„Kiełbasa a sprawa polska”. Marcin Kędryna tłumaczy interwencję ws. zdjęcia prezydenta

„Kiełbasa a sprawa polska”. Marcin Kędryna tłumaczy interwencję ws. zdjęcia prezydenta

Andrzej Duda podczas Memoriału Marii Kaczyńskiej w Rabce, 2016 rok
Andrzej Duda podczas Memoriału Marii Kaczyńskiej w Rabce, 2016 rok Źródło:Newspix.pl / LUKASZ WIESZALA / FOKUSMEDIA
Zdjęcie i podpis rozmijający się z rzeczywistością. W internecie to niestety codzienność. Kiedy jednak może zagrozić opinii prezydenta RP, okazuje się być sprawą poważną. Poważną na tyle, by skłonić do interwencji przedstawiciela głowy państwa. Marcin Kędryna wyjaśnia, dlaczego sprawa „kiełbaski” okazała się tak ważna.

W piątek duże zamieszczanie w mediach społecznościowych wywołało opublikowane na Twitterze przez dziennikarzy Tygodnika Podhalańskiego zdjęcie Andrzeja Dudy zajadającego się... no właśnie - tu zaczyna się problem. Dziennikarze twierdzili bowiem, że prezydent, otwarcie deklarujący się jako katolik, w pierwszy piątek Wielkiego Postu spożywał mięso. „Kiełbaska w piątek na Kasprowym, jak to górale zobaczą, będzie chryja” – napisano pod fotografią opublikowaną na Twitterze.

twitter

Marcin Kędryna z Kancelarii Prezydenta interweniował w tej sprawie, twierdząc, że Andrzej Duda w rzeczywistości jadł pomidora. Kiedy skierowany do Tygodnika Podhalańskiego wpis na Twitterze nie poskutkował, Kędryna zatelefonował osobiście do redakcji. Jego rozmówca zarejestrował przebieg interwencji, a nagranie udostępnił w sieci. Wywołało ono nie mniej zamieszania, co sprawa zdjęcia.

Czytaj też:
Ciąg dalszy afery kiełbaskowo-pomidorowej. Przypadkowo poznaliśmy źródło sukcesu Dudy

Późnym wieczorem w piątek Marcin Kędryna postanowił jeszcze raz powrócić do sprawy, by wyjaśnić, czemu kwestia wprowadzającego w błąd podpisu pod zdjęciem była dla niego tak ważna. Kędryna, który w trakcie kampanii prezydenckiej zajmował się m.in. obsługą social media, we wpisie opublikowanym na blogu tłumaczy zagadnienie pt. „Kiełbasa a sprawa polska”.

twitter

Pracownik Kancelarii Prezydenta wykłada, na czym polega dotkliwość fejknewsa. "Mamy w żartobliwym tonie skomponowaną informację. Na pierwszy rzut oka nic poważnego. . Większość w ogóle tego tweeta nie zauważy. Ale tylko do czasu. Do czasu aż ktoś nie napisze, że katolik jedzący kiełbasą w wielkopostny piątek jest oszustem. Ktoś inny to podejmie. Wtedy odbiorcy przestają widzieć nieważną kiełbasę. Widzą uzasadniane określenie »oszust« – dowodzi.

Kędryna dalej rozważa, czy w takiej sytuacji powinno się fejknewsa prostować, ryzykując narażenie się na zarzuty o „zajmowanie się pierdołami”. Osobiście twierdzi, że dementować należy, jednak przyznaje, że każde zachowanie w takiej sytuacji prowadzi do „g***oburzy”. Prezydencki urzędnik przytacza przy tym ważne przykłady interwencji z przeszłości, m.in. gdy „Politico” sprostowało nieprawdziwą informację, jakoby Donald Tusk nie był zaproszony na inaugurację prezydentury Andrzeja Dudy.

W dalszej części wpisu Marcin Kędryna opisuje telefon do redakcji Tygodnika Podhalańskiego. „Odpowiedziałem, że wygraliśmy wybory, bo pilnowaliśmy internetu. W znaczeniu: czytaliśmy komentarze i reagowaliśmy na nie. Na przykład prostując kłamstwa. Skończyliśmy rozmowę pozostając przy własnych zdaniach” – przyznaje.

twitter

Kolejnym działaniem Kędryny było napisanie tweeta ze sprostowaniem. "Informacja o »kiełbasie« powoli zaczęła rozchodzić się po portalach. Wtedy okazało się, że redaktor Jurecki mnie nagrał i postanowił fragment naszej rozmowy wrzucić do sieci. (...) Cóż, gdybym tym razem wiedział, że i w jakim celu jestem nagrywany – mówiłbym może trochę bardziej składnie" – zaznacza Kędryna. Podkreśla jednak, że trudno mu mieć pretensje o nagrywanie, gdy sam powtarza, że w czasach wszechobecnych smartfonów trzeba się z tym liczyć. 

Marcin Kędryna podkreśla, że pod koniec rozmowy telefonicznej otrzymał zapewnienie, że sprawa posiłku Andrzeja Dudy zostanie przez dziennikarza zweryfikowana. "Ciekawe, czy zweryfikowana informacja rozejdzie się podobnie jak fejk" – podkreśla. Swój wpis kończy słowami: „Ktoś się może zastanawiać po co pisać tyle słów o »kiełbasie«. Ktoś, kto nie zauważył, że  .

„Tygodnik Podhalański” dotrzymał danego przedstawicielowi prezydenta słowa. Zweryfikował swoje doniesienia i przyznał, że Andrzej Duda jadł faszerowanego pomidora.

twitter

Źródło: 3neg.pl, Wprost.pl