Śmierć w Sosnowcu. Pan Rafał: Jestem „martwy” od 20 grudnia

Śmierć w Sosnowcu. Pan Rafał: Jestem „martwy” od 20 grudnia

Sosnowiec
Sosnowiec Źródło: Wikimedia Commons / Aragorn25x
Szpital Miejski w Sosnowcu pomylił pacjentów. We wszystkich dokumentach uśmiercono nie tego, który rzeczywiście pożegnał się już z tym światem. 42-letni pan Rafał o „przywrócenie do żywych” walczy przed sądem rejonowym. Jego zmagania opisuje RMF FM.

W poniedziałek 16 lipca Sąd Rejonowy w Sosnowcu po raz pierwszy wysłuchał pana Rafała, którego inni urzędnicy w grudniu ubiegłego roku przedwcześnie wysłali na tamten świat. Wszystko przez zbieżność imion i nazwisk, dat urodzenia oraz pomyłkę pracowników Szpitala Miejskiego w Sosnowcu. W przyszłym tygodniu sąd ma wydać wyrok, który naprawi wywołane tym błędem komplikacje.

Przez siedem ostatnich miesięcy pan Rafał mógł przekonać się, jak to jest być nieumarłym w tym kraju. – Jestem „martwy” od 20 grudnia ubiegłego roku. Nie mogę pracować, bo pracodawca nie może odprowadzać składek do ZUS. Mogę pójść do lekarza, ale muszę płacić albo ewentualnie na oświadczenie, które muszę wypisać. W systemie świecę się na czerwono – mówił w rozmowie z RMF FM.

Co zaskakujące, nad „zmarłym” zlitował się ZUS, który przyznał mu specjalny zasiłek. Po 21 dniach od uprawomocnienia się orzeczenia sądu, pan Rafał znów będzie mógł wrócić do pracy. Pytanie tylko, czy nadal będzie tym zainteresowany. Przed sądem będzie domagał się bowiem także kwoty 100 tys. złotych tytułem zadośćuczynienia. Chce również walczyć osobno o odszkodowanie w nieznanej jeszcze kwocie. Władze szpitala, choć przyznają się do błędu, nie przesądzają jeszcze niczego co do rekompensaty finansowej dla swojego „wkrótce znów żywego” pacjenta.

Czytaj też:
Martwy lis na pielgrzymce myśliwych. Będzie zawiadomienie do prokuratury

Źródło: RMF FM