"Sytuacja jest paradoksalna. Radny, mimo że jest oskarżony, może uczestniczyć w pracach samorządu. Chciałby opiniować projekty uchwał" - ocenił przewodniczący rady.
Dodał, że na środowej sesji Rady Miejskiej wszyscy radni Lidzbarka solidarnie wystosowali do oskarżonego radnego apel, by sam zrzekł się mandatu. "Jeden człowiek popełnił błąd, a cień pada na całą radę. Sytuacja jest niesmaczna" - powiedział Wajs i dodał, że apel do radnego też zostanie wysłany na adres aresztu.
Zgodnie z prawem mandat radnego wygasa dopiero wówczas, gdy zapadnie wobec niego prawomocny wyrok. "Ustawodawca nie przewidział sytuacji, że radny z aresztu chciałby uczestniczyć w pracach samorządu" - dodał Wajs.
Aresztowany Andrzej R. jest nauczycielem wychowania fizycznego, w obecnym samorządzie sprawował funkcję przewodniczącego komisji budżetowej. Radni odwołali go z tej funkcji, gdy trafił do aresztu.
W poprzedniej kadencji samorządu był członkiem zarządu miasta i zasiadał w komisji przeciwdziałania alkoholizmowi i narkomanii (sic!).
Dwa miesiące temu prokuratura oskarżyła Andrzeja R. o to, że przemycił na początku tego roku z Holandii do Polski 33 tysiące tabletek ecstasy. Wojewódzki Sąd Partyjny SLD wyrzucił radnego zaraz potem z partii.
Za przemyt narkotyków grozi do 15 lat pozbawienia wolności.
em, pap