęcone jest głównie kobiecie, a w rozdziale "O kobietach pokolenia czarnego" czytamy: "Gdy się zastanowimy nad kobietami pokolenia, a raczej gatunku murzyńskiego, spostrzeżemy, że powszechnie są nader lubieżne, a nawet mają szczególne, sobie właściwe ukształcenie rodnych organów. Ponieważ ten gatunek ludzi mniej jest zdolny do rozwinięcia władz umysłowych, dlatego więcej się skłania do działań czysto zwierzęcych".
Moda na zainteresowanie rozwojem naturalnym gatunków, także ludzkich, zaowocowała wypchaniem i wystawieniem w gabinecie przyrodniczym Habsburgów w Wiedniu przyjmowanego wcześniej na cesarskim dworze i hołubionego murzyńskiego doktora filozofii, członka tej samej loży masońskiej, do której należał Mozart. Do roli osobliwości wykładowcę uniwersyteckiego zepchnęły - na szczęście pośmiertnie - oświeceniowe idee segregacji gatunkowej. Do segregacji rasowej był już tylko mały krok.
Projekt konstytucji europejskiej był pisany pod dyktando Francji, gorliwie popieranej przez kraje Beneluksu. Stąd ten pomysł z oświeceniem. Trzeba przyznać, że w żadnym innym kraju prąd oświeceniowy nie wywarł tak wielkiego wpływu na społeczeństwo jak właśnie we Francji. Odwrót od chrześcijaństwa nie był tak skuteczny ani w Niemczech, ani w Anglii, ani też w Ameryce. Francuzi nie tylko oddzielili państwo od Kościoła, ale też starali się usunąć chrześcijaństwo z cywilizacyjnego cyklu. Stąd w projekcie preambuły Grecja, Rzym, a potem od razu oświecenie. Pomiędzy tym niemal dwa tysiąclecia pustki.
W dyskusji konstytucyjnej - bardzo u nas wątłej, zważywszy na wagę sprawy - podniosły się głosy, że jest to sprawa bez większego znaczenia, symboliczna. Znacznie ważniejsze są konkrety, przede wszystkim sposób podejmowania decyzji w UE. To nieprawda. Czasem całe grupy, a prawdopodobnie również i narody, ponoszą klęskę, ponieważ wybrały fałszywe wartości - te słowa napisał znany liberał, jeden z największych uczonych współczesności, Friedrich von Hayek. Pisząc preambułę, jako europejska zbiorowość wybieramy wartości, na których będzie się ona opierać. Bez takiego odwołania wspólnota nie jest możliwa, fałszywe odwołanie skaże ją na klęskę.
Liberalizm, dziecko oświecenia, dawno już porzucił złudzenie, że zasada korzyści własnej jest wystarczającym mechanizmem organizującym społeczeństwo. Współcześni liberałowie rozumieją, że świeckie i zdominowane przez grę interesów społeczeństwa Zachodu, pozbawione nadrzędnego etosu, mogą przetrwać tylko dlatego, że wcale nie są zeświecczone. W rzeczywistości utrzymują się przy życiu "dzięki spuściźnie przedkapitalistycznej i preindustrialnej ery", jak to określił Michael Baurmann, autor "Rynku cnót". Po prostu żywią się chrześcijańską moralnością - indywidualną i zbiorową.
W USA ze świadomości osiągnięcia granic społecznej organizacji bez fundamentu społecznej moralności wyrósł komunitaryzm - idea organizacji społeczności lokalnych opartych na wspólnie wyznawanych wartościach. Nic nowego skądinąd, bo już Charles Alexis de Tocqueville, francuski filozof z czasów oświecenia, pisał, że "panowania wolności nie można uzasadnić bez odwołania do dobrego obyczaju, a obyczaju bez religii". To jest więc także, paradoksalnie, myśl oświeceniowa.
Ekonomiści doszli do wniosku, że społeczne cnoty, odgrywające centralną rolę w funkcjonowaniu nowoczesnego społeczeństwa, mogą być skutecznie zaszczepiane tylko przez religie i instytucje religijne. Amerykański ekonomista Fred Hirsch w swojej fundamentalnej książce "Społeczne granice wzrostu" napisał wprost, że wraz z rozwojem nowoczesnych społeczeństw religijne obowiązki stają się coraz ważniejsze, nie zaś pozbawione znaczenia. Ekonomia i etyka są wprawdzie bez metafizyki możliwe, ale nieskuteczne.
Immanuel Kant, ostatni wielki filozof oświecenia, uważał respekt dla religijnych przekonań za przejaw szacunku wobec godności ludzkiej. Autorzy preambuły nie okazali tego szacunku ludziom wierzącym. Czy można ufać ich stosunkowi do nas w innych rolach, jako obywateli Unii Europejskiej?
Jednym z najważniejszych, jeśli nie najważniejszym dokonaniem epoki oświecenia było odwołanie się do doświadczenia jako narzędzia poznania i źródła wiedzy o świecie. Pozwalało to na wyprowadzenie ludzkości ze stanu ignorancji i władzy przesądów. Oświecenie rozszerzyło horyzonty, otworzyło erę badań empirycznych i nowy etap w cywilizacyjnym rozwoju ludzkości. Do dziś mówimy o ludziach wykształconych i dociekliwych, że są oświeceni. Gloryfikując rozum, oświecenie odebrało jednak człowiekowi duszę i uplasowało go w łańcuchu ewolucyjnym zwierząt, z czym współczesna nauka nie może się uporać. Zwracając człowiekowi duszę, musiałaby się pożegnać z trzema wiekami dorobku w dziedzinie ewolucji. Ludzkość zmaga się z nieznanym, niewytłumaczalnym, rozum już nie wystarcza, by to poznać i pojąć. Naukowcy, rozumiejąc, iż nie da się na dłuższą metę ignorować tzw. zjawisk paranormalnych, mówią, że po człowieku zostaje coś, co jest niezniszczalne, a może nawet wieczne, że jest to... umysł. Dobre i to, bo przecież przyznają w końcu, że nie wszystko daje się zbadać rozumem.
Oświecenie - choć tak bardzo liberalne, a nawet libertyńskie - było też źródłem współczesnego rasizmu. Powszechna Deklaracja Praw Człowieka ogłoszona po rewolucji francuskiej nie obejmowała Żydów i Murzynów. Wolter napisał po prostu: biały człowiek tak się różni od Murzyna, jak Murzyn od małpy, a małpa od ostrygi. To jeszcze nic. Wpadła mi w ręce oświeceniowa i wielce uczona książeczka autorstwa J.J. Vireya, doktora medycyny paryskiego uniwersytetu, zatytułowana "Historia naturalna rodu ludzkiego", wydana w polskim tłumaczeniu w roku 1843. Dzieło poświęcone jest głównie kobiecie, a w rozdziale "O kobietach pokolenia czarnego" czytamy: "Gdy się zastanowimy nad kobietami pokolenia, a raczej gatunku murzyńskiego, spostrzeżemy, że powszechnie są nader lubieżne, a nawet mają szczególne, sobie właściwe ukształcenie rodnych organów. Ponieważ ten gatunek ludzi mniej jest zdolny do rozwinięcia władz umysłowych, dlatego więcej się skłania do działań czysto zwierzęcych".
Moda na zainteresowanie rozwojem naturalnym gatunków, także ludzkich, zaowocowała wypchaniem i wystawieniem w gabinecie przyrodniczym Habsburgów w Wiedniu przyjmowanego wcześniej na cesarskim dworze i hołubionego murzyńskiego doktora filozofii, członka tej samej loży masońskiej, do której należał Mozart. Do roli osobliwości wykładowcę uniwersyteckiego zepchnęły - na szczęście pośmiertnie - oświeceniowe idee segregacji gatunkowej. Do segregacji rasowej był już tylko mały krok.
Projekt konstytucji europejskiej był pisany pod dyktando Francji, gorliwie popieranej przez kraje Beneluksu. Stąd ten pomysł z oświeceniem. Trzeba przyznać, że w żadnym innym kraju prąd oświeceniowy nie wywarł tak wielkiego wpływu na społeczeństwo jak właśnie we Francji. Odwrót od chrześcijaństwa nie był tak skuteczny ani w Niemczech, ani w Anglii, ani też w Ameryce. Francuzi nie tylko oddzielili państwo od Kościoła, ale też starali się usunąć chrześcijaństwo z cywilizacyjnego cyklu. Stąd w projekcie preambuły Grecja, Rzym, a potem od razu oświecenie. Pomiędzy tym niemal dwa tysiąclecia pustki.
W dyskusji konstytucyjnej - bardzo u nas wątłej, zważywszy na wagę sprawy - podniosły się głosy, że jest to sprawa bez większego znaczenia, symboliczna. Znacznie ważniejsze są konkrety, przede wszystkim sposób podejmowania decyzji w UE. To nieprawda. Czasem całe grupy, a prawdopodobnie również i narody, ponoszą klęskę, ponieważ wybrały fałszywe wartości - te słowa napisał znany liberał, jeden z największych uczonych współczesności, Friedrich von Hayek. Pisząc preambułę, jako europejska zbiorowość wybieramy wartości, na których będzie się ona opierać. Bez takiego odwołania wspólnota nie jest możliwa, fałszywe odwołanie skaże ją na klęskę.
Liberalizm, dziecko oświecenia, dawno już porzucił złudzenie, że zasada korzyści własnej jest wystarczającym mechanizmem organizującym społeczeństwo. Współcześni liberałowie rozumieją, że świeckie i zdominowane przez grę interesów społeczeństwa Zachodu, pozbawione nadrzędnego etosu, mogą przetrwać tylko dlatego, że wcale nie są zeświecczone. W rzeczywistości utrzymują się przy życiu "dzięki spuściźnie przedkapitalistycznej i preindustrialnej ery", jak to określił Michael Baurmann, autor "Rynku cnót". Po prostu żywią się chrześcijańską moralnością - indywidualną i zbiorową.
W USA ze świadomości osiągnięcia granic społecznej organizacji bez fundamentu społecznej moralności wyrósł komunitaryzm - idea organizacji społeczności lokalnych opartych na wspólnie wyznawanych wartościach. Nic nowego skądinąd, bo już Charles Alexis de Tocqueville, francuski filozof z czasów oświecenia, pisał, że "panowania wolności nie można uzasadnić bez odwołania do dobrego obyczaju, a obyczaju bez religii". To jest więc także, paradoksalnie, myśl oświeceniowa.
Ekonomiści doszli do wniosku, że społeczne cnoty, odgrywające centralną rolę w funkcjonowaniu nowoczesnego społeczeństwa, mogą być skutecznie zaszczepiane tylko przez religie i instytucje religijne. Amerykański ekonomista Fred Hirsch w swojej fundamentalnej książce "Społeczne granice wzrostu" napisał wprost, że wraz z rozwojem nowoczesnych społeczeństw religijne obowiązki stają się coraz ważniejsze, nie zaś pozbawione znaczenia. Ekonomia i etyka są wprawdzie bez metafizyki możliwe, ale nieskuteczne.
Immanuel Kant, ostatni wielki filozof oświecenia, uważał respekt dla religijnych przekonań za przejaw szacunku wobec godności ludzkiej. Autorzy preambuły nie okazali tego szacunku ludziom wierzącym. Czy można ufać ich stosunkowi do nas w innych rolach, jako obywateli Unii Europejskiej?
Więcej możesz przeczytać w 27/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.