Jak podaje TVN24, w czasie kolejnego przesłuchania Leszek G. usłyszał drugi zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Mężczyzna jest podejrzany o podpalenie w GOPS-ie w Makowie, do którego doszło w grudniu.
Zmiana zarzutów jest związana z tym, iż druga kobieta, która ucierpiała w wyniku zdarzenia, zmarła w szpitalu tydzień po podpaleniu. Choć stało się to jeszcze w grudniu, prokuratorzy postanowili wstrzymać się z postawieniem zarzutów do czasu kolejnego przesłuchania Leszka G. Podczas przesłuchania w piątek podejrzany po raz kolejny stwierdził, że nie pamięta wydarzeń, do których doszło w GOPS-ie i odmówił ustosunkowania się do zarzucanych mu czynów. Mężczyźnie grozi dożywotnie pozbawienie wolności.
Zgodnie z ustaleniami śledczych podejrzany wszedł do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Makowie, wylał na urzędniczki przyniesioną ze sobą w butelkach benzynę, a następnie podpalił je. - Wszystko wskazuje na to, że napastnik realizował z góry założony plan. W rozmowie z jednym ze świadków mężczyzna żalił się, że ośrodek rzekomo nie chce mu pomóc – informował Krzysztof Kopania z prokuratury w Łodzi. Działanie podejrzanego miało być spowodowane tym, iż urząd nie przyznał mężczyźnie miejsca w domu pomocy społecznej.
W związku z wątpliwościami co do poczytalności mężczyzny, prokuratorzy zdecydowali o skierowaniu podejrzanego na badania psychiatryczne. Dojdzie do nich w przyszłym tygodniu.
Zgodnie z ustaleniami śledczych podejrzany wszedł do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Makowie, wylał na urzędniczki przyniesioną ze sobą w butelkach benzynę, a następnie podpalił je. - Wszystko wskazuje na to, że napastnik realizował z góry założony plan. W rozmowie z jednym ze świadków mężczyzna żalił się, że ośrodek rzekomo nie chce mu pomóc – informował Krzysztof Kopania z prokuratury w Łodzi. Działanie podejrzanego miało być spowodowane tym, iż urząd nie przyznał mężczyźnie miejsca w domu pomocy społecznej.
W związku z wątpliwościami co do poczytalności mężczyzny, prokuratorzy zdecydowali o skierowaniu podejrzanego na badania psychiatryczne. Dojdzie do nich w przyszłym tygodniu.
zh, TVN24