Światowy sukces polskich muzyków jest równie prawdopodobny jak pojawienie się drugiego Małysza
Wykonawcy okupujący czołówki nadwiślańskich list przebojów z chwilą przekroczenia granicy Polski natychmiast kurczą się do lilipucich rozmiarów. Światowe tournée naszych gwiazd zwykle zaczynają się i kończą w polonijnych klubach. Znacznie lepiej radzą sobie wykonawcy z krajów nie uchodzących za muzyczne potęgi: Rosji (Tatu), Łotwy (BrainStorm), Islandii (Sigur Ross), Nowej Zelandii (Datsun) czy Norwegii (Royksopp). Ten stan rzeczy ma zmienić grupa Myslovitz. Kluczem do jej sukcesu ma być anglojęzyczna wersja albumu "Korova Milky Bar" wydana w krajach europejskich, a także występy na zagranicznych festiwalach rockowych. Tyle że w Europie co tydzień ukazują się dziesiątki albumów, a na każdym liczącym się festiwalu gra ponad stu artystów.
Spektakularnej kariery Myslovitz na Zachodzie nie zagwarantują wspólne trasy z Simple Minds i Iggy Popem, bo to wykonawcy obecnie marginalni. Dużo ważniejsze jest wsparcie koncernu płytowego EMI i współpraca z wpływowym menedżerem Henrym McGrogganem.
Kariera mniemana
Historia podboju świata przez naszych muzyków rozrywkowych to głównie pielęgnowane w Polsce mity. Tak naprawdę tylko raz artysta z Polski odniósł na świecie wielki sukces komercyjny. Dwa albumy nagrane przez Basię Trzetrzelewską pod koniec lat 80. - "Time and Tide" i "Londyn Warsaw New York" - osiągnęły tylko w USA milionowe nakłady. Przed wyjazdem do Wielkiej Brytanii wokalistka była praktycznie nie znana w kraju, a i dziś wciąż przez wielu traktowana jest jako artystka "stamtąd". W "Encyklopedii polskiego rocka" nie ma jej biografii, choć zasłużył sobie na takową zespół Latawce. Niestety, z powodu źle prowadzonej kariery Basia jest obecnie wokalistką na świecie zapomnianą.
Najbliżej rzeczywistego sukcesu byli nasi jazzmani. Krzysztof Komeda dzięki współpracy z Romanem Polańskim zaczynał się liczyć w USA jako kompozytor filmowy. Pięknie rozwijającą się karierę przerwała jednak tragiczna śmierć artysty w 1969 r. W następnym dziesięcioleciu Michał Urbaniak miał kontrakt z fonograficznym gigantem, amerykańską Columbią. Skończyło się jednak na kilku płytach, po które mało kto sięgnął. Cenieni przez krytyków Urszula Dudziak, Zbigniew Seifert i Adam Makowicz też próbowali sił za oceanem, ale z jeszcze gorszym rezultatem. Dopiero obecnie 61-letni Tomasz Stańko, który jest już jest gwiazdą w Europie, ma szansę zaistnieć na rynku amerykańskim. Złote lata jazzu dawno jednak minęły i nakłady płyt naszego trębacza sięgają zaledwie kilkudziesięciu tysięcy egzemplarzy. Polska szkoła jazzu najbardziej wyraziście zaistniała na promach kursujących po Bałtyku.
Jeszcze więcej legend krąży wokół światowych karier naszych rockmanów i szansonistów. Triumfalny występ Niebiesko-Czarnych w paryskiej Olimpii w 1963 r. sprowadzał się jednak do koncertu w składankowym programie z udziałem dwunastu wykonawców. Francuskiej kariery Ewy Demarczyk jakoś nie dokumentują nagrane tam albumy. Sukces zespołu Breakout ograniczył się do występów w klubach Beneluksu. Płytami wydanymi za granicą szczycą się Lady Pank, TSA, Republika, Krzysztof Krawczyk i kilka grup nowofalowych (m.in. Brygada Kryzys i Dezerter). Tyle że wydały je nikomu nie znane firmy i potencjalni słuchacze nawet nie odnotowali ich istnienia.
Na podbój Wschodu
W latach 70. europejscy melomani mogli usłyszeć o Czesławie Niemenie i grupie SBB. Muzyczne propozycje naszych artystów były jednak zbyt wyrafinowane i nie zdobyły masowego odbiorcy. Niemen promowany przez wytwórnię CBS wydał cztery albumy, w tym jeden w USA, ale decydując się na powrót do Polski, sam wyeliminował się z gry. W latach 80. na rynku niemieckim zakotwiczył się Maanam. Traf chciał, że po publikacji płyty "Wet Cat" przez koncern RCA zespół się rozpadł. Stanisław Sojka w 1987 r. też nagrał krążek dla tej wytwórni, ale na tym się skończyło. W minionym dziesięcioleciu na podbój Zachodu ruszyli nasi metalowcy. Zespół Acid Drinkers spasował po trzech albumach. Olsztyński Vader stał się wprawdzie światową gwiazdą death metalu, ale jest to gatunek całkowicie niszowy.
Wszelkie atuty, by zaistnieć w światowym show-biznesie, miała Edyta Górniak: talent, głos, pracowitość, świetną prezencję. Przeniosła się do Londynu, gdzie hojny i oddany wokalistce Wiktor Kubiak zorganizował jej bardzo dobre warunki do pracy. Zaangażował światowej klasy producentów i doprowadził do podpisania kontraktu z amerykańskim oddziałem koncernu EMI. Jej pierwszy anglojęzyczny album - "Edyta Górniak" - z 1997 r. osiągnął 150-tysięczny nakład. Nie został jednak wydany w Wielkiej Brytanii ani Stanach Zjednoczonych. Drugi album - "Invisible" - powstawał aż cztery lata, kosztował fortunę i okazał się fiaskiem. Wygląda na to, że największym wrogiem Górniak jest ona sama - dziś nie tylko opuścili ją dawni pomocnicy, ale została też skreślona z listy nadziei EMI.
Jak na ironię, jedyne autentyczne sukcesy nasze gwiazdy odniosły w dawnym Związku Radzieckim. Do dziś prawdziwym kultem w Rosji otaczana jest Anna German, której płyty zostały tam właśnie wznowione na kompaktach. W 1986 r. jej imieniem został nazwany asteroid odkryty przez astronoma Tamarę Smirnową. Obecnie spośród polskich wykonawców tylko zespół Ich Troje szykuje się do podboju wschodniego rynku. Michał Wiśniewski po raz kolejny pokazał, że ma zmysł do interesów. Jego płyta, wydana w Niemczech, tylko w ciągu miesiąca sprzedała się w dziesięciu tysiącach egzemplarzy. Inni muszą się dopiero nauczyć reguł rządzących światowym show-biznesem.
Spektakularnej kariery Myslovitz na Zachodzie nie zagwarantują wspólne trasy z Simple Minds i Iggy Popem, bo to wykonawcy obecnie marginalni. Dużo ważniejsze jest wsparcie koncernu płytowego EMI i współpraca z wpływowym menedżerem Henrym McGrogganem.
Kariera mniemana
Historia podboju świata przez naszych muzyków rozrywkowych to głównie pielęgnowane w Polsce mity. Tak naprawdę tylko raz artysta z Polski odniósł na świecie wielki sukces komercyjny. Dwa albumy nagrane przez Basię Trzetrzelewską pod koniec lat 80. - "Time and Tide" i "Londyn Warsaw New York" - osiągnęły tylko w USA milionowe nakłady. Przed wyjazdem do Wielkiej Brytanii wokalistka była praktycznie nie znana w kraju, a i dziś wciąż przez wielu traktowana jest jako artystka "stamtąd". W "Encyklopedii polskiego rocka" nie ma jej biografii, choć zasłużył sobie na takową zespół Latawce. Niestety, z powodu źle prowadzonej kariery Basia jest obecnie wokalistką na świecie zapomnianą.
Najbliżej rzeczywistego sukcesu byli nasi jazzmani. Krzysztof Komeda dzięki współpracy z Romanem Polańskim zaczynał się liczyć w USA jako kompozytor filmowy. Pięknie rozwijającą się karierę przerwała jednak tragiczna śmierć artysty w 1969 r. W następnym dziesięcioleciu Michał Urbaniak miał kontrakt z fonograficznym gigantem, amerykańską Columbią. Skończyło się jednak na kilku płytach, po które mało kto sięgnął. Cenieni przez krytyków Urszula Dudziak, Zbigniew Seifert i Adam Makowicz też próbowali sił za oceanem, ale z jeszcze gorszym rezultatem. Dopiero obecnie 61-letni Tomasz Stańko, który jest już jest gwiazdą w Europie, ma szansę zaistnieć na rynku amerykańskim. Złote lata jazzu dawno jednak minęły i nakłady płyt naszego trębacza sięgają zaledwie kilkudziesięciu tysięcy egzemplarzy. Polska szkoła jazzu najbardziej wyraziście zaistniała na promach kursujących po Bałtyku.
Jeszcze więcej legend krąży wokół światowych karier naszych rockmanów i szansonistów. Triumfalny występ Niebiesko-Czarnych w paryskiej Olimpii w 1963 r. sprowadzał się jednak do koncertu w składankowym programie z udziałem dwunastu wykonawców. Francuskiej kariery Ewy Demarczyk jakoś nie dokumentują nagrane tam albumy. Sukces zespołu Breakout ograniczył się do występów w klubach Beneluksu. Płytami wydanymi za granicą szczycą się Lady Pank, TSA, Republika, Krzysztof Krawczyk i kilka grup nowofalowych (m.in. Brygada Kryzys i Dezerter). Tyle że wydały je nikomu nie znane firmy i potencjalni słuchacze nawet nie odnotowali ich istnienia.
Na podbój Wschodu
W latach 70. europejscy melomani mogli usłyszeć o Czesławie Niemenie i grupie SBB. Muzyczne propozycje naszych artystów były jednak zbyt wyrafinowane i nie zdobyły masowego odbiorcy. Niemen promowany przez wytwórnię CBS wydał cztery albumy, w tym jeden w USA, ale decydując się na powrót do Polski, sam wyeliminował się z gry. W latach 80. na rynku niemieckim zakotwiczył się Maanam. Traf chciał, że po publikacji płyty "Wet Cat" przez koncern RCA zespół się rozpadł. Stanisław Sojka w 1987 r. też nagrał krążek dla tej wytwórni, ale na tym się skończyło. W minionym dziesięcioleciu na podbój Zachodu ruszyli nasi metalowcy. Zespół Acid Drinkers spasował po trzech albumach. Olsztyński Vader stał się wprawdzie światową gwiazdą death metalu, ale jest to gatunek całkowicie niszowy.
Wszelkie atuty, by zaistnieć w światowym show-biznesie, miała Edyta Górniak: talent, głos, pracowitość, świetną prezencję. Przeniosła się do Londynu, gdzie hojny i oddany wokalistce Wiktor Kubiak zorganizował jej bardzo dobre warunki do pracy. Zaangażował światowej klasy producentów i doprowadził do podpisania kontraktu z amerykańskim oddziałem koncernu EMI. Jej pierwszy anglojęzyczny album - "Edyta Górniak" - z 1997 r. osiągnął 150-tysięczny nakład. Nie został jednak wydany w Wielkiej Brytanii ani Stanach Zjednoczonych. Drugi album - "Invisible" - powstawał aż cztery lata, kosztował fortunę i okazał się fiaskiem. Wygląda na to, że największym wrogiem Górniak jest ona sama - dziś nie tylko opuścili ją dawni pomocnicy, ale została też skreślona z listy nadziei EMI.
Jak na ironię, jedyne autentyczne sukcesy nasze gwiazdy odniosły w dawnym Związku Radzieckim. Do dziś prawdziwym kultem w Rosji otaczana jest Anna German, której płyty zostały tam właśnie wznowione na kompaktach. W 1986 r. jej imieniem został nazwany asteroid odkryty przez astronoma Tamarę Smirnową. Obecnie spośród polskich wykonawców tylko zespół Ich Troje szykuje się do podboju wschodniego rynku. Michał Wiśniewski po raz kolejny pokazał, że ma zmysł do interesów. Jego płyta, wydana w Niemczech, tylko w ciągu miesiąca sprzedała się w dziesięciu tysiącach egzemplarzy. Inni muszą się dopiero nauczyć reguł rządzących światowym show-biznesem.
Więcej możesz przeczytać w 32/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.