TVP czeka na zaproszenie od PO na debatę

TVP czeka na zaproszenie od PO na debatę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Radosław Sikorski i Bronisław Komorowski (fot. Michał Jarzębiński/Forum) 
- W sprawie transmisji debaty między Radosławem Sikorskim a Bronisławem Komorowskim piłeczka znajduje się po stronie PO - przekonuje rzecznik TVP Stanisław Wojtera. Wojtera podkreśla, że nawet gdyby TVP dowiedziała się na godzinę przed debatą, że transmisja jest możliwa i tak byłaby ją w stanie przeprowadzić. Andrzej Halicki z PO tłumaczy jednak, że takie zaproszenie zostało już skierowane do wszystkich mediów. - Grzegorz Schetyna informując wczoraj publicznie o debacie podkreślił, że wszystkie redakcje są mile widziane - mówi.
TVP nie podjęło decyzji, w sprawie transmisji debaty ponieważ, jak nam mówi rzecznik, Telewizja Publiczna nie została zaproszona przez PO i nie otrzymała żadnych informacji gdzie i kiedy taka debata się odbędzie. – Nie chcemy się wpraszać – zaznacza Wojtera.

W środę wszystkie media podawały, że do debaty między Bronisławem Komorowskim, a Radosławem Sikorskim dojdzie 21 marca w BUW o godzinie 13. Informacja taka dotarła również do konkurencji TVP. Bogusław Chrabota z Polsatu na pytanie o debatę odpowiedział nam, że na 99,9% będzie ona transmitowana przez Polsat News. Rzecznik TVN Karol Smoląg nie pozostawił nawet promila wątpliwości: - Na pewno pokażemy debatę w TVN24. Tymczasem rzecznik TVP powiedział nam, że stacja nie może na razie nic powiedzieć w tej sprawie, ponieważ nie otrzymała żadnych informacji na ten temat od organizatorów czyli Platformy Obywatelskiej. – Jesteśmy gotowi wyemitować debatę w TVP Info. Ale nie chcemy być nieproszonymi gośćmi – mówi Wojtera.

Rzecznik klubu PO Andrzej Halicki podkreśla, że partia nie będzie rozsyłała oddzielnych zaproszeń do wszystkich mediów, ponieważ informacja o debacie została już podana do publicznej wiadomości. - Pytania na konferencji Grzegorzowi Schetynie zadawał m.in. dziennikarz TVP. I usłyszał, że PO zapewni wszystkim zainteresowanym warunki do transmisji. Ale my nikogo do relacjonowania debaty zmuszać nie zamierzamy. To wydarzenie skierowane przede wszystkim do naszych członków. Ale media są mile widziane - podkreśla.


Tajemnicą poliszynela jest, że Telewizją Publiczną od kilku miesięcy zarządza nieformalna koalicja PiS-SLD. Gdyby TVP zrezygnowała z relacjonowania debaty, byłoby to zgodne z opinią w tej sprawie prezentowaną przez przedstawicieli PiS. – Skoro PKW orzekła, że debata nie jest elementem kampanii wyborczej, to nie widzę powodu, żeby miały ją prezentować publiczne media. Niech debatę wyemituje wewnętrzna telewizja PO – mówi rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak. Kilka dni temu szefowa klubu PiS Grażyna Gęsicka złożyła do PKW wniosek o zbadanie, czy czas poświęcony w mediach na prezentowanie prawyborów nie powinien być odjęty od czasu w bezpłatnych pasmach reklamowych, jakim partia ta zgodnie z prawem będzie dysponowała w mediach publicznych w czasie kampanii wyborczej. PKW orzekło, że prawybory nie są elementem kampanii wyborczej. – Nie możemy podważać decyzji PKW, przecież Komisja stoi na straży praworządności i demokracji – mówi z nutą ironii w głosie poseł Błaszczak.

Jak reaguje na to PO? – To mnie nie dziwi. TVP to telewizja PiS-owska od dawna, a teraz PiS-owsko SLD-owska. To komitet wyborczy PiS-u. Jeśli nie będą transmitowali debaty, to znaczy, że uważają iż zagraża ona PiS-owi – twierdzi wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski. A co z misją telewizji publicznej? – Jaka misja? Jaką misję mogą realizować redaktorzy Wildstein, Pospieszalski czy Sakiewicz? – pyta retorycznie marszałek. – Zinterpretują przepisy o misji tak, jak im będzie wygodne.

Zdaniem medioznawcy prof. Wiesława Godzica tu nie ma jednak niczego do interpretowania. – Psim obowiązkiem TVP jest przedstawianie tego, co dzieje się w największej partii w Polsce, która wchodzi w skład koalicji rządowej. Jeśli TVP nie pokazałaby debaty, złamałaby pewną normę obyczajową. To mogłoby być podstawą do zaskarżenia TVP do KRRiT oraz, być może, do instytucji międzynarodowych monitorujących działania mediów publicznych – uważa prof. Godzic. – Tu nie ma miejsca na to, czy kogoś lubimy czy nie. Telewizja takie wydarzenia po prostu musi pokazywać – stwierdza jednoznacznie.