Na zdjęciach na stronie www.facebook.com/WienMuseum można zobaczyć banalne pierścionki, zegarki, breloczki, parasolki, szale, portfele, sukienki, bransoletki, torby na zakupy, filiżanki i talerzyki deserowe ozdobione reprodukcjami obrazów Klimta i sprzedawane w charakterze suwenirów nie tylko w stolicy Austrii, lecz także w sklepach na całym świecie. Z osobliwszych przejawów klimtomanii nadesłano już zdjęcia saksofonu i kondomu ze spiralnymi motywami z "Drzewa Życia" z Pałacu Stocleta w Brukseli i zdjęcia... tartinek a la Klimt, wykorzystujących wzory pojawiające się w jego obrazach. Wiedeński erudyta część płaszczyzny swoich kompozycji w dekoracyjny sposób wypełniał geometrycznymi wzorami, przetwarzając charakterystyczne elementy historycznych dzieł i stylów. W ten sposób dodatkowo wnosił symboliczne treści do swoich obrazów.
Wiedeńskie Muzeum Narodowe w Belwederze Górnym, mające największą kolekcję dzieł Klimta na świecie, w związku z rocznicą szykuje poświęconą mu wystawę, która będzie się koncentrować na znaczeniu ideowym każdego z wystawianych obrazów oraz na recepcji jego twórczości po nasze czasy. Wystawa zostanie otwarta 12 lipca i potrwa do 6 stycznia przyszłego roku. Fenomen artystyczny, jakim stał się Klimt nie tylko w historii sztuki, ale także w kulturze masowej i historii, odzwierciedlają rekordowe ceny jego dzieł. Pierwszy portret Adeli Bloch-Bauer z 1907 roku, kupiony w 2006 roku przez Ronalda Laudera za 135 mln dolarów, stał się jednym z najdroższych obrazów na świecie.
PAP, arb