Polityku - nie zabijaj

Polityku - nie zabijaj

Dodano:   /  Zmieniono: 
W polskiej polityce nie ma rzeczy świętych. Nie ma też tematów, których nie można byłoby użyć w bieżącej walce politycznej. W politycznym wykorzystywaniu kwestii moralnych i etycznych lubują się w szczególności przedstawiciele prawej strony sceny politycznej.
Jarosław Kaczyński, któremu w ostatnim czasie przyszło walczyć o prawicowy rząd dusz ze Zbigniewem Ziobro, postanowił na powrót wprowadzić do polskiej debaty publicznej dyskusję na temat kary śmierci – Kaczyński domaga się jej przywrócenia, a więc de facto przywrócenia możliwości zabijania ludzi w majestacie prawa. Prezes PiS chce w ten sposób pokazać, że to jego ugrupowanie jest prawdziwą, twardą i bezkompromisową prawicą - a innej prawicy w Polsce po prostu nie ma.

Kaczyński domagając się powrotu kary śmierci powołuje się na naukę społeczną Kościoła, która - jego zdaniem - pozwala na wykonywanie tego rodzaju kary. Tym samym prezes PiS udowadnia, że nieuważnie czyta Pismo Święte, nie mówiąc już o tym, że nie zna nauk Jana Pawła II. Wystarczy bowiem zajrzeć do encykliki "Evangelium vitae", aby przeczytać, że polski papież nie widzi żadnych przesłanek do stosowania we współczesnym świecie kary śmierci. To zresztą dało asumpt do zmian w Katechizmie Kościoła Katolickiego i umieszczeniu w nim fragmentu o następującej treści:

Jeżeli (...) środki bezkrwawe wystarczą do obrony i zachowania bezpieczeństwa osób przed napastnikiem, władza powinna ograniczyć się do tych środków, ponieważ są bardziej zgodne z konkretnymi uwarunkowaniami dobra wspólnego i bardziej odpowiadają godności osoby ludzkiej.

Prezes PiS twierdzi też, że prawo międzynarodowe pozwala na wprowadzenie w Polsce kary śmierci. Kaczyński podkreśla, że w prawodawstwie Unii Europejskiej nie sposób znaleźć przepisu zakazującego stosowania takiej kary. Również i w tym przypadku Kaczyński mija się z prawdą. Zakaz stosowania kary śmierci znalazł się w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka Rady Europejskiej, podpisanej przez Polskę. Wypowiedzenie Konwencji - bo tak należałoby traktować wprowadzenie kary śmierci do polskiego Kodeksu Karnego – postawiłoby automatycznie Polskę poza wspólnotą demokratycznych państw Europy. Na tym jednak nie koniec - Traktat Lizboński (podpisany i ratyfikowany przez Polskę, przy znacznym udziale prezydenta Lecha Kaczyńskiego) w powiązaniu z Kartą Praw Podstawowych (obowiązującą w naszym kraju, z wyłączeniem tak zwanego protokołu brytyjskiego) jednoznacznie stwierdzają, że prawo do życia jest wartością nadrzędną – w czym zawiera się zakaz orzekania i wykonywania kary śmierci.

Kaczyński nie rozumie (nie chce rozumieć?), że istnienie zakazu stosowania kary śmierci oznacza, że prawo zbliża się do prawa naturalnemu. Kara śmierci (a więc morderstwo sądowe) jest bowiem niemal tak samo amoralne jak morderstwo z premedytacją. A chyba nikt nie ma wątpliwości, że to ostatnie jest sprzeczne zarówno z prawem naturalnym, jak i z chrześcijańskim dekalogiem.