Podczas rozprawy oskarżony złożył wniosek o ograniczenie przewodu sądowego i zaproponował dla siebie karę 3 lat i czterech miesięcy więzienia. Na propozycję przystał prokurator oraz sąd. Wyrok jest nieprawomocny.
Do napadu na bank w dzielnicy Łódź-Górna doszło w październiku 2000 r. Trzej sprawcy zamaskowani kominiarkami wtargnęli do placówki, mieli ze sobą pistolety gazowe. Czwarty z bandytów stał na tzw. czatach. Napastnicy sterroryzowali kasjera i ukradli ponad 24 tys. zł. Pracownik banku uruchomił alarm, a napastnicy zbiegli.
Wkrótce po napadzie jeden z bandytów sam zgłosił się na policję. Kolejnego zatrzymano kilka lat temu we Włoszech. Obaj zostali już wcześniej skazani. Trzeci ze sprawców - domniemany organizator napadu - zmarł i postępowanie wobec niego umorzono.
Andrzej B. był poszukiwany listem gończym. Ukrywał się za granicą. Po 11 latach od napadu sam, jesienią 2011 r., zgłosił się na łódzką policję i przyznał do udziału w napadzie. Twierdził, że nie ma już możliwości dalszego ukrywania się i unikania odpowiedzialności karnej
sjk, PAP