Polska-Czechy: Snajperzy będą mogli strzelać do kibiców. Czy mecz jest zagrożony?

Polska-Czechy: Snajperzy będą mogli strzelać do kibiców. Czy mecz jest zagrożony?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Daily Star alarmuje - w Polsce snajperzy będą strzelać do kibiców
Dotarliśmy do ekskluzywnych materiałów z Austrii. Wynika z nich, że snajperzy mogą strzelać do kibiców w dniu meczu Polska-Czechy. Aby uniknąć spodziewanych awantur policjanci mieli dostać rozkaz, aby „zdejmować” co bardziej krewkich kiboli. Na dachach we Wrocławiu z piątku na sobotę ma pojawić się kilkanaście worków z gumowymi kulami.
Krew i walka

– Co to za wojna? Wszystko OK? – woła przez słuchawkę znajomy Anglik, komentując mecz Polska-Rosja. Tłumaczę mu, że to nie „wojna”, tylko incydenty, dość szybko stłumione przez policję. – Nie, nikt nie zginął. Nie, żaden snajper nie strzelał. To strzela logika mediów, strzela Polsce samobója. A dziennikarze nie potrafią bronić - wyjaśniam.

Media wolą złe informacje. Kogo obchodzi strefa kibica, gdzie Rosjanie z Polakami razem oglądali mecz i zapletli przyjaźnie szaliki. Krew pokażcie! Walki! Walki w tej dziwacznej Polsce. W globalnych skojarzeniach wizerunkowych w dalszym ciągu wypadamy nie najlepiej – wódka, kiełbasa, pracownicy sezonowi i do tego pijacy (dość agresywni). Aspirujące półperyferium na dorobku, wciąż niedorobione.

Snajperzy na Euro

Okładka Daily Star z 30 maja. Zamaskowany mężczyzna eksponuje srebrny nóż myśliwski. Podpis: „Uwaga: polski zbir!”. Niżej zapowiedź artykułu na kolejnych stronach: polscy snajperzy dostali rozkaz: „zdejmować” (tak, chodzi o angielskie "take out") polskich kiboli. Zagrożenie jest poważne. Na Euro będą naziści i rasiści. Po lekturze stateczny Anglik mocniej przełknie ślinę. Kto i skąd ma takie informacje? Skontaktowałem się z autorem tekstu w "Daily Star", który wyjawił źródło. Jest nim jeden ze średnio znanych portali w Austrii, którego nazwę przemilczę. No tak, najlepszym źródłem informacji o Polsce jest austriacki mieszczanin, trzymający w piwnicy ciemne sekrety. Nie zawsze wolne od stereotypów.

Plucie krwią z meczem w tle

W psychologii jest prawo, że ludzie chętniej przyjmują informacje potwierdzające ich stereotypy, a nie te, które je weryfikują. Media wykorzystują to bezlitośnie. Zapytajcie Austriaka, która informacja z tych dwóch bardziej go zaciekawi:

(1) Wspaniały mecz Polska-Rosja. Ale były incydenty.
(2) Polska krew. Ruchawki, ludzie pluli zębami (zobacz zdjęcia).

Austriacki internauta kliknie w tytuł pierwszy czy drugi? Odpowiedź jest oczywista. Podczas Euro tę logikę niestety często wykorzystują także polskie media, skwapliwie ograniczając treść pozytywną, meczową, a eksponując incydenty. Podobną sytuację pamiętamy, gdy ulicami Warszawy przechodził Marsz Niepodległości - wówczas to wielki pochód kilkunastu tysięcy rodzin z dziećmi ustąpił miejsca zniszczonemu wozowi jednej ze stacji TV. Ja wiem, że szkoda wozu, ale znaj proporcje, mocium panie! Obrazy przedstawiane przez media idą potem w cały świat. Trzeba pamiętać, że europejskie stereotypy o Polakach chętnie pożywią się krwią, wybijanymi zębami i łzami. W momencie koncentracji uwagi światowej opinii publicznej na Polsce podczas Euro 2012 materiały dziennikarskie powinny być jeszcze bardziej obiektywne i rzetelne niż zazwyczaj. Bo potem ktoś się nimi podeprze, by opowiedzieć swoją stereotypową bajkę.

Wstyd na stronach „Wprost”

Gdy Marcin Pieńkowski, dziennikarz Wprost.pl napisał, że jest mu wstyd, bo bójki zakłóciły mecz, zacytowało go BBC. Mnie oraz innym Polakom było wstyd razem z nim. Wstyd za idiotów, którzy jedną ręką maskują swoje twarze patriotyczną symboliką (np. symbol Polski Walczącej), a drugą rzucają kamieniami w policję swojego kraju.

Ale tacy ludzie byli, są i będą. Do końca świata będą. I już. To niezmienna zasada. Społeczna krzywa Gaussa mówi o tym, że nieliczne radykalne elementy będą w każdym zbiorze społecznym. Dlaczego wspominam o BBC? Bo pozytywnych artykułów red. Pieńkowskiego o piłce BBC nie zacytowało. Nie pasowały do stereotypu.

Matematyk przewidział wynik

Od Austriaków i Anglików mądrzejszy był pewien Szwajcar. Jakob Bernoulli, twórca tzw. prawa wielkich liczb mówił, że jeśli jakaś reakcja może gdzieś wystąpić, to im więcej rzutów kostką, tym jest większe prawdopodobieństwo, że taka reakcja zajdzie. Po przełożeniu na logikę tłumu – im więcej ludzi w zgromadzeniu sportowym, tym większe prawdopodobieństwo, że zajdą w nim różne reakcje emocjonalne. Polska policja dobrze zna tę logikę – i dlatego w dniu meczu Polska-Rosja najczęściej była tam, gdzie trzeba. Policjanci przewidzieli, że efekty dużego zgromadzenia będą często niepożądane, oszacowali złe stereotypy po jednej i drugiej stronie, ocenili stan frustracji społecznej. Funkcjonariusze zdali egzamin. A czy zdali go dziennikarze?

Gdy słyszę o stworzonych przez Austriaków „polskich snajperach” – czuję po prostu niesmak. Ale gdy obserwuje zachowania wydawców polskich mediów, którzy bardzo nierówno rozkładają akcenty – mam wrażenie, że Polacy strzelają sobie wizerunkowego samobója.

Więcej piłki w piłce.