Po co Trumpowi awantura na szczycie G7

Po co Trumpowi awantura na szczycie G7

Donald Trump
Donald TrumpŹródło:Newspix.pl / ABACA
Trump zrugał premiera Kanady i znów pokłócił się z całą Europą. Poszło o  fundamentalną różnicę między UE a USA.
Na salonach wre. Szczyt najbardziej uprzemysłowionych krajów świata G7 skończył się spektakularną awanturą. Całe towarzystwo wzięło się za łby z powodu amerykańskiej decyzji o podniesieniu stawek celnych na stal i aluminium która bardzo zirytowała Europę i Kanadę. Spotkanie G7 było okazją do przytarcia Trumpowi nosa, co świetnie widać na słynnym już zdjęciu. Widać na nim prezydenta USA, ewidentnie atakowanego przez Angelę Merkel, której towarzyszy Macron. Japończycy przysłuchują się jej tyradzie, próbując zachować dystans, a sądząc po minie Trumpa, Merkel nie mówi mu miłych rzeczy.

Jeśli coś ma symbolizować powiększającą się przepaść między Europą a Ameryką Trumpa, to jest to właśnie to zdjęcie. Tylko z pozoru jest to wina nieokrzesanego Trumpa, który nie wie, jak się zachować i puszcza głośne bąki przy stole. Tak naprawdę to jest problem głębszy, zdefiniowany zresztą w prostych, żołnierskich słowach na szczycie G7 przez samego prezydenta USA. Wytknął on Europie, że skoro tak się martwi podwyżkami stawek celnych, to on by je chętnie w ogóle zniósł w relacjach handlowych między członkami G7, pod warunkiem rezygnacji przez Europę z dotowania całych gałęzi przemysłu.

Sądząc po nerwowej reakcji Macrona Trump chyba uderzył tym razem we właściwy dzwon. Europa i Ameryka oddalają się od siebie coraz bardziej, bo zaczyna je dzielić znacznie więcej niż tylko Atlantyk. USA są potęgą m.in. dlatego, że mają maksymalnie zderegulowaną gospodarkę. Europa, mimo wielkich ambicji, kategorii wagowej USA osiągnąć nie może właśnie dlatego, że stawia na coś zupełnie innego. Liberalizowanie rynku jest co prawda wpisane w program każdej kolejnej Komisji Europejskiej, ale ten wolnorynkowy pęd jest skutecznie hamowany przez kolejne dyrektywy, wymuszane przez protekcjonizm poszczególnych krajów członkowskich. Sprawa pracowników delegowanych jest tylko jednym z wielu przykładów odwrotu UE od zasad wolnej konkurencji.

Trump zachował się grubiańsko, bo dotąd żaden z jego poprzedników nie traktował Europy z buta. Nerwowe reakcje przywódców europejskich pokazują tylko, że trafił w sedno.