Sławomir Mentzen w pierwszej turze wyborów prezydenckich zajął trzecie miejsce, zdobywając 14,81 proc. głosów, co oznacza, że kandydata Konfederacji poparło ponad 2,9 mln Polek i Polaków. I chociaż nie wszyscy wyborcy biorą sobie do serca wskazania polityków, pojawiły się pytania, komu – czy Rafałowi Trzaskowskiemu, czy Karolowi Nawrockiemu – Sławomir Mentzen udzieli poparcia i czy w ogóle zdecyduje się na tego typu deklarację.
Strategia Mentzena przyniesie skutek? „Duży znak zapytania”
Jak się okazało, polityk Konfederacji obmyślił plan, który pozwolił mu na to, aby wciąż aktywnie uczestniczyć w drugiej turze wyborów, mimo że jego nazwisko nie pojawi się na karcie do głosowania 1 czerwca.
– Sławomir Mentzen przyjął dobrą strategię – dobrą dla siebie, ponieważ nie wchodząc do drugiej tury wyborów prezydenckich, wciąż jest w centrum wydarzeń. Nadal cieszy się zainteresowaniem mediów, a przez to także uwaga wyborców jest skierowana właśnie na niego – mówi w rozmowie z „Wprost” prof. Agnieszka Kasińska-Metryka.
– Czy może rozdawać karty? Mam wątpliwości, bo po pierwsze elektorat Sławomira Mentzena jest wewnętrznie zróżnicowany. A po drugie: badania pokazują, że tylko pewna część wyborców – prawdopodobnie w okolicach 1/3, ewentualnie trochę więcej – bezpośrednio bierze pod uwagę wskazania lidera popieranej przez siebie partii. To, co robi Sławomir Mentzen, jest zatem bardzo sprytne politycznie i bardzo sprawne PR-owo. Ale czy jego działania mogą wpłynąć na ostateczny wynik? Tutaj jest duży znak zapytania – komentuje politolożka z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.
8-punktowa deklaracja kością niezgody? Mentzen dyktuje warunki
Sławomir Mentzen zaprosił kandydata KO i kandydata, którego popiera Prawo i Sprawiedliwość, do rozmowy na swoim kanale w serwisie YouTube. Zapowiedział także, że poprosi o podpisanie deklaracji, która jest zgodna z oczekiwaniami jego wyborców.
Dokument składa się z następujących punktów:
- Nie podpiszę żadnej ustawy, która podnosi Polakom istniejące podatki, składki i opłaty lub wprowadza nowe obciążenia fiskalne dla Polaków.
- Nie podpiszę żadnej ustawy ograniczającej obrót gotówkowy i będę stał na straży polskiego złotego.
- Nie podpiszę żadnej ustawy ograniczającej swobodę wyrażania poglądów zgodnych z polską Konstytucją.
- Nie pozwolę na wysłanie polskich żołnierzy na terytorium Ukrainy.
- Nie podpiszę ustawy w sprawie ratyfikacji akcesji Ukrainy do NATO.
- Nie podpiszę żadnej ustawy ograniczającej dostęp Polaków do broni.
- Nie zgodzę się na przekazywanie jakichkolwiek kompetencji władz Rzeczypospolitej Polskiej do organów Unii Europejskiej.
- Nie podpiszę ratyfikacji żadnych nowych traktatów unijnych osłabiających rolę Polski, np. poprzez osłabienie siły głosu lub odebranie prawa weta.
Karol Nawrocki jako pierwszy wyraził gotowość do rozmowy. „Przyjmuję zaproszenie i jestem gotowy do podpisania tych propozycji. Resztę omówimy u Pana na kanale. Do zobaczenia” – napisał szef IPN na portalu X (dawnym Twitterze – red.). W czwartek 22 maja Nawrocki podpisał wspomnianą deklarację.
Rafał Trzaskowski też przystał na propozycję rozmowy, która odbędzie się w najbliższą sobotę. – Mój konkurent Karol Nawrocki powiedział, że podpisze deklarację, którą Sławomir Mentzen przygotował. Ja nie wiem, co oni w tym PiS-ie mają z tym podpisywaniem szybko i w ciemno. Już jednego takiego prezydenta mamy. W związku z tym, panie Sławomirze, nie gwarantuję, że cokolwiek podpiszę, ale gwarantuję, że porozmawiamy szczerze – powiedział na wiecu w Sosnowcu.
Jak dodał prezydent Warszawy, „w wielu rzeczach możemy się zgodzić, w kilku na pewno się nie zgodzimy, ale otwarta debata to jest dokładnie to, czego potrzebujemy”.
Trzaskowski i Nawrocki „grillowani” przez Mentzena? „Zaczepno-konfrontacyjny”
– Sytuacja była patowa dla obydwu kandydatów, bo decyzja o odrzuceniu zaproszenia Mentzena byłaby absolutnym błędem politycznym, który byłby ogrywany jako strach przed politykiem Konfederacji. A to z kolei wygenerowałoby jeszcze większe zasięgi Mentzenowi, a jednocześnie osłabiłoby pozycję kandydata, który nie skorzystałby z możliwości rozmowy – ocenia prof. Kasińska-Metryka.