Magda Gessler dla "Wprost": Mam świadomość tego, że robię coś dobrego

Magda Gessler dla "Wprost": Mam świadomość tego, że robię coś dobrego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Magda Gessler (fot. magdagessler.pl)
Po upadku komunizmu trzeba było ogłosić rewolucję kuchenną. Przywrócić ludziom wiarę w siebie, polską kuchnię, polskie smaki, polskie produkty. Nie zrobiliśmy tego, dziś musimy naprawiać – mówi Magda Gessler, restauratorka, od sześciu lat autorka programu „Kuchenne rewolucje”

Marcin Dzierżanowski: Jaki smak ma Polska?

Magda Gessler: Buraka.

Obrażą się na panią.

Niby za co? Burak to dziś bardzo ekskluzywne danie. Ma bogaty smak, trochę gorzki, trochę słodki, niesamowitą, krwistą barwę. Tak jak Polska.

A Polska?

Czasem sprawia, że czuję się jak na ostrzu noża. Muszę bardzo uważać na każdy krok, żeby ten nóż mnie nie pokroił. Czasem czuję się tak, jakbym wspinała się na jakiś alpejski szczyt, a każdy mój krok może spowodować lawinę. Wszyscy inni mogą tupać i krzyczeć, ale ode mnie oczekuje się, że będę chodzić na palcach i udawać, że mnie nie ma. To okropne. Przez całe życie robię i mówię to, co myślę i czuję, i mimo wszystkich przeciwności nie zamierzam tego zmieniać.

O czym pani mówi?

Proszę sobie wyobrazić, że nie mogę publicznie wypić lampki wina, bo pod zdjęciem przedstawiającym tego typu wiekopomne wydarzenie od razu pojawiają się wpisy niewybrednie sugerujące alkoholizm. Gdy publikuję zdjęcie z mojego domu, widzę komentarze dotyczące produktów, których używam na co dzień i wyliczenia moich wymyślonych zarobków, rzekomo związanych z publikacją takiego zdjęcia. Przykłady można mnożyć.

Może więc lepiej nie publikować?

Ale ja uwielbiam mój kontakt z fanami, tymi prawdziwymi, kolorowymi, radosnymi ludźmi. Nie chcę z niego rezygnować. W głębi serca wiem, że nienawistne komentarze to tylko kropla wobec ogromnej fali sympatii. Odczuwam ją szczególnie podczas spotkań z fanami, bardzo je sobie cenię. Kłopot w tym, że w Polsce nienawiść, choć w mniejszości, jest dużo głośniejsza od normalnego, dobrego życia. Ludzie tutaj mają jakiś przedziwny, wilczy głód negatywnych emocji, złych wiadomości, obrażających komentarzy, nienawistnych działań. Zamiast skupić się na dobrym życiu, wolą całą swoją energię wykorzystywać w walce o gorsze jutro swojego sąsiada. Przy takiej filozofii „dowalenie celebrytce” nie jest już nawet celem, lecz zasłużonym łupem wojennym. To budzi mój głęboki sprzeciw. Mam świadomość tego, że robię coś dobrego. Ochrona ludzi przed złymi produktami i nieuczciwymi restauratorami, ale przede wszystkim promowanie tego, co dobre i zdrowe we wszystkich regionach Polski, ma gigantyczne znaczenie dla naszego rozwoju, zdrowia i narodowej pomyślności. Tak, narodowej (śmiech). To, co robię, jest moją pasją, daje mi siłę i sprawia ogromną satysfakcję. Coraz częściej jednak czuję się jak w bajce o dzielnym rycerzu i czyhających na jego potknięcie strasznych smokach. Siedzą w tych swoich ponurych, mrocznych kątach i z pootwieranymi paszczami czekają, żeby mnie połknąć. Ale ja się nie dam.

Cały wywiad można przeczytać w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost”, który trafił do kiosków w poniedziałek, 29 lutego 2016 r. "Wprost" można zakupić także  w wersji do słuchania oraz na  AppleStore GooglePlay. Tygodnik jest dostępny również w formie e-wydania.