"Piszą o mnie rzeczy, które są w 90 proc. nieprawdziwe"

"Piszą o mnie rzeczy, które są w 90 proc. nieprawdziwe"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Roman Polański (fot. materiały prasowe) 
Od 18 maja w kinach można obejrzeć biograficzny film poświęcony Romanowi Polańskiemu – "Roman Polański" – wyprodukowany przez Film Point Group. Dokument jest zapisem rozmowy Polańskiego z wieloletnim przyjacielem reżysera Andrew Braunsbergiem. Twórca "Pianisty" opowiada na ekranie historię swojego życia, odkrywając przed widzami najbardziej osobiste sekrety i wspomnienia. Na kilka tygodni przed premierą filmu Roman Polański zgodził się udzielić tygodnikowi "Wprost" wywiadu, który jest swoistym komentarzem do niezwykłego dokumentu.
– Ustalmy jedno, nie chciałbym mówić raz jeszcze tego, co pada w filmie. Powiedziałem to raz do kamery, było to trudne, traumatyczne doświadczenie, nie róbmy z tego powtórki, dobrze? - zaznacza Polański na wstępie.

Anna Serdiukow: Potraktujmy film jako punkt wyjścia do rozmowy. I zacznijmy od początku: dlaczego taki film i dlaczego teraz?

Roman Polański: Nie byłem inicjatorem tego projektu, długo się wahałem. Zgodziłem się, żeby ten film powstał tylko dlatego, że była, i wciąż jest, masa mediów, które pisały i piszą o mnie rzeczy, które są w 90 proc. nieprawdziwe. To był główny powód.

A nie była nim groźba ekstradycji do USA?

Po tym jak wypuszczono mnie z więzienia i ustanowiono areszt domowy w domu, w którym zresztą teraz siedzimy, były tu setki dziennikarzy, fotoreporterów, operatorów. Widzi pani ten płot wokół domu?

Nie mogli podejść bliżej, więc siedzieli non stop za płotem. Dzień i noc. Nie ma pan żaluzji w oknach.

Firanki musiały wystarczyć. Odgrodziły mnie od świata. Rodzina przyjeżdżała do mnie i było mi wolno wyjść na teren. Ale nie wychodziłem, bo byłem oblężony przez hieny. Jak wstawałem z łóżka, zaglądały przez najmniejszą szparę.

Po drewno do kominka pan nie wychodził?

Nie. Gdybym wyszedł po drewno, to zobaczyłaby pani zdjęcia.

Andrew Braunsberg był inicjatorem tego filmu. Zgodził się pan tak od razu?

Dłuższy czas mnie namawiał. Namawiał mnie nie tyle na zrobienie dokumentu, ile na rozmowę, tak jakbym miał kitę odwalić pod koniec pobytu tutaj. Jego głównym argumentem było to, że choć znamy się od 40 lat, nigdy nie rozmawialiśmy o życiu prywatnym. To, co on wiedział, wiedział z prasy albo z mojej książki.

Mam ją z sobą, wydanie z 1989 r.

To rodzaj biografii, zresztą Andrew z niej dużo zapomniał, poza tym brakuje ostatnich 30 lat. W końcu powiedziałem: dobrze, zróbmy to, przynajmniej ludzie się dowiedzą o moim życiu z pierwszej ręki. Książek o mnie, jak wiem, jest około 40. To same brednie! Wie pani, ja unikam wywiadów. Nie chcę wyjaśniać pewnych spraw, wracać do przeszłości. Jak ktoś jest tym zainteresowany, to sobie teraz zobaczy film. Przynajmniej tam jest prawda.

A czy to trochę nie jest tak jak z biografią Jana Pawła II? Filmy o papieżu Polaku zrobili z nami Amerykanie, Francuzi, Kanadyjczycy, Niemcy i Włosi, sami Polacy nie potrafili...

Ale ja nie znam nikogo w Polsce, do kogo miałbym takie zaufanie, nikogo, kto mnie dostatecznie zna.
Koledzy ze szkoły filmowej?

Koledzy ze szkoły filmowej nigdy mi tego nie zaproponowali. Od czasów studiów upłynęło wiele lat, z większością nie mam kontaktu. Andrew to facet, z którym mam kontakt. Robiliśmy razem filmy. Poznaliśmy się pod koniec lat 60. w Londynie.

Więc zgodził się pan na ten film, bo ma pan do Andrew ogromne zaufanie?

Ja bym z tym nie przesadzał. Nie wiem, czy jest ktoś na świecie, do kogo miałbym stuprocentowe zaufanie. Ale mam dostateczne zaufanie do niego. Znam jego zalety i wady, sprawdził się w różnych sytuacjach.

Zazwyczaj to pan stoi za kamerą. Jak się pan czuł w odwrotnej sytuacji, kiedy kamera została skierowana na pana?

Źle się czułem. Dlatego na początku nie chciałem się zgodzić, ale do wszystkiego można się przyzwyczaić. Po pewnym czasie człowiek o tym zapomina. Myśmy rozmawiali godzinami, więc się przyzwyczaiłem. Ale prawda jest taka, że wolę być z drugiej strony kamery.

Zapraszamy serdecznie wszystkich do dyskusji na temat filmu „Roman Polański" na specjalnie utworzonej stronie na Facebooku.