Działacze SLD chcą by nowym szefem sojuszu został Grzegorz Napieralski

Działacze SLD chcą by nowym szefem sojuszu został Grzegorz Napieralski

Dodano:   /  Zmieniono: 
Niezadowolona z wymuszonej współpracy z SDPL i demokratami grupa działaczy SLD chce, by Grzegorz Napieralski zastąpił Wojciecha Olejniczaka na stanowisku szefa partii – ustalił „Wprost”.
Jak ustaliliśmy, na pierwszym po wyborach posiedzeniu zarządu krajowego SLD Grzegorz Napieralski ostro skrytykował wyborczy wynik sojuszu i mówił o potrzebie zwołania kongresu partii. Gdyby Napieralski wystartował w wyborach na przewodniczącego sojuszu, miałby spore szanse na wygraną. To jeden z niewielu polityków, który nie krył niezadowolenia z firmowanego przez Aleksandra Kwaśniewskiego wspólnego startu w wyborach z partiami Marka Borowskiego i Janusza Onyszkiewicza.

Poza tym, w przeciwieństwie do salonowego Olejniczaka (którego główną siłą było dotychczas poparcie byłego prezydenta), ma świetne kontakty w partyjnych strukturach. Jeździ po kraju, spotyka się z działaczami. Potrafi z nimi porozmawiać po męsku, jak trzeba, to wypić kilka głębszych. – To taki drugi Krzysztof Janik, który w strukturach zawsze cieszył się popularnością – potwierdza w rozmowie z „Wprost" były szef SLD Leszek Miller.

Wojciech Olejniczak boi się kongresu i rozliczenia wyniku wyborów. Wie, że raczej nie uratuje funkcji przewodniczącego partii. Jednocześnie dowodzi, że konkurencji w partii się nie obawia. – Jeśli będę miał kontrkandydata, to się z nim zmierzę – zapowiada.

Za Napieralskim po cichu optują niegdysiejsze tuzy lewicy: Leszek Miller i Józef Oleksy. Ten pierwszy niemal wprost namawia go do konfrontacji z Olejniczakiem. – Powinien walnąć pięścią w stół, zwołać konferencję prasową i zażądać jak najszybszego zwołania kongresu i rozliczenia kierownictwa partii z ostatnich wyborów. W ten sposób rzuciłby rękawicę – apeluje Miller. – Gdyby w partii byli Oleksy, Dyduch i Miller, z Olejniczakiem już by nikt nie rozmawiał – dodaje były premier. Jego zdaniem, największym błędem obecnego szefa SLD jest to, że zgodził się na utworzenie koalicji LiD. – Trzeba było powiedzieć: LiD w porządku, ale po wyborach parlamentarnych. Spróbować najpierw w wyborach europejskich, a później samorządowych i ewentualnie wtedy stworzyć krajową koalicję. Wojtek jednak robił to, co chcieli Kwaśniewski i Borowski – ocenia Miller.

Oleksy bardziej waży słowa, ale również dostrzega konieczność zmian w partii. – Niepokojące jest przejście liderów LiD do porządku dziennego nad zaskakującymi wynikami wyborów – mówi Józef Oleksy, były szef SLD.

Więcej w najbliższym wydaniu tygodnika „Wprost", w sprzedaży od poniedziałku, 5 listopada