3 listopada ubiegłego roku Marcin Kozłowski złowił w Sanie ogromnego lipienia o długości 52 centymetrów. Teraz połów opisały „Wiadomości Wędkarskie”, czyli oficjalny portal Polskiego Związku Wędkarskiego. Ryba co prawda nie pobiła rekordu z 1971 roku, który wynosi 1,35 kg i 54 cm (to drugi najstarszy rekord wędkarski w Polsce), ale przekroczyła normę medalową na „złoto”, wyznaczoną przez „Wiadomości Wędkarskie” na 48 centymetrów.
Ogromny lipień złowiony na własnoręcznie ukręconą muchę
„Choć lipienie występują dość licznie, zarówno w wodach podgórskich, jak i w rzekach nizinnych o podobnym charakterze, to medalowe ryby tego gatunku są zgłaszane niezwykle rzadko. Prawdziwym wydarzeniem jest złowienie lipienia na złoty medal” – czytamy w informacji o złowionej przez pana Marcina rybie.
Sam wędkarz opisuje, że w dniu połowów było ciepło, słonecznie i praktycznie bezwietrznie. Na ryby wybrał się ze znajomymi.
„Parująca rzeka dodawała porankowi niesamowitego uroku” – relacjonuje pan Marcin na łamach „Wiadomości Wędkarskich”. „Naszym głównym celem były lipienie, więc przygotowaliśmy zestawy w trzeciej klasie i niewielkie, jesienne, suche muchy wiązane na delikatnym przyponie” – wskazuje
Pierwsze ryby udało się złowić szybko, ale nie były zbyt duże. „Postanowiłem iść w górę rzeki i metodycznie obłowić długą płań. To była dobra decyzja, na branie nie czekałem długo. Po emocjonującym holu w podbieraku wylądował 44-centymetrowy lipień” – opowiada pan Marcin. Chwilę później na lipieniową muszkę udało mu się złowić 55-centymetrowego pstrąga. Później wędkarzom udało się złowić jeszcze kilka lipieni mierzących w granicach 30 – 35 cm, ale koło południa aktywność ryb spadła.
„Czego więcej potrzeba do szczęścia?”
Do wędkowania mężczyźni wrócili po przerwie na posiłek i kawę wróciliśmy do wędkowania. Jednak do zachodu słońca nie udało się złowić większych okazów. Wtedy, tuż przed zapadnięciem mroku w końcu ryba chwyciła.
„Zlokalizowałem powtarzające się oczko, zaintrygowały mnie też dochodzące odgłosy, jakby ktoś uderzał otwartą dłonią o lustro wody. Ostrożnie podszedłem w okolicę miejsca żerowania ryby i zacząłem rzuty celując jakieś 2 m nad jej stanowisko. Za drugim, może trzecim razem podanie przynęty skończyło się piękną zbiórką. Zaciąłem delikatnie i od razu poczułem pulsujący, mocny ciężar dużej ryby” – relacjonuje pan Marcin. „Gdy w końcu ryba ukazała mi się pod powierzchnią oniemiałem – to był ogromny lipień!” – opisuje wędkarz.
Pierwsze trzy próby podebrania skończyły się kilkumetrowymi ucieczkami ryby, aż w końcu wylądowała w podbieraku.
„Dopiero teraz w pełni zacząłem sobie zdawać sprawę z rozmiarów złowionego okazu. Miarka pokazała 52 cm. Kilka szybkich zdjęć i ryba wróciła do wody. Lipień był w świetnej kondycji i od razu po włożeniu go do wody majestatycznie odpłynął machając mi na pożegnanie swoim pięknym żaglem” – wspomina wędkarz. „Ogromny lipień złowiony na własnoręcznie ukręconą muchę – czego więcej potrzeba do szczęścia wędkarzowi muchowemu?” – pyta retorycznie pan Marcin na łamach „Wiadomości Wędkarskich”.
Czytaj też:
Gigantyczny sum wyłowiony z Wisły. To mógł być rekord Polski!Czytaj też:
Ogromna ryba prawie pokonała wędkarza. „Zapasy trwały ponad pół godziny”