Plac Konstytucji kończy 60 lat

Plac Konstytucji kończy 60 lat

Dodano:   /  Zmieniono: 
Plac Konstytucji ma już 60 lat (fot. cc / Adam Wysocki / Wikipedia)
"Piałyśmy z zachwytu" - zanotowała w dzienniku Maria Dąbrowska po zobaczeniu pl. Konstytucji. Jego otwarcie 22 lipca 1952 r., w dzień uchwalenia konstytucji PRL, było wydarzeniem przekraczającym podziały polityczne - twierdzi historyk Błażej Brzostek.

Zarówno projekt ustawy zasadniczej, jak i projekt nowego placu wykonano na podstawie wzorców sowieckich. Nazwą tej monumentalnej realizacji architektonicznej upamiętniono w stolicy przyjęcie konstytucji PRL przez wyłoniony w sfałszowanych wyborach Sejm Ustawodawczy. Podczas II wojny światowej w Warszawie uległo zniszczeniu ponad 70 proc. zabudowy mieszkaniowej. Odbudowę miasta miało przeprowadzić Biuro Odbudowy Stolicy, powołane w lutym 1945 r. Jedną z kluczowych realizacji uwzględnionych w planie odbudowy stolicy była Marszałkowska Dzielnica Mieszkaniowa ze zlokalizowanym w jej centrum monumentalnym Plac Konstytucji.

Kompleks z mieszkaniami dla 45 tys. osób powstał na ruinach mieszczańskiej zabudowy z XIX w. Nowe miejsce musiało być zrealizowane zgodnie z estetyką narzuconą przez Stalina, czyli socrealizmem. - Monumentalne place, szerokie ulice i rozległe parki, projektowane i budowane zgodnie z tą nową metodą twórczą, miały być pomnikiem dyktatora oraz symbolem początku nowej epoki w dziejach - powiedział dr Błażej Brzostek z Instytutu Historii Uniwersytetu Warszawskiego.

Socrealizm krępował architektów i urbanistów odbudowujących zniszczoną Warszawę. - Możemy się założyć, że gdyby architekci projektowali tak jak chcieli, MDM i Placu Konstytucji wyglądałyby inaczej - podkreślił historyk. Uważa, że Warszawa zostałaby odbudowana w stylu modernistycznym i funkcjonalistycznym. Socrealizm nie liczył się - według Brzostka - z komfortem mieszkańców. Dla przykładu, okna mieszkań na MDM-ie wychodzą albo na plac, gdzie goście lokali w latach 50. bawili się głośno do rana, albo na ciemne podwórka.

Architekt Bierut

Podczas projektowania placu członkowie władz partii z ówczesnym prezydentem Bolesławem Bierutem na czele odbywali regularne narady na temat prac architektów. - Sam Bierut po prostu oglądał plany, mówił, co jego zdaniem należałoby pomniejszyć, co powiększyć - powiedział Brzostek. Zgodnie z pierwotnym, niezrealizowanym zamysłem na środku placu Konstytucji miał stanąć monumentalny pomnik Józefa Stalina. Potem pojawił się pomysł postawienia trzech rzeźb - "Śląska", "Pomorza" i "Stolicy". Ostatecznie zbudowano trzy gigantyczne, niepraktyczne latarnie w kształcie kandelabrów.

Gigantyczne gmachy na Plac Konstytucji udekorowano monumentalnymi rzeźbami przodowników pracy i mozaikami. W architektonicznych zdobieniach zawarto ideologiczne przesłanie mające stanowić wizualną lekcję socjalizmu dla społeczeństwa.

Pomimo tego Plac Konstytucji został przyjęty z entuzjazmem przez większość mieszkańców stolicy - twierdzi Brzostek. Jak przypomniał, na początku lat 50. Warszawa była ciągle miastem "podrapanych, ciemnych, pokrytych kurzem i sadzą kamienic, powietrze było nieprzejrzyste od kurzu, zwłaszcza tam, gdzie trwały budowy, a ulice były zrujnowane, wiele z nich wciąż było pokrytych gruzem". - Nagle w środek tego miasta urbaniści wpisują szereg ulic i plac, które są czyściutkie, obłożone kamieniem, jak spod igły. To robiło kolosalne wrażenie - podkreślił Brzostek.

Zachwycająca dzielnica

Maria Dąbrowska, przeciwniczka stalinizmu, w swoim dzienniku zanotowała, że chodząc z przyjaciółką po nowo otwartym placu "piały z zachwytu". Anna Kowalska, towarzyszka spacerów, pisarka i dziennikarka, zgłosiła się dobrowolnie do społecznych prac porządkowych, zorganizowanych po zakończeniu budowy MDM. - To było przeżycie, moim zdaniem, przekraczające podziały polityczne. Porywało ludzi, którzy byli bardzo dalecy od komunizmu - ocenił historyk.

Jednym z projektantów Plac Konstytucji był Stanisław Jankowski. W czasie II wojny światowej był cichociemnym, który jako skoczek spadochronowy został przerzucony z Londynu do Warszawy. W okupowanej przez Niemców stolicy został oficerem AK, był też szefem komórki zajmującej się fałszowaniem dokumentów. Po wojnie Jankowski ukończył studia architektoniczne w Anglii, a następnie dobrowolnie wrócił do Warszawy. Biorąc pod uwagę realia stalinizmu, według Brzostka, architekt powinien siedzieć w więzieniu jako prześladowany akowiec. Tymczasem, nie mając nic wspólnego z komunizmem i stalinizmem, projektował MDM.

Baby boom i prowizorka

Jak powiedział Brzostek, w latach 50. Plac Konstytucji tętnił życiem, szczególnie wieczorami. W kawiarniach i restauracjach grały orkiestry, goście śpiewali do późnej nocy. Po zasadzeniu drzew i postawieniu ławek na plac zaczęły przychodzić matki z dziećmi w wózkach. To był wtedy - według historyka - okres tzw. baby boomu, czyli dużego przyrostu naturalnego, a w mieście brakowało placów zabaw. MDM był częścią wielkiego projektu urbanistycznego, zgodnie z którym Śródmieście miało być spójną, uporządkowaną dzielnicą zrealizowaną w duchu socrealizmu. Śmierć Stalina w 1953 r. przyniosła koniec socrealizmu, realizację budowy rozległej dzielnicy ograniczono więc do okolic Plac Konstytucji.

Co więcej, wraz z odwilżą nadeszła krytyka stalinizmu, członkowie partii zarówno w Moskwie, jak i w Warszawie zaczęli negatywnie oceniać kult jednostki budowany przez zmarłego dyktatora. Pierwszy impet dyskusji na temat stalinizmu poszedł w kierunku wielkomiejskiej architektury. - Bezpieczniej było dyskutować o brzydkiej architekturze niż o więzieniach, katowniach UB - powiedział Brzostek. W latach 60. na środku placu powstał parking, samochody parkują tam do tej pory. - Na ten plac nie znaleziono recepty do dziś. Można było, jak sądzę, wymyślić jakieś atrakcyjne centrum, na razie nic nie wymyślono - uznał Brzostek. - To nadal prowizorka, szczerze mówiąc - ocenił.

Materiał wideo o Placu Konstytucji dostępny jest na portalu historycznym: www.dzieje.pl

jl, PAP