Zwłoki dziecka zakopane pod Garwolinem. Nieoficjalne doniesienia

Zwłoki dziecka zakopane pod Garwolinem. Nieoficjalne doniesienia

Policja, zdjęcie ilustracyjne
Policja, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Shutterstock / DarSzach
Prokuratura wyjaśnia przyczyny śmierci chłopca, którego zwłoki znaleziono pod koniec października. Według ustaleń portalu Życie Siedleckie, dziecko miało wpaść do wrzątku.

Zaginięcie Leona zgłosiła 21 października jego prababcia, która ostatni raz dziecko miała widzieć ponad pół roku temu. Jak informują media, kobieta opiekowała się chłopcem aż do kwietnia, kiedy to odebrała go jej wnuczka, matka dziecka – 19-letnia Karolina W. Zakopane zwłoki dziecka zostały odnalezione w Górkach pod Garwolinem. Matce dziecka oraz jej partnerowi Damianowi G. zostały postawione zarzuty zabójstwa. Oboje zostali tymczasowo aresztowani. Z informacji prokuratury wynika, że mężczyzna przyznał się do zarzucanego mu czynu.

Pod koniec października została przeprowadzona sekcja zwłok dziecka. – Po przeprowadzeniu oględzin biegły zaopiniował, że o przyczynie i czasie zgonu wypowie się po przeprowadzeniu dodatkowych badań histopatologicznych płuc i serca zmarłego dziecka – podawała wtedy Prokuratura Okręgowa w Siedlcach.

Nowe doniesienia lokalnego portalu

„Feralnego wieczoru Karolina W. wlała wrzątek do wanienki, by wykąpać Leonka. Prawdopodobnie odwróciła się na chwilę i w tym czasie dziecko wpadło do wrzącej jeszcze wody. Chłopczyk zmarł w potwornych męczarniach, po tym jak wpadł do pełnej wrzątku wanienki” – podaje portal Życie Siedleckie. Z informacji dziennikarzy wspomnianego źródła wynika, że chłopczyk lubił się kąpać i mógł wskoczyć do wody, nie myśląc o tym, że woda może być gorąca.

„Matka lub partner wyciągnęli płaczącego malucha z wrzątku i sami robili mu różne okłady na poparzone ciało. Nie zawiadomili pogotowia i nie udali się do lekarza w obawie, przed odpowiedzialnością, że nie dopilnowali chłopczyka. Poparzony Leon kilka dni słaniał się na nogach, jego ciało puchło, a skóra zaczęła odpadać. Przestał jeść i wreszcie zasłabł na podłodze. Damian G. chwycił go jeszcze na ręce, lecz Leoś się nie ruszał. Przestraszeni opiekunowie zawinęli go w kocyk i zakopali za domem” – relacjonuje portal.

Głos w sprawie zabrała rzecznik Prokuratury Okręgowej w Siedlcach. – Podobnej treści wyjaśnienia, że dziecko wpadło do brodzika, w którym był wrzątek i nie zostało zaprowadzone do lekarza, złożyli podejrzani, ale my jesteśmy od tego, żeby to weryfikować. Ustaleń sekcji zwłok jeszcze nie ma – powiedziała podczas rozmowy z Polską Agencją Prasową Krystyna Gołąbek.

Czytaj też:
Rekord zachorowań na grypę w grudniu. Najgorzej w dwóch województwach
Czytaj też:
Jej ciało znaleziono w jeziorze. Znamy przyczynę śmierci Moniki Dejk-Ćwikły

Źródło: Onet.pl / Życie Siedleckie