Rządowe Centrum Bezpieczeństwa alarmowało w sprawie prognozy złej jakości powietrza (w zakresie pyłu zawieszonego – chodzi o smog) dnia 14, 19 i 20 stycznia. W pierwszym przypadku dotyczyło ono mieszkańców powiatu kłodzkiego (województwo dolnośląskie), a w drugim pow. krotoszyńskiego (woj. wielkopolskie), lubańskiego, kłodzkiego i miasta Legnicy (woj. dolnośląskie). Ostatni alert wydano dla pow. kłodzkiego, nyskiego (woj. opolskie), a także dla Kielc. Sugerowano „rezygnację z aktywności na zewnątrz”.
Jak podaje m.in. bawarski dziennik „Münchner Merkur”, powietrze nad niektorymi obszarami Niemiec również nie ma najlepszej jakości. Norma stężenia pyłu zawieszonego gdzieniegdzie wynosi 50 mikrogramów na metr sześcienny. Media zwracają uwagę, że w Polsce jest cztery razy gorzej – to bowiem 200 μg na m³. Serwis pogodowy wetter.net wskazuje, że przyczyną takiego stanu rzeczy jest „stabilna sytuacja pogodowa w związku z wyżem Beate”. Stacja telewizyjna TVN24 podawała, że centrum układu powędruje na południowy wschód, nad Bałkany.
Niemcy obawiają się, że chmura zanieczyszczonego pyłu z Polski pogorszy jakość powietrza
Eksperci z wetter.net piszą, że obecnej sytuacji nie towarzyszy wiatr, a „masy powietrza znajdują się w bezruchu”. Przez to zanieczyszczenia gromadzą się przy ziemi i prowadzą do wyższego stężenia pyłu zawieszonego. Natomiast redakcja „MM” wskazuje, że smog w Polsce spowodowany jest między innymi przestarzałymi systemami grzewczymi, a także niewystarczającymi przepisami traktującymi o ochronie środowiska.
Gazeta zauważa, że wiele gospodarstw domowych wicąż korzysta z pieców węglowych (tak zwanych „kopciuchów”, które mają niską efektywność spalania, a przy tym generują wysoką emisję zanieczyszczeń). Niemiecki dziennik pisze, że w trakcie zimy, gdy panują niskie temperatury, piece używane są oczywiście intensywniej, a mieszkańcy Polski umieszczają w nich węgiel niskiej jakości czy – co gorsze – różnego rodzaju odpady, które po spaleniu produkują groźne dla zdrowia związki chemiczne. „MM” pisze również o elektrowniach i fabrykach, ktore także emitują sporo zanieczyszczeń.
Dziennikarze sugerują rozwiązanie
Pył oczywiście nie zatrzymuje się na granicy, ale wędruje dalej. Niemcy obawiają się, że chmura smogu powędruje nad Niemcy i jeszcze pogorszy jakość powietrza. Chodzi o rejon Brandenburgii czy Saksonii, a więc wschodnią część państwa. Mimo że Niemcy mają rygorystyczne przepisy dot. ochrony środowiska, a także stosują nowoczesne metody ogrzewania, to jednak nie są w stanie zatrzymać zanieczyszczeń pochodzących od innych państw. Dziennikarze sugerują „ogólnounijne działania”, które mają doprowadzić do „minimalizowania emisji cząstek stałych” – czytamy.
W Polsce może być wciąż użytkowanych nawet 2,5-3 milionów kopciuchów.
Czytaj też:
Tajemnicze kule na plażach Sydney. Badania przynoszą zaskakujące wynikiCzytaj też:
Groźna choroba przy granicy z Polską. Ekspert alarmuje