Spór o preambułę konstytucji Europy brzmi na pozór niezrozumiale.
Katolik i konserwatysta, jakim jest przewodniczący Konwentu Europejskiego Valéry Giscard d'Estaing, występuje przeciwko przywołaniu w preambule wartości chrześcijańskich. Broni ich zaś Leszek Miller, lider socjaldemokracji, zawsze, nie tylko w Polsce, dążącej do konsekwentnego rozdziału Kościoła i państwa. Wszystko zdaje się stać na głowie i tak to komentuje część publicystów.
Tak naprawdę brak tutaj sprzeczności. Dzięki odwołaniu do historii łatwiej pojąć, że nowoczesna państwowość i świadomość Francuzów ukształtowała się w opozycji wobec Kościoła katolickiego. Zaczęło się to w dobie rewolucji francuskiej w końcu XVIII wieku, kiedy katolicyzm podpierał zmurszały tron Burbonów. Tak było przez cały wiek XIX, aż do początku XX, gdy ukształtowała się nowoczesna Francja. Przez ten czas Kościół sprzeciwiał się ruchom kładącym podwaliny pod nowoczesny naród francuski. Reakcją na tę postawę było sformułowanie rygorystycznej zasady rozdziału Kościoła i państwa, głęboko zakorzenionej w świadomości kolejnych pokoleń i powszechnie dzisiaj nad Sekwaną akceptowanej. Wszystko to sprawiło, że dla przeciętnego Francuza, także katolika, jest dzisiaj wręcz nie do pojęcia, żeby władzę świecką łączyć z religią, nawet w jak najlepszych intencjach. Zakładnikiem owego przekonania jest Valéry Giscard d'Estaing, który prywatnie nie ma nic przeciwko odwołaniu się do wartości chrześcijańskich w preambule konstytucji europejskiej, ale żadną miarą nie może tego poglądu powtórzyć jako oficjalny reprezentant Francji.
Zgoła inaczej ukształtowała te relacje historia Polski. Dla pozbawionych od końca XVIII wieku własnego państwa Polaków Kościół stał się główną instytucją życia publicznego. Katolicyzm był kanwą kształtującej się nowoczesnej świadomości narodowej i zrósł się z nią nierozdzielnie. W tych warunkach zrodziło się pojęcie Polaka katolika - aż do odzyskania własnej państwowości - wzór polskiego patriotyzmu. Z nową siłą odżyły te procesy w czasach PRL, kiedy znowu Kościół stał się głównym bastionem polskiego patriotyzmu atakowanego przez komunistyczny uniwersalizm. Lansowane hasło oddzielenia Kościoła od państwa zwracało się przeciwko najżywotniejszym interesom narodowym, właśnie w Kościele znajdującym swego obrońcę. Tak ukształtowanej polskiej świadomości nie da się oddzielić od wartości chrześcijańskich i nie ma się co dziwić, że premier polskiego rządu działa zgodnie z owymi imponderabiliami. Zaskakujące byłoby dopiero to, gdybyśmy na siłę, wbrew własnej historii, chcieli się upodobnić do Francuzów. Tak się ułożyły nasze dzieje, że ich i nas historia zobowiązuje do zupełnie innych zachowań.
Tak naprawdę brak tutaj sprzeczności. Dzięki odwołaniu do historii łatwiej pojąć, że nowoczesna państwowość i świadomość Francuzów ukształtowała się w opozycji wobec Kościoła katolickiego. Zaczęło się to w dobie rewolucji francuskiej w końcu XVIII wieku, kiedy katolicyzm podpierał zmurszały tron Burbonów. Tak było przez cały wiek XIX, aż do początku XX, gdy ukształtowała się nowoczesna Francja. Przez ten czas Kościół sprzeciwiał się ruchom kładącym podwaliny pod nowoczesny naród francuski. Reakcją na tę postawę było sformułowanie rygorystycznej zasady rozdziału Kościoła i państwa, głęboko zakorzenionej w świadomości kolejnych pokoleń i powszechnie dzisiaj nad Sekwaną akceptowanej. Wszystko to sprawiło, że dla przeciętnego Francuza, także katolika, jest dzisiaj wręcz nie do pojęcia, żeby władzę świecką łączyć z religią, nawet w jak najlepszych intencjach. Zakładnikiem owego przekonania jest Valéry Giscard d'Estaing, który prywatnie nie ma nic przeciwko odwołaniu się do wartości chrześcijańskich w preambule konstytucji europejskiej, ale żadną miarą nie może tego poglądu powtórzyć jako oficjalny reprezentant Francji.
Zgoła inaczej ukształtowała te relacje historia Polski. Dla pozbawionych od końca XVIII wieku własnego państwa Polaków Kościół stał się główną instytucją życia publicznego. Katolicyzm był kanwą kształtującej się nowoczesnej świadomości narodowej i zrósł się z nią nierozdzielnie. W tych warunkach zrodziło się pojęcie Polaka katolika - aż do odzyskania własnej państwowości - wzór polskiego patriotyzmu. Z nową siłą odżyły te procesy w czasach PRL, kiedy znowu Kościół stał się głównym bastionem polskiego patriotyzmu atakowanego przez komunistyczny uniwersalizm. Lansowane hasło oddzielenia Kościoła od państwa zwracało się przeciwko najżywotniejszym interesom narodowym, właśnie w Kościele znajdującym swego obrońcę. Tak ukształtowanej polskiej świadomości nie da się oddzielić od wartości chrześcijańskich i nie ma się co dziwić, że premier polskiego rządu działa zgodnie z owymi imponderabiliami. Zaskakujące byłoby dopiero to, gdybyśmy na siłę, wbrew własnej historii, chcieli się upodobnić do Francuzów. Tak się ułożyły nasze dzieje, że ich i nas historia zobowiązuje do zupełnie innych zachowań.
Więcej możesz przeczytać w 27/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.