17 kandydatów, którzy zebrali przynajmniej 100 tys. podpisów poparcia, zgłosiło się do Państwowej Komisji Wyborczej z zamiarem wystartowania w wyścigu prezydenckim. W toku weryfikacji kwestii formalnych odrzucono cztery nazwiska, a ostatecznie na karcie do głosowania pojawi się ich 13.
Do pierwszej tury wyborów pozostał niespełna miesiąc, a jeżeli wówczas żaden z kandydatów nie uzyska ponad 50 proc. głosów, 1 czerwca zostanie przeprowadzona druga tura głosowania.
Nietypowy sondaż prezydencki. Tak Polacy wybiorą głowę państwa
Kampania wyborcza trwa w najlepsze, a swego rodzaju pikanterii dodały jej trzy debaty, które zostały zorganizowane w krótkim odstępie czasu. W najnowszym sondażu pracowni SW Research dla „Wprost” zapytaliśmy Polaków, czym kierują się w czasie podejmowania decyzji, na kogo zagłosują w wyborach prezydenckich. Wśród wymienionych odpowiedzi respondenci mogli zaznaczyć maksymalnie trzy najbardziej istotne elementy.
43,1 proc. respondentów zadeklarowało, że stawia krzyżyk przy nazwisku konkretnego kandydata, kierując się jego programem i obietnicami wyborczymi, a 40,4 proc. – przynależnością polityczną. Znaczenie ma także, chociaż w mniejszym stopniu, przebieg i ocena kampanii wyborczej (22 proc.) oraz ocena wystąpień w czasie wspomnianych już debat telewizyjnych (20,7 proc.).
Do głosu dochodzą więc kwestie merytoryczne, ale nie tylko. 48,5 proc. badanych głosuje na kandydatów, biorąc pod uwagę ich cechy osobowościowe, a kolejne 24,5 proc. zwraca uwagę na prezencję osób, które chcą stanąć na czele państwa.
Co ciekawe, co piąty ankietowany (22,5 proc.) głosowanie w wyborach prezydenckich traktuje jako swego rodzaju demonstrację sprzeciwu – popiera konkretnego kandydata, żeby nie wygrał ktoś inny. Dodatkowo 1,7 proc. badanych kieruje się innymi powodami niż dotychczas wymienione, a 5,9 proc. zadeklarowało, że nie głosuje w wyborach prezydenckich.
Te czynniki zadecydują o wyborze prezydenta. „Bardzo ważny jest aspekt wizerunkowy”
Wyniki sondażu skomentowała prof. Agnieszka Kasińska-Metryka, politolożka z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. W ocenie ekspertki rezultat nie jest zaskakujący, chociaż pewne aspekty są niedoszacowane.
– W badaniach opinii publicznej respondenci chcą uchodzić za wyborców racjonalnych. Stąd też stosunkowo duży odsetek wskazań na program wyborczy. Tymczasem bardziej niż kwestie programowe w pamięci zapisują się obietnice, które są prezentowane podczas kampanii, np. w czasie debat. Poza tym, sami kandydaci nie epatują konkretnymi punktami programowymi w trakcie spotkań z wyborcami. Przemawiają na poziomie ogólnikowości, a nawet wchodzą w te kompetencje, których prezydent nie posiada – mówi politolożka w rozmowie z „Wprost”.
– Bardzo ważny jest aspekt wizerunkowy. Liczy się wygląd, prezencja, czyli te elementy, które składają się na tzw. format prezydencki. Działa również prosty mechanizm na zasadzie: lubię albo nie lubię. To nie przebija się w badaniach, bo wyborcy nie chcą wychodzić na afektywnych. Wystarczy jednak spojrzeć na media społecznościowe, które są przepełnione komentarzami zupełnie pozbawionymi racjonalnych przesłanek, a odwołującymi się do emocji – podkreśla nasza rozmówczyni.
– Dodatkowo ważny jest także czynnik, który w badaniu nie jest aż tak bardzo wysoko reprezentowany, czyli afiliacja partyjna kandydata. W bardzo podzielonym świecie polityki, a właściwie bipolarnym, jest to niezwykle istotne – zaznacza politolożka.
Polacy wybierają „mniejsze zło”? Ekspertka o „silnej determinancie”
Analizując szczegółowe wyniki badania, widać, że najwyższy wskaźnik głosowania, które można byłoby zakwalifikować jako wybór „mniejszego zła”, odnotowano w następujących grupach: kobiet (22,8 proc.), ex aequo respondentów z dwóch grup wiekowych: 35-49 lat i powyżej 50. roku życia (po 24,8 proc.), z wykształceniem zasadniczym zawodowym (26 proc.), z dochodem do 3 tys. zł netto (24,3 proc.) i mieszkających w miastach do 20 tys. ludności (24,6 proc.).
– W polskich realiach silną determinantą jest motyw głosowania przeciw, który towarzyszy nam właściwie od 1989 r. On może przeważać nad motywacją pozytywną, a także skutecznie wpłynąć na podniesienie frekwencji. Wyborcy, rozważając na kogo oddadzą głos, pozycjonują siebie – zwłaszcza w perspektywie drugiej tury – na zasadzie, na kogo na pewno nie zagłosują – analizuje prof. Agnieszka Kasińska-Metryka.