W porównaniu do innych warszawskich terenów rekreacyjnych tego typu Park Mirowski jest stosunkowo niewielki – ma powierzchnię ok. 4 ha. Nazwa nawiązuje do Koszar Mirowskich (chodzi o jeden z najistotniejszych projektów urbanistycznych XVIII-wiecznej Warszawy, ostatni element Osi Saskiej – koszary te były przez 100 lat główną siedzibą elitarnych jednostek wojskowych). Mieszkańcy stolicy chętnie odwiedzają park, a raczej odwiedzali. Część z nich – szczególnie właściciele psów – mają być przerażeni tym, co zaczęło się tam dziać.
W parku „zamieszkały” bowiem szczury. Redakcja „Gazety Wyborczej” pisze, że jest on dla nich „rajem” ze względu na „hałdy jedzenia”, które do niego trafiają. Jedna ze starszych kobiet, z którą rozmawiali reporterzy dziennika, twierdzi, że resztki pochodzą z bazarku przy Hali Mirowskiej. Kolejna osoba zwraca uwagę, że najgorzej jest po weekendach, bo ludzie – imprezowicze – też nie pozostawiają po sobie porządku, gdy wracają przez park lub spędzają w nim czas nocą.
Warszawa. Dantejskie sceny w Parku Mirowskim
„GW” ustaliła, że w ciągu ostatnich trzech miesięcy w Parku Mirowskim trzykrotnie przeprowadzono deratyzację (proces usuwania gryzoni z danego obszaru). Mimo to sytuacja nie poprawiła się znacząco, więc lokatorzy zwrócili się do radnych ze Śródmieścia.
Jedna z nich – Julia Zimmermann (Razem) wskazuje, że ludzie dokarmiają ptaki, co jest problematyczne. Można też znaleźć na jego terenie mięso czy kości. – Kilka dni temu widziałam nawet całą skrzynkę, na której były pozostałości jakiegoś dania – mówi. Kolejna radna mówi o starszych ludziach i ich nawykach – po obiedzie pozostałości na talerzu wyrzucają oni przez okna. Szczurom wszystkie te sytuacje bardzo odpowiadają. Zarząd Zieleni ustawił już przy parku tabliczki, które zakazują pozbywania się odpadów poprzez pozostawianie ich na terenie Mirowskiego.
Nie dość, że szczurów jest w okolicy coraz więcej, to jeszcze potrafią być agresywne. – Zdarza się, że atakują psy. Znam taki przypadek. Skończyło się na wizycie u weterynarza i kosztownym leczeniu – tłumaczy Anna Folta (Miasto Jest Nasze). Przyznaje, że „takiej liczby szczurów – jak w tym roku – nigdy w Śródmieściu nie widziała”. – Prawdopodobnie wynika to z kilku łagodnych zim. Sama widzę to, spacerując z psem. Gryzonie przebiegają przez alejki, biegają po mieście, szczególnie wieczorami – opowiada.
Czytaj też:
Obława za Tadeuszem Dudą. Znajomy wskazał, gdzie może mieć kryjówkęCzytaj też:
Zaginął wiceprezes PKPar. Może pilnie potrzebować pomocy
