W piątek gmina Rozprza (województwo łódzkie) poinformowała o zaginięciu kangura. Władze samorządu uprzedzały mieszkańców o możliwości napotkania torbacza.
Kangur uciekł z zagrody. Gmina ostrzega
„Nie zbliżaj się do zwierzęcia — mimo sympatycznego wyglądu, może zachowywać się nieprzewidywalnie i groźnie” — napisano w mediach społecznościowych. Władze gminy prosiły o kontakt ze służbami w przypadku spotkanie kangura.
Poszukiwaniem zwierzęcia zajmowali się m.in. strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Rozprzy. Jeden z nich w rozmowie z RMF FM podzielił się okolicznościami odszukania torbacza.
— Z kolegą z grupy postanowiliśmy, że można by jeszcze raz spróbować polatać dronem. Lataliśmy dwie godziny. Jak doleciałem, 10 metrów od nas stał kangur — powiedział strażak Arkadiusz Jeż.
Dron, termowizja, siatka. To poszukiwanie kangura
Piątkowe odnalezienie kangura nie kończyło jednak akcji służb – zwierzę trzeba było jeszcze złapać. Pierwsze próby zakończyły się niepowodzeniem z powodu terenu, na którym trwała akcja – kangur przebywał w zaroślach.
W weekend podejmowano kolejne próby schwytania zwierzęcia. Podczas polowania wykorzystywano urządzenia termowizyjne do jego lokalizacji.
— Pierwszą próbę złapania uciekiniera podjęliśmy około godz. 13. Akcja była bardzo trudna, gdyż zwierzę przebywało w gęstych zaroślach, krzakach i pokrzywach sięgających 1,5 metra wysokości. Ostatecznie po ciężkich i długotrwałych próbach złapania kangura w niedzielę około godz. 23 strażakom udało się go zabezpieczyć. Kangur został uśpiony przez weterynarza i przetransportowany do właściciela — powiedział Piotr Skrobek.
O szczegółach poszukiwań strażacy informowali w mediach społecznościowych – na Facebooku.
Czytaj też:
Kangur na gigancie. Niespodziewany gość chodził po rynku polskiego miastaCzytaj też:
Zuchwała kradzież na stacji paliw. Zniknęły kangury
