Nędza ma twarz dziecka

Nędza ma twarz dziecka

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot.materiał ilustracyjny z tygodnika "Wprost")
Największy powód do wstydu III RP to bieda dzieci. I nie chodzi tu o żadne tzw. patologiczne rodziny. W skrajnej nędzy żyje u nas ponad 700 tys. najmłodszych. Choć jest to przemilczane, a politycy nawet teraz, w kampanii, o tym nie mówią, powinniśmy pamiętać, że to dzieci płacą najwyższą cenę transformacji i byle jakiej polityki. I domagać się od rządzących oraz opozycji planu naprawy.
Oficjalny przekaz brzmi: zielona wyspa, pogoń za bogatym Zachodem, a poseł PO Stefan Niesiołowski z właściwą sobie elegancją reaguje na doniesienia o głodujących dzieciach, mówiąc, że ich nie ma, bo na drzewach rosną mirabelki. W potocznym przeświadczeniu biedni w Polsce są emeryci, rolnicy czy byli pracownicy PGR-ów. Tak mówią i rządzący, i opozycja. Tyle że te doniesienia niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Skrajna bieda ma w Polsce oblicze dziecka. Sprawa ta jest skrzętnie ukrywana. Ciąży wręcz nad nią zmowa milczenia, sycylijska omerta. Czy w kampanii wyborczej pojawia się temat biedy dzieci? Nie. Jeśli mówimy o najmłodszych, to raczej w kontekście in vitro czy konwencji przemocowej, które wobec tego, co spotyka dzieci, są sprawami drugorzędnymi. Dzieje się tak dlatego, że rządzący nie lubią, gdy przypomina im się o ubóstwie, zwłaszcza najmłodszych.

Do tego dochodzi konstrukcja systemu politycznego. – Dzieci głosu nie mają – mówi „Wprost” Piotr Kurowski z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych, badacz zajmujący się ubóstwem. Politycy liczą się z dobrze reprezentowanymi lub aktywnymi politycznie grupami – takimi jak związki zawodowe czy emeryci. Dzieci – jeśli się o nich mówi – to wyłącznie w mile kojarzącym się towarzystwie słodkich bobasów czy zdolnych uczniów. Miejsca na głód, niedożywienie, niemożność skorzystania z lekarza czy dentysty nie ma. „Wprost” podejmuje ten temat, wierząc, że do debaty publicznej, polityków, mediów wedrze się wreszcie temat ubóstwa najmłodszych. Data nie jest przypadkowa. Politycy – od lewa do prawa – powinni wreszcie, oprócz głoszonych deklaracji, zająć się realnie tym problemem. A wybory to doskonały moment, by się do niego odnieśli. Sytuacji naprawić się nie da bez niepopularnych decyzji o ograniczaniu wydatków państwa na tych, którzy są głośniejsi, lepiej zorganizowani i mocniejsi. W budżecie są pieniądze, ale trzeba wydawać je sprawiedliwiej. Bez nich uzdrowić sytuacji się nie da. Pozostawienie tej sprawy samej sobie będzie miało fatalne skutki – nie tylko gorszą „jakość” młodego pokolenia, ale też kolejne fale emigracji. Dla rodziców nie ma nic ważniejszego niż dobro ich dzieci. Będą zatem szukać innych zielonych wysp. Co trzecie dziecko rodzi się w biedzie. By uzmysłowić sobie skalę problemu, trzeba przejść przez dostępne dane. Jest ich mnóstwo – publikują je GUS, Ministerstwo Pracy, międzynarodowe organizacje. Z wszystkich wyłania się ponury obraz biedy najmłodszych, choć głośno o tym nie jest.

Więcej przeczytasz w najnowszym "Wprost", dostępnym w formie e-wydania na www.ewydanie.wprost.pl, a od poniedziałku w kioskach oraz salonach prasowych na terenie całego kraju.

"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania.
Tygodnik "Wprost" można zakupić także za pośrednictwem E-kiosku
Oraz na  AppleStore GooglePlay