Czy urzędnik może mówić po ludzku

Czy urzędnik może mówić po ludzku

Dodano:   /  Zmieniono: 

Izby skarbowe w Poznaniu i Zielonej Górze we współpracy z ekspertami Banku Światowego przetestowały właśnie rewolucyjny pomysł. W wezwaniach do opieszałych podatników zamiast urzędniczego formalno-prawnego bełkotu użyto prostych sformułowań. Odwołano się też do obywatelskiego obowiązku i przyzwoitości. Akcja przyniosła ponoć pozytywny efekt – na napisane w nowym stylu wezwania odpowiedziało znacznie więcej adresatów niż na pisma przygotowane w urzędniczym żargonie.

Informacja o tej inicjatywie podana została w formie ciekawostki, ale warta jest uwagi, ponieważ dotyka jednego z największych naszych problemów – przejrzystości i zrozumiałości polskiego prawa. Co roku puchnie ono od kolejnych tomów ustaw, rozporządzeń itd. Jak wyliczyli niedawno eksperci Grant Thornton, każdego roku w życie wchodzi ponad 20 tys. stron nowego prawa. To kilkakrotnie więcej niż w latach 90., kiedy przebudowywano ustrój.

Pół biedy, gdyby chodziło tylko o ilość. Fatalna jakość przepisów powoduje, że problemy z ich zrozumieniem mają nawet eksperci. To m.in. z tego powodu co roku resort finansów musi wydawać ponad 30 tys. interpretacji prawa podatkowego. Dodatkowo zajęcie ma rzesza doradców i interpretatorów przepisów, którzy za grube pieniądze powiedzą nam, czy lunch biznesowy zjedzony w sobotę, a nie w dni robocze, można wliczyć w koszty.

Swego czasu problemem zajęła się Rada Języka Polskiego. W 2013 r. przedstawiła w Sejmie sprawozdanie na temat poprawności językowej i komunikatywności materiałów kierowanych do obywateli przez ministerstwa i instytucje centralne. „Urzędnicy nie umieją lub nie chcą pisać językiem prostym; tworzą teksty hermetyczne i przesycone informacją, szablonowe, trudne w odbiorze, bardzo rzadko zróżnicowane w zależności od adresata, co obniża ich skuteczność komunikacyjną” – usłyszeli posłowie.

Wnioskami nie za bardzo się przejęto – system tworzenia prawa cały czas można porównać do wizyty u nieuczciwego mechanika. Naprawi to, co chce, a nie nadążając z realizacją innych zleceń, oddaje klientowi samochód z usterkami, wiedząc, że za kilka tygodni ponownie się do niego zgłosi. Podobnie jest z polskim prawem, które uchwalane jest ze świadomością dalszej nowelizacji – kto więc przejmowałby się jego poprawnością językową.

Chciałbym, aby pomysł z „uczłowieczaniem” komunikacji urzędów z obywatelami się powiódł i pozwolił stworzyć nowe standardy. Wieloletnie przyzwyczajenia trudno będzie jednak wyplenić. Kiedy widzę, jak jedna z rządowych agend szkoleniom dotyczącym m.in. zasad prostej i przejrzystej komunikacji z obywatelami daje tytuł: „Kształtowanie społecznie preferowanych postaw członków korpusu służby cywilnej w bezpośrednich relacjach z obywatelem”, pozostaję w tej kwestii mocno sceptyczny. ■

* Prezes Krajowej Izby Gospodarczej

Więcej możesz przeczytać w 32/2015 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.