– Przejmować się trzeba, ale nie traktowałbym tego stanowiska, które zostało przedstawione wczoraj jako ultimatum, to po prostu element procedury ochrony praworządności – stwierdził Grabarczyk. W jego ocenie nie był to komunikat pozytywny dla Polski, ale wynikał on z działania Komisji zgodnie z określonym harmonogramem.
MSZ komentuje
– Każdy z nas ma swój czas, o ultimatum tym bardziej mówić nie powinniśmy, ponieważ dynamika tego procesu konsultacji, których celem jest uzgodnienie takiego planu, który załatwiłby wszystkie wątpliwości dotyczące problemów konstytucyjnych w Polsce, jest wyznaczana przez gotowość stron do porozumienia i gotowość do stworzenia takiego porozumienia, które będzie gwarantowało przekonania, czy też interesy prawne wszystkich stron – stwierdził wczoraj Konrad Szymański, wiceminister spraw zagranicznych.
Czytaj też:
MSZ komentuje decyzję KE ws. Polski. „Żadne ultimatum. To data pomocnicza”
Wiceminister spraw zagranicznych podkreślił, że „żeby wykonać cały ten plan”, Polska potrzebuje „znacznie więcej czasu” a poniedziałek jest „jakimś elementem pomocniczym”. – Natomiast z całą pewnością trudno oczekiwać, żeby do poniedziałku doszło do jakiś bardzo przełomowych wydarzeń – stwierdził.
KE daje czas do 23 maja
Komisja Europejska zadecydowała, że do 23 maja polskie władze mają czas na dokonanie "istotnego postępu" w rozwikłaniu tych kwestii dotyczących Trybunału Konstytucyjnego, co do których zastrzeżenia zgłosiła Komisja Europejska. Jeżeli politycy nie wykorzystają tego czasu zgodnie z życzeniem KE, wówczas wiceprzewodniczący Komisji Frans Timmermans wyda ostateczną opinię. Będzie to oznaczało równocześnie rozpoczęcie działań zmierzających do drugiej fazy procedury praworządności.
Czytaj też:
Komisja Europejska stawia ultimatum ws. TK. Do 23 maja czas na wykonanie "istotnego postępu"