Migalski: Likwidacja PIT to warunek naszego wejścia do rządu

Migalski: Likwidacja PIT to warunek naszego wejścia do rządu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marek Mmigalski (fot.yotube.com)
- Zdajmy sobie sprawę z tego, że nie mamy w tej chwili większości w Sejmie. Chcielibyśmy zarazić pomysłem likwidacji PIT inne kluby parlamentarne. Będziemy z cierpliwością czekać na wybory do PE a potem parlamentarne. Liczymy na to, że duży klub pozwoli nam wejść do koalicji rządzącej. Wówczas przyjęcie pomysłu likwidacji PIT byłoby warunkiem naszego wejścia do rządu - mówi w rozmowie z "Wprost" europoseł Marek Migalski.
Polska Razem chce zlikwidować PIT. Jak wyobrażacie sobie to w praktyce?

Gdyby wszystko się udało, likwidacja PIT-u mogłaby nastąpić od następnego roku. Sama likwidacja PIT-u zniwelowałaby ogromne koszty administracji zajmującej się kontrolą i obliczaniem PIT-ów. To byłby pierwszy koszt, który rekompensowałby jego likwidację. Druga rzecz to likwidacja wszelkich ulg przysługujących uprzywilejowanym grupom społecznym. Trzecia, największa w naszym przekonaniu rekompensata za brak wpływów z PIT-u, to byłoby opodatkowanie koncernów zagranicznych, które obecnie korzystają nie tylko z ulg ale i zwolnień podatkowych. Są lepiej traktowane niż polskie firmy.

Uważamy, że likwidacja PIT-u powodowałaby, że dzisiejsze zarobki brutto byłyby zarobkami netto. Te składki, które my dzisiaj odprowadzamy do państwa zostawałyby w kieszeni podatnika.

Mówił pan, że projekt mógłby zostać zrealizowany w ciągu roku. Rozumiem, że zakładacie, że będziecie mieć większość w parlamencie?

Zdajmy sobie sprawę z tego, że nie mamy większości. Chcielibyśmy zarazić tym pomysłem istniejące obecnie kluby parlamentarne. Każdy z nich mówi, że chciałby odciążyć Polaków z nadmiernych podatków. Prześlemy nasz pomysł do innych klubów. Dziś mamy zaledwie trzech posłów. Będziemy z cierpliwością czekać na wybory do PE a potem parlamentarne. Liczymy na to, że duży klub pozwoli nam wejść do koalicji rządzącej. Wówczas przyjęcie pomysłu likwidacji PIT byłoby warunkiem naszego wejścia do rządu.

Republikanie wspierali już wcześniej akcję "Polska bez PIT". Czy wasza akcja została zainspirowana tamtym pomysłem?

Ja sam podpisałem się pod tamtą akcją. To tylko pokazuje, że to jest bardzo szeroki front. Coraz więcej osób myśli w tych kategoriach i dostrzega, że tego typu działania, odbiurokratyzowanie i odfiskalizowanie, jest najlepszym sposobem na to, by większą część pieniędzy zostawić w kieszeni podatników. To odbije się na wzroście gospodarczym i zamożności obywateli.

Liczycie, że pokryjecie "dziurę" po likwidacji PIT podatkami od wielkich przedsiębiorstw. Bierzecie pod uwagę scenariusz, w którym te firmy uciekają z Polski, by nie musieć płacić podatków?

Chcielibyśmy to jeszcze uzupełnić 1-procentowym podatkiem obrotowym. Najważniejsze jest to, by przedstawić firmom nowe, stabilne warunki, takie które one mogą włączyć w swój biznesplan. Biznesmeni potrafią świetnie liczyć. Pozbawienie ich możliwości niepłacenia podatków nie spowodowałoby ich ucieczki z Polski. Tylko trzeba bym im to powiedzieć jasno i zapewnić, że te podatki nie zmienią się w ciągu najbliższych lat. Biznes nie boi się podatku, tylko niepewności. Wątpliwe jest, że zrezygnują z tak chłonnego rynku, jak 40-milionowy rynek konsumencki w Polsce. U nas siła robocza jest tania i efektywna, polscy pracownicy są dobrze wyszkoleni. Przypomnę, że w Polsce jest mniej więcej tyle konsumentów, co w pozostałych 9 krajach europejskich, które wchodziły z nami w 2004 roku do Unii Europejskiej.

Macie prognozy jakie skutki wywołałaby wasza reforma? Jak to odbiłoby się na wydatkach państwa?

Bardzo rzetelne symulacje jest w stanie przeprowadzić w tej chwili tylko rząd. Oni mają kalkulacje oraz wiedzę, jaka jest realna kondycja finansów publicznych. Opozycja porusza się w świecie wyliczeń i kalkulacji, jakie  podawane są przez media. Nie jesteśmy w stanie dziś przeprowadzić stuprocentowo pewnych symulacji, jednak ten kierunek, który pokazujemy uważamy za najbardziej wskazany.