Wojciech Smarzowski otrzymał podczas Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni nagrodę publiczności za film „Kler”. Kiedy reżyser wchodził na scenę, rozległy się brawa. – Nie ma co tyle klaskać, bo jeszcze ktoś policzy – powiedział Smarzowski. Reżyser nawiązał do nagrody Złotego Klakiera, czyli nagrody przyznawanej w latach ubiegłych przez Radio Gdańsk na podstawie długości trwania oklasków.
„Cenzura wróciła do TVP”
Kiedy chwilę później Smarzowski ponownie pojawił się na scenie, po tym jak otrzymał nagrodę specjalną festiwalu powiedział, że „w swojej pysze myślał, że tym razem nagrodę wręczy mu prezes TVP”. Jak poinformowała „Gazeta Wyborcza”, wypowiedzi reżysera nie zobaczyli jednak widzowie TVP Kultura. Na antenie Telewizji Publicznej relacja z gali byłą nadawana z kilkudziesięciominutowym opóźnieniem i wypowiedź Smarzowskiego została po protu wycięta.
Małgorzata Kidawa-Błońska poinformowała o tym na Twitterze pisząc, że „cenzura wróciła do TVP”. „Jacek Kurski przestraszył się filmowców w Gdyni. Relacja z rozdania nagród 43 FFF nie tylko z opóźnieniem, ale także z cięciami. Nie spodobała się prezesowi wypowiedz Wojtka Smarzowskiego. Może cenzurować TVP, ale z całą Polską nie da rady” – napisała wicemarszałek Sejmu.
Szef TVP odniósł się do tych zarzutów pisząc, że to „nie cenzura, a nadgorliwość i głupota”. „Osoba odpowiedzialna za samowolne wycięcie zdania W. Smarzowskiego na mój temat poniesie surowe konsekwencje. Ma Pani też mgliste pojęcie o tym, co mogłoby mnie przestraszyć” – odpowiedział posłance PO Jacek Kurski. Zapowiedział także, że wycięta wypowiedź reżysera pojawi się w niedzielnym wydaniu „Wiadomości”.
twitterCzytaj też:
Krystyna Pawłowicz skrytykowała nagrodę dla „Kleru”. „Okazywanie pogardy i nienawiści”