Wywiad z premierem

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Rzeczpospolita" publikuje nieautoryzowany wywiad z premierem Jarosławem Kaczyńskim.
Rz: Czy PiS jest na deskach?
Jarosław Kaczyński: -PiS jest po ciężkim ciosie, bez dwóch zdań. Ale na nogach się trzyma. Bo PiS jest bardzo doświadczonym bokserem...
To jeszcze ile rund wytrzyma?
- Zapewniam, że jeszcze niejedną rundę. Oczywiście wszystko to dzieje się na zasadzie, jaka obowiązuje w polskim życiu publicznym. To znaczy można zabić trzy osoby samochodem i można zrobić z tego nic nieznaczące wydarzenie, za to z niczego można zrobić wielką aferę. Tak jak się to ostatnio stało.
Czy rzeczywiście nic się nie stało?
- Ci, którzy sprawę nagrania negocjacji z posłanką Samoobrony porównują do afery Rywina, są bezczelnymi hipokrytami i skończonymi łobuzami. Przykro mówić, ale każdy, kto zna polskie życie polityczne, wie doskonale, że tak właśnie wyglądają negocjacje. W każdych negocjacjach mówi się o stanowiskach. Nie tak dawno temu, w listopadzie ubiegłego roku, spotykałem się w pokoju hotelowym z Donaldem Tuskiem i Janem Rokitą, którzy domagali się ode mnie stanowisk. I to bardzo intensywnie. Ciągle mi tłumaczyli, że ja coś wiem, oni muszą więc mieć MSW. "Jarek, ty wiesz, o co chodzi" - ciągle mi to mówili. Byliśmy wtedy jeszcze w stosunkach koleżeńskich. Do dzisiaj nie wiem, o co im chodziło. Gdyby to ktoś nagrał, to by mogła z tego wyjść gigantyczna afera związana z Platformą Obywatelską. Sprawy stanowisk stają w każdych negocjacjach.
Ale także stanowiska dla krewnych i znajomych króliczka, jak to było w przypadku rozmowy z posłanką Beger i ministrem Lipińskim? Przecież nie chodziło tylko o stanowisko dla Beger?
- Przecież ona postawiła swoje żądania, i to był finał. Zdecydowałem od razu, że w ogóle nie ma o czym rozmawiać.
PiS ma znacznie niższe poparcie i nie ma większości w Sejmie.
- To prawda, ale w sondażach w 2005 roku nasze relacje z PO były znacznie gorsze, nawet jak 1:3. I co najważniejsze: po drodze udało się nam załatwić bardzo ważne rzeczy. Znam już teraz zarys raportu o likwidacji WSI. I niebawem się państwo przekonacie, co tam jest. Tylko dla tej sprawy warto było zawrzeć tamtą koalicję.
Proszę ujawnić chociaż zarys tego raportu.
- Na razie nic więcej nie powiem.
Co PiS zamierza w tej sytuacji zrobić?
- Będziemy kontratakować, to oczywiste. Gdyby wtedy nie udało się im obalić rządu Olszewskiego, to Polska byłaby pod każdym względem w dużo lepszej sytuacji, niż jest dzisiaj. W imię obrony najbardziej elementarnych interesów Polski musimy kontratakować. Nic gorszego, niż rządy zarysowującej się właśnie koalicji nie może Polski spotkać.
Straszak konstruktywnego wotum nieufności jest chyba całkiem realny?
- Jak przegramy, to przegramy. Najważniejsze jest jednak to, aby społeczeństwo wiedziało, że nie chodzi o żadną panią Beger, która domagała się stanowiska sekretarza stanu. Chodzi...
...o raport WSI?
- To jest element sytuacji. Cały ten układ zaczynał się zawalać. Na przykład gdyby był nowy prezes NBP, naprawdę nowy, czyli z innego środowiska, to ochrona tej instytucji przez Trybunał Konstytucyjny niewiele by pomogła. To, co się tam działo przez wiele lat, wyszłoby na jaw. Mogłoby to być dla różnych środowisk skrajnie niemiłe.
PiS zgodzi się teraz na samorozwiązanie Sejmu?
- Będziemy oceniać w tej chwili postawę różnych formacji politycznych wedle stosunku do tego, jaka jest naprawdę Polska. A sądzę, że niebawem będziemy wiedzieli na ten temat o wiele więcej, niż wiemy w tej chwili. Możemy podjąć taką decyzję, żeby władzy nie stracić. Czy ją podejmiemy, zależy wyłącznie od naszej oceny tego, co będzie lepsze dla Polski. Jesteśmy gotowi stracić władzę, jeśli jej utrzymywanie nie da już w tej chwili, z punktu widzenia interesów kraju, pozytywnych skutków. I jeśli państwo sądzą, że nie możemy - to się państwo mylą.