Polska jest trzecim krajem emigracji Niemców - po Stanach Zjednoczonych i Szwajcarii
Polska jako wymarzone miejsce osiedlania się Niemców? To nie bajka.

Niemcy z Grunwaldzkiej
Większość Niemców z Ośna mieszka przy ulicy, której nazwa jest symbolem zwycięstwa Polaków nad germańskim żywiołem. - Większość Niemców myśli, że nazwa ulicy Grunwaldzkiej jest związana z berlińską dzielnicą willową Grunwald, bo miejsce bitwy z 1410 r. w niemieckiej historiografii jest określane jako Tannenberg - mówi Olaf Sundermeyer, niemiecki dziennikarz z Frankfurtu nad Odrą (pracuje w rozgłośni RBB). Do Ośna przeprowadził się 1 maja 2004 r., czyli w dniu przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Jego znajomi nie wierzą, że przeprowadził się do Polski, bo mu się tam po prostu podoba. - Za Odrą za podobne mieszkanie jak w Ośnie zapłaciłbym znacznie więcej, a nie mógłbym wieczorem usiąść sobie z książką na balkonie i patrzeć na jezioro - mówi Olaf Sundermeyer. Właśnie widok na jezioro sprawił, że Grunwaldzka stała się ulubioną ulicą Niemców.
Sundermeyer na kilka miesięcy wyprowadzi się z Ośna. Uczy się polskiego, a w Ośnie to trudne, wszyscy jego tutejsi znajomi albo są Niemcami, albo znają niemiecki. Najbliższe pół roku spędzi więc w Krakowie. Problemów z językiem nie ma Jan Fischer. Po polsku mówi z mocnym niemieckim akcentem, ale prawie bezbłędnie. I co ciekawe, nie uczęszczał na żadne kursy. Do Polski przyjechał za pracą. Rozmawiając z polskimi pracownikami, nauczył się języka. Ten były obywatel NRD nie zastanawiał się, kiedy niemiecka firma z Saksonii zaproponowała mu pracę po wschodniej stronie Odry - i to w zrujnowanym PGR. Obecnie gospodarstwo nieźle prosperuje.
Herman Kraanz przez większość życia mieszkał w Berlinie, lecz dziś nie tęskni za tą metropolią. Jego polska towarzyszka życia Danuta Frydman bywa w Berlinie częściej niż on. Mieszkają w domu, który został swego czasu uznany za najpiękniejszy w Ośnie. Chałupę nad osieńskim jeziorem zbudowali polscy górale. Kraanz do góralskiej architektury dodał elementy snycerskie podpatrzone w Poczdamie, w osiedlu Aleksandrówka - wzniesionym jeszcze za pruskich czasów przez rosyjskich emigrantów. Kraanz jest wielbicielem sztuki Wschodu. Jedno z pomieszczeń w domu przeznaczył na pracownię, w której szkoli się w sztuce pisania ikon. Jest samoukiem, tworzenia obrazów uczy się, podglądając dzieła starych mistrzów. Zna zaledwie kilka polskich słów, ale gości wita typowo po polsku. A potem podaje im m.in. prawdziwki duszone na bekonie.
Dieter Mrting jest jedynym Niemcem w Ośnie, który stąd pochodzi. Jego rodzina mieszkała w pobliżu Jednak po wojnie zostali wysiedleni za Odrę. Polaków zza Buga, którzy zasiedlili te ziemie, wspomina dobrze. - Janek, Janek prędko do domu - to jedno z nielicznych zdań, jakie zna po polsku, mimo że ma żonę Polkę. Nauczył się tego zdania tuż po wojnie. Żyje trochę jak odludek: żona przywozi mu gazety zza Odry, ogląda niemiecką telewizję. Potrafi wymienić nazwiska kilku Polaków - wszyscy są piłkarzami Bundesligi. W Ośnie znalazł się dzięki żonie, której tu się spodobało.
Kierunek Polska
W Ośnie Niemcy wcale nie są najzamożniejsi. Przygraniczną koniunkturę najlepiej wykorzystali dwaj polscy przedsiębiorcy, którzy dorobiwszy się na piekarni i zakładzie przeróbki drewna, zainwestowali w położony nad jeziorem pensjonat Afrodyta, w którym znajduje się centrum odnowy biologicznej. Aż 70 proc. gości Afrodyty stanowią Niemcy, a właściwie Niemki, które przyjeżdżają tu poprawić urodę i wypocząć. - 1 maja 2004 r., wraz z rozszerzeniem Unii Europejskiej, stało się coś takiego, jakby ktoś wajchę przełączył. Niemcy uznali, że jesteśmy już cywilizowanym krajem i walą do nas drzwiami i oknami - mówi Ludwik Chomicz, współwłaściciel Afrodyty. Podczas gdy mieszkańcy przygranicznych niemieckich miasteczek przyjeżdżają po tańsze zakupy do Słubic, właściciele Afrodyty zaopatrują swój pensjonat w dużej części w Niemczech - mają karty rabatowe w niemieckich hurtowniach. Ale nigdy nie podaliby swoim gościom niemieckiego pieczywa czy wędlin. Po prostu polskie są nieporównanie lepsze.
Bambrzy z Ośna
Ośno jest świetnym zaprzeczeniem polsko-niemieckich stereotypów. W ostatnich latach zdarzyła się zaledwie jeden próba kradzieży samochodu należącego do Niemca. Osieńscy Niemcy o Polakach wyrażają się w superlatywach, chwaląc nie tylko gościnność, ale również pracowitość i przedsiębiorczość. - Polacy znacznie lepiej niż Niemcy są przygotowani do działania w warunkach ostrej konkurencji. Nie rozpieszczeni przez system socjalny stali się bardziej elastyczni - mówi Olaf Sundermeyer.
Burmistrz Pilimon nie ma nic przeciwko napływowi kolejnych Niemców do Ośna. - W Wielkopolsce to tzw. bambrzy, którzy się w końcu wtopili w polskie społeczeństwo, przyczynili się do rozwoju gospodarki. Nie miałbym nic przeciwko temu, by Niemcy i teraz odegrali podobną rolę. Wyobrażam sobie nawet, jak zasiadają w radzie miejskiej - mówi.
Na stronie auswandern-aktuell.de, poświęconej emigracji z RFN, Niemcy zachęcają swoich rodaków do wybrania Polski. "Żyję od 3 lat w Polsce w pobliżu Koszalina, pięć minut jazdy samochodem od plaży. Internet bezprzewodowy kosztuje 15 euro. I to bez ograniczeń przesyłu danych. Są tu Lidl, Real, Medienmarket itd. Dwulitrowa coca-cola kosztuje mniej niż 1,2 euro" - można przeczytać na stronie forum.
Wkrótce Ośno nie będzie wyjątkiem, lecz jednym z wielu miast zasiedlonych przez Niemców. To znak, że biedniejsza Polska może konkurować z bogatymi Niemcami.
Więcej możesz przeczytać w 35/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.