Hybrydowa empatia. „Współczujemy uchodźcom tylko wtedy, gdy są daleko”

Hybrydowa empatia. „Współczujemy uchodźcom tylko wtedy, gdy są daleko”

Afganka z kotem na granicy polsko-białoruskiej
Afganka z kotem na granicy polsko-białoruskiej Źródło:Agencja Gazeta / Grzegorz Dąbrowski
Okazuje się, że współczucie silnie jest skorelowane z geografią. Widok cudzego cierpienia budzi tym większe współczucie, im bardziej mamy świadomość, że cierpiący jest gdzieś daleko. Że z pewnością jego noga nie stanie na naszej ziemi, że nie zapuka do naszych drzwi. Śmierć współczucia i empatii następuje tym szybciej, im szybciej cierpiący uchodźca się do nas zbliża.

Żyjemy w dobie „społeczeństwa spektaklu". Znaczy to tyle – co skrupulatnie odnotowuje amerykańska intelektualistka Susan Sontag w znakomitym eseju „Widok cudzego cierpienia", który dziś ponownie czytam – że każdą sytuację, każde wydarzenie trzeba zamienić w spektakl, by stał się on dla nas, odbiorców, rzeczywisty, a więc godny odnotowania i zobaczenia. W nadmiarze newsów godny przykuć naszą uwagę.

Nie dziwi więc, że to nie słowo króluje, nie słowo przemawia do nas ze zdwojoną siłą – ale obraz właśnie. Sontag pisze, że „fotografia jest jak cytat, jak maksyma albo przysłowie". Dziś to głównie obrazy/fotografie mówią.

Czyż fotografia afgańskiej dziewczyny z kotem na granicy polsko-białoruskiej nie stała się właśnie takim cytatem, pokazującym nam grozę bezradności i tragedii uchodźców konfliktu w Afganistanie?

Źródło: Wprost