To jej pierwsze święta poza Kościołem: „Od pół roku nie jestem już katoliczką, mój świat duchowy pękł”

To jej pierwsze święta poza Kościołem: „Od pół roku nie jestem już katoliczką, mój świat duchowy pękł”

Lena Klejc
Lena Klejc Źródło:Agnieszka Kiepuszewska
Najmocniejszym argumentem za odejściem było to, że po raz pierwszy poczułam, że ja już nie chcę o Kościół walczyć. Nie chcę udowadniać, jaki jest fajny, że są w nim też fajni ludzie. Stwierdziłam, że pie...lę – mówi „Wprost” Lena Klejc. Piosenkarka, kompozytorka, autorka tekstów opowiada, jak po latach na „religijnym świeczniku” zrozumiała, że dla jej głosu w Kościele nie ma miejsca.

„Wprost”: Boże Narodzenie jest tylko dla tych, którzy wierzą?

Lena Klejc, piosenkarka, autorka e-booka „Inne Święta”: Może zabrzmi to patetycznie, ale w Kościele byłam prawie 32 lata, zaczynając od chrztu. Przez cały czas myślałam więc, że Boże Narodzenie jest tylko dla wierzących. Byłam przekonana, że święta poza Kościołem i poza żywym doświadczeniem wiary, to pomyłka.

Ale odeszła pani z Kościoła.

Dlatego zadałam sobie to pytanie, czy ja tak naprawdę mogę obchodzić święta? I tak powstał e-book „Inne święta. Opowieści wsparcia dla tych, którzy odeszli z Kościoła”. Doszłam do wniosku, że choć to nie będą święta obchodzone w wierze, wciąż będą świętami.

Powiedziała pani, że była w Kościele przez prawie 32 lat, ale to nie było takie „normalne” bycie osobą wierzącą, praktykującą. Z Kościołem związana była pani także artystycznie, czy zawodowo, tworząc muzykę i pisząc do niej słowa, które zarazem były świadectwem wiary. A potem występowała pani dając to muzyczne świadectwo przed innymi wiernymi.

Kościół był moim domem. Nie znałam innego świata. Wychowywana byłam w bardzo konserwatywnej, katolickiej rodzinie. Jako rodzina, mówię jak to wyglądało na zewnątrz, byliśmy bardzo zaangażowani w życie Kościoła, rodzice należeli do wspólnot. Od dziecka towarzyszyłam im, poznając Kościół od środka.

Lena Klejc

Kiedy pojawiła się muzyka?

Najpierw to były zespoły przyparafialne. Byłam liderką, uwielbiałam angażować się, tak powstał pierwszy projekt, „Love story”. Swego czasu byłam przekonana, że powstał z jakiegoś natchnienia. To właśnie muzyka najbardziej „wciągnęła” mnie do Kościoła.

Z „Love story” graliśmy razem kilka lat, w różnych składach, z różnymi ludźmi. To był zespół z „misją”, śpiewaliśmy o bardzo radykalnych rzeczach.

Radykalnych?

O czystości przedmałżeńskiej.

W jednym tekście o tobie wyczytałam: „Sposobem wokalistki na życie w czystości w dzisiejszym rozseksualizowanym świecie, jest poczucie humoru i dystans do siebie”.

Teraz brzmi to dla mnie dramatycznie, ale wtedy tak postrzegałam rzeczywistość, byłam przekonana, że to najwłaściwsza droga. W takim środowisku byłam wychowana. W środowisku, w którym myślenie o ciele, o seksualności, o moralności było naznaczone religią, wymiarem dobra i zła.

Artykuł został opublikowany w 52/2021 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.