Kolejna śmierć na polskiej granicy. Psycholog: Kto by się przejmował faktem, że umiera człowiek

Kolejna śmierć na polskiej granicy. Psycholog: Kto by się przejmował faktem, że umiera człowiek

Żołnierz strzegący granicy, Krynki
Żołnierz strzegący granicy, KrynkiŹródło:Newspix.pl
– Nie lubimy Niemców, Żydów, Rosjan, czarnoskórych, „beżowych”, kolorowych, „pedałów”, lesb. Siebie też nie lubimy. Czy my kogokolwiek w ogóle lubimy? A skoro nie lubimy innych, to kto by się przejmował faktem, że gdzieś na granicy umiera człowiek – mówił o polskiej znieczulicy w rozmowie z „Wprost” prof. Bartłomiej Dobroczyński, kierownik Zakładu Psychologii Ogólnej Uniwersytetu Jagiellońskiego.

W poniedziałek wieczorem media obiegła informacja o tym, że przy granicy polsko-białoruskiej zmarł 16-latek, który został wypchnięty przez polskich pograniczników z powrotem na białoruską stronę. Jak podał Onet, przed śmiercią nastolatek miał wymiotować krwią. To kolejna ofiara dramatu rozgrywającego się od wielu tygodni na polsko-białoruskim pograniczu.

M.in. o koszmarze na granicy Polski i Białorusi rozmawialiśmy z prof. Bartłomiejem Dobroczyńskim.

– Istnieje przyzwolenie ogromnej części społeczeństwa na to, że rządzą nami ludzie, politycy, hierarchowie kościelni, którzy sami postawili się poza dobrem i złem, mogą o tym decydować, a my dla świętego spokoju zostawiamy im wolną rękę. Bo to uspokaja nasze sumienia. Tak, jak było u nazistowskich żołnierzy, którzy mówili, że tylko wykonywali rozkazy – powiedział psycholog.

– Może to mocne słowa, ale problem polega na tym, że ja naprawdę nie znam odpowiedzi na pytanie, co z tym (kryzysem migracyjnym na białoruskiej granicy – przyp. red.) dzisiaj można zrobić. Wielokrotnie doświadczyłem w życiu tego, że mój głos się nie liczy. Od poziomu miasta, w którym nie mam żadnego wpływu na to, że ścinane są drzewa, po sprawy „państwowe”. Pani ze mną rozmawia, bo też odczuwa swoją bezsilność. Może pani zrobić wywiad, ale nic więcej – zauważył prof. Dobroczyński pytany o to, co obserwatorzy dramatu rozgrywającego się na białoruskiej granicy w rzeczywistości mogą zmienić.

Czytaj też:
„Terroryzm, pedofilia, zoofilia”. Służby pokazały zdjęcia z telefonów zatrzymanych migrantów

Na granicy bez zmian

Kilka godzin przed informacją o śmierci 16-letniego uchodźcy, w odpowiedzi na zaostrzający się na granicy kryzys zorganizowano wspólną konferencję prasową szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego, ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka oraz komendanta głównego Straży Granicznej gen. dyw. SG Tomasza Pragi.

W trakcie konferencji rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn pokazał zdjęcia z telefonów zatrzymanych migrantów. W czasie spotkania z dziennikarzami padło, że „ustalenia dotyczące co dziesiątej osoby wskazują na możliwe powiązania z organizacjami terrorystycznymi, przestępczością kryminalną, przemytem ludzi”. Żaryn pokazał też „dowody na działalność pedofilską i dowody zoofilii”.

Czytaj też:
Nagi mężczyzna z krową, czyli przed kim tak naprawdę bronimy naszych granic. „Gdzie wy macie rozum?!”

– A pamięta pani głosy polityków, którzy mówili, że uchodźcy sprowadzą do Polski „zarazę”? – zapytał dziennikarkę „Wprost” prof. Dobroczyński.

– Pamiętam, jak w 2015 roku Jarosław Kaczyński mówił np., że „różnego rodzaju pasożyty, pierwotniaki, które nie są groźne w organizmach tych ludzi, mogą tutaj być groźne”.

– To skoro tak było, a zwolenników Kaczyńskiego jest więcej niż jego przeciwników, to co miało tąpnąć? Czy słyszy pani jakiś głos episkopatu, który mówi, że wyśle na granicę grupę kleryków czy zakonnic, ludzi którzy pomagaliby przybyszom? Czy Konferencja Episkopatu Polski występuje i mówi „to jest sytuacja, której politycznych aspektów możemy nie rozumieć, ale moralnie nie możemy jej odpuścić”. Pojawił się taki głos? Pamięta pani, jak ludzie tonęli na Morzu Śródziemnym? – mówił Bartłomiej Dobroczyński.

Nie mam wrażenia, by świat tym się jakoś przejmował. Przekraczamy kolejne granice. Można coraz więcej w mowie, uczynkach, w postawach.

– Przecież nie lubimy Niemców, Żydów, Rosjan, czarnoskórych, „beżowych”, kolorowych, „pedałów”, lesb. Siebie też nie lubimy. To czy my kogokolwiek w ogóle lubimy? A skoro nie lubimy innych, to kto by się przejmował faktem, że gdzieś na granicy umiera człowiek – podkreślił psycholog.

– Nigdy wcześniej w internecie nie można było zobaczyć czy przeczytać takiej liczby niegodziwych memów, opinii, kłamstwa, hejtu, niechęci, obelg, wyzwisk, ocen. 50 czy 75 lat temu nie można było tego, w takiej skali, fizycznie doświadczyć. Sednem chrześcijaństwa jest to, by nie oceniać innych. A w Polsce dziwni są ci, którzy tego nie robią – zauważył w rozmowie z „Wprost” profesor Bartłomiej Dobroczyński z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Cały wywiad można przeczytać tu:

Czytaj też:
Prof. Dobroczyński o postawie wobec imigrantów: Świat się wali. Przypominamy stado wieprzy

Źródło: Wprost