Klienci gorszego sortu: czym zagraniczne koncerny faszerują Polaków. Gorsza jakość, wyższa cena

Klienci gorszego sortu: czym zagraniczne koncerny faszerują Polaków. Gorsza jakość, wyższa cena

Fotografia ilustracyjna
Fotografia ilustracyjna Źródło: Fotolia / Roman Gorielov
Dla niektórych firm Polska stała się śmietnikiem Europy. ,,Wprost” dotarł do przykładów produktów, które mają gorszy skład w Polsce, a lepszy w Europie Zachodniej. Chociaż tu i tam są sprzedawane pod tą samą marką.

Paluszki rybne Tesco. Wersja sprzedawana dla Brytyjczyków zawiera 65 proc. mięsa dorsza. Wersja dla Polaków: 50 proc. mielonego mięsa ryb białych: miruna, morszczuk, mintaj, dorsz. Produkt jest sprzedawany w Polsce pod marką własną Tesco Value. W Wielkiej Brytanii pod marką Tesco Everyday Value, lokalnym odpowiednikiem marki własnej Tesco. Podobne pudełko i szata graficzna. Ta sama waga: 250 gram. U nas i na Wyspach po 10 paluszków w pudełku. I teraz uwaga: Wersja polska kosztuje 3,59 zł. Wersja brytyjska 60 pensów, czyli ok. 2,98 zł. Brytyjskie paluszki nie dość, że mają więcej lepszej ryby w składzie, to są jeszcze o 61 groszy tańsze niż te polskie.

Inny przykład: Ketchup łagodny Carrefour. Główny składnik w wersji dla Polaków: koncentrat pomidorowy 17,8 proc. Wersja dla Francuzów: 66 proc. przecieru pomidorowego. Z dopiskiem: 120 g świeżych pomidorów na 100 g produktu. Obydwa ketchupy są sprzedawane i w Polsce, i we Francji pod tą samą marką Carrefour. Postanowiliśmy prześwietlić składy kilkudziesięciu produktów, które występują pod taką samą marką i w podobnych opakowaniach w Polsce i za granicą.

Polska śmietnikiem Europy

Wyniki są szokujące. Przebadane przez nas produkty mają gorszy skład w Polsce, a lepszy za granicą. Mało tego. W kilku przypadkach gorsze produkty są sprzedawane w Polsce drożej niż ich lepszy odpowiednik za granicą. W tych przypadkach dla wielkich koncernów spożywczych i sieci handlowych Polska stała się śmietnikiem, na którym można sprzedać drożej i gorzej. I nie kontroluje tego nikt. Wszystkie rządowe agencje, które wydawałoby się powinny się sprawą zainteresować, rozkładają ręce. Państwo tutaj nie działa.

„Wysyłamy produkty drugiej jakości do sklepów w Środkowej i Wschodniej Europie”

– W wielu przypadkach wysyłamy produkty pierwszej jakości do marketów w Wielkiej Brytanii, a produkty drugiej jakości do sklepów w Środkowej i Wschodniej Europie – to wypowiedź Matta Simistera dyrektora brytyjskiej sieci hipermarketów Tesco wygłoszona podczas debaty o marnowaniu żywności w brytyjskim parlamencie.

Czytaj też:
Dyrektor Tesco przyznaje: Do Europy Środkowo-Wschodniej trafiają gorsze produkty

Po ujawnieniu tych słów przez polskie media przetoczyła się burza z piorunami, że oto Polacy zjedzą to, co zwykły Brytyjczyk wyrzuciłby do śmietnika. Polski oddział prasowy Tesco musiał jakoś ratować wizerunek brytyjskiej sieci marketów. Wyjaśniano, że słowa dyrektora zostały wyrwane z kontekstu. Że sieć w każdym kraju oferuje produkty wysokiej jakości. Że dyrektor Simister miał na myśli zewnętrzny wygląd produktów, czyli, że te sprzedawane na Wyspach są po prostu bardziej atrakcyjne wizualnie.

To nie jedyne przykłady

Więcej przykładów tego, w jaki sposób traktowani są polscy konsumenci opublikowaliśmy na łamach najnowszego wydania tygodnika "Wprost". To m.in. parówki, filety z makreli, chipsy, herbatniki, kostki rosołowe czy tuńczyk w puszce.

Całość dostępna jest w 11/2017 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.