POLSKA
Sikorski i edytor za ćwierć miliona
Brytyjski dyplomata i zarazem znajomy Radka Sikorskiego dostawał za konsultowanie jego wystąpień olbrzymie sumy. Średnio aż 19 tys. zł za poprawki w jednym przemówieniu – przyznaje MSZ. Charles Crawford to były ambasador Wielkiej Brytanii w Polsce, a prywatnie znajomy marszałka Sejmu, do niedawna szefa polskiego MSZ. 8 grudnia spytaliśmy MSZ, czy Crawford pisał przemówienia dla Sikorskiego, ile konkretnie ich było i ile polska dyplomacja zapłaciła za te usługi? Z biura rzecznika prasowego MSZ otrzymaliśmy odpowiedź, że wystąpienia Sikorskiego miały zawsze charakter autorski. Dalsza część odpowiedzi MSZ jest jednak zaskakująca. Zacytujmy ją w całości: „Pan Charles Crawford nigdy ich nie pisał, a jedynie konsultowane były z nim wyłącznie anglojęzyczne wersje przemówień ówczesnego szefa MSZ. Zakres prac pana Charlesa Crawforda dotyczył poprawek o charakterze edytorskim jakie, jak zaznaczyliśmy powyżej, wynikały m.in. z tłumaczenia przemówień na język angielski. W latach 2010-2014 skonsultowanych zostało 14 wystąpień ministra Radosława Sikorskiego. Średni koszt konsultacji przemówienia wyniósł 19 tys. zł. Zamówienia konsultacji realizowane były zgodnie z obowiązującymi przepisami”. Tyle odpowiedź MSZ.
Konsultacja edytorska anglojęzycznej wersji przemówienia za 19 tys. zł? Dla Radosława Sikorskiego, który chlubi się ukończeniem Oxfordu i latami spędzonymi w Stanach Zjednoczonych? Jeśli jedna konsultacja wystąpienia Sikorskiego kosztowała średnio 19 tys. zł, to konsultacja 14 przemówień u Crawforda kosztowała ponad ćwierć miliona złotych, dokładnie 266 tys.! Crawford przyjechał do Polski na placówkę w 2003 r. Misję na stanowisku ambasadora zakończył w 2007 r. Wcześniej był ambasadorem w Belgradzie i Sarajewie. Pracował też w RPA i w Moskwie. Sikorski swego czasu został przymuszony do przyznania, że Crawford był współautorem jego słynnego wystąpienia w Berlinie. Pod koniec 2011 r. interpelację w tej sprawie złożył Krzysztof Szczerski z PiS. O jakie wystąpienie chodzi? 28 listopada 2011 r. ówczesny szef polskiej dyplomacji, przemawiając w stolicy Niemiec, zaproponował m.in. zmniejszenie i wzmocnienie Komisji Europejskiej, ogólnoeuropejską listę kandydatów do europarlamentu, połączenie stanowisk szefa KE i prezydenta UE. Mocny apel o obronę strefy euro skierował do Niemiec, jako największej gospodarki UE. Po wystąpieniu Sikorskiego w Berlinie na stronie MSZ umieszczono treść przemówienia w języku polskim i angielskim. Internauci sprawdzili metadane w obu plikach i okazało się, że w polu „autor” angielskiej wersji wystąpienia widnieje nazwisko... Charlesa Crawforda. Natychmiast posypały się pytania: dlaczego Sikorski konsultował swoje wystąpienie z zagranicznym dyplomatą, a nie z prezydentem Polski? Bronisław Komorowski nie znał treści tego wystąpienia przed wygłoszeniem. Według naszych informacji również premier Donald Tusk był zaskoczony tym przemówieniem. Sikorski musiał wtedy przyznać, że konsultował wystąpienie z Crawfordem, ale nie chciał powiedzieć, ile mu za tę usługę zapłacił. Zasłaniał się ochroną prywatności osoby fizycznej, czyli właśnie Crawforda. – MSZ może jedynie udzielić informacji dotyczącej ogólnej wysokości środków przeznaczonych na ekspertyzy – wykręcał się ówczesny szef dyplomacji.
Minister Sikorski najwyraźniej zapomniał wówczas, że w swoim resorcie ma eksperta od tłumaczenia na angielski. Po to właśnie zatrudnił córkę szefa resortu finansów Jacka Rostowskiego. Dyrektor jego gabinetu tłumaczył wtedy, że Sikorski szczególnie dba o jakość swoich wystąpień w tym języku i dlatego potrzebował specjalistki, która zredaguje jego teksty.
Agnieszka Burzyńska, Michał Majewski
POLITYKA
Politycy roku i dziesięciolecia
Donald Tusk i Bronisław Komorowski – to osoby, które w ciągu ostatniego dziesięciolecia Polacy najczęściej określali mianem polityka roku. Z zagranicznych polityków największym uznaniem cieszyła się Angela Merkel. Także w minionym roku w obu kategoriach zwyciężyli – odpowiednio: Komorowski i Merkel. Pytanie o polityka roku CBOS zadaje już od ponad dekady. Ankieterzy precyzują, że chodzi o osobę, która „najlepiej działała, zrobiła najwięcej w interesie kraju i społeczeństwa”. W roku 2014 największym zaskoczeniem jest bardzo dobra pozycja Donalda Tuska. – Jak widać, kariera międzynarodowa wyraźnie poprawiła jego notowania u rodaków. Rok temu jako polityka roku wskazało go bowiem zaledwie 2 proc. rodaków – zauważa Agnieszka Cybulska, socjolożka z CBOS. Warto dodać, że polskim rekordzistą wszech czasów pozostaje Kwaśniewski. Choć w ciągu ostatniego dziesięciolecia Polacy wskazali go tylko raz, wcześniej w rankingu CBOS zostawał politykiem roku od 1996 r. Nieprzerwanie przez dziesięć lat!
Marcin Dzierżanowski
BIZNES
Kierowca polski, a pensja niemiecka
Polskie firmy przewozowe ogarnęła panika. Od 1 stycznia 2015 r. w Niemczech zaczęła obowiązywać płaca minimalna w wysokości 8,50 euro za godzinę. Zdaniem zastępcy Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych oznacza to, że wszyscy polscy kierowcy, nawet ci, którzy tylko na kilka godzin przekraczają niemiecką granicę, muszą dostawać za swoją pracę niemieckie minimum. – To absurd. Wystarczy, że polski kierowca jedzie z ładunkiem do Francji, ale przejeżdża przez Niemcy i już trzeba mu płacić niemiecką stawkę. Z jakiej racji polski kierowca, zatrudniony przez polskiego pracodawcę i jeżdżący pojazdem zarejestrowanym w Polsce, ma dostawać takie pieniądze? – zastanawia się Piotr Mikiel z ZMPD. Jego zrzeszenie interweniowało w tej sprawie w kilku polskich ministerstwach. Ostatecznie sprawa wylądowała w MSZ, które 19 grudnia wystosowało specjalną notę dyplomatyczną do ambasady Niemiec w Warszawie. – Ministerstwo Spraw Zagranicznych w dalszym ciągu oczekuje odpowiedzi strony niemieckiej na wystosowaną do ambasady RFN w Warszawie notę – odpowiedział nam resort ministra Schetyny. Polscy przewoźnicy są więc nadal w kropce. Nie wiedzą, czy płacić swoim kierowcom niemieckie stawki, które są dwukrotnie wyższe od polskich, czy liczyć na to, że nikt nie będzie ich kontrolował. Formalnie od początku roku muszą wyposażyć kierowcę w kilka dokumentów potwierdzających, że płacą im 8,50 euro za godzinę. Za brak takich zaświadczeń niemiecka służba celna może wlepić karę. Niemałą, bo jednorazowo nawet 30 tys. euro. Według nieoficjalnych informacji w pierwszych tygodniach tego roku Niemcy mają być dla polskich przewoźników bardziej łaskawi i przymykać oko na nowe przepisy. Tak żeby Polacy zdążyli się przyzwyczaić, że w Niemczech płaci się po niemiecku. SK
Przeprosiny
Redakcja tygodnika „Wprost” przeprasza Pana Rafała Manię za wielokrotne powielanie nieprawdziwych twierdzeń o Nim, zawartych m.in. w artykule pt. „Kto zniszczył billingi porywacza”, opublikowanym w tygodniku „Wprost”, nr 30/2013, w dniu 28 lipca 2013 roku. Po weryfikacji oświadczamy, że wysuwane wobec Pana Rafała Mani zarzuty nie były prawdziwe i naruszają Jego dobra osobiste.
redaktor naczelny Sylwester Latkowski
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.