Antek i Konrad w 2018 roku założyli firmę leasingującą samochody. Ten pierwszy wnosił znajomość języków obcych i wiedzę z dziedziny psychologii biznesu. Drugi ze wspólników znał się na samochodach jako mechanik i handlarz. Plan polegał na kupowaniu tanich samochodów i wynajmowaniu ich na krótki czas. Inwestorów przekonywali o możliwości czterokrotnego wzbogacenia.
Biznesmeni sfingowali porwanie
Szybko jednak okazało się, że przyjaciele cały czas dokładają do interesu, a kolejne kredyty nie poprawiały sytuacji. Rodzina jednego z nich sprzedała nieruchomość, próbując pomóc biznesmenom. W końcu jednak jasne stało się, że tylko cud uratuje firmę. Wtedy Antek miał przedstawić Konradowi swój pomysł z udawanym porwaniem.
Mężczyźni założyli portfel bitcoinowy i zażądali 30, a później 35 BTC, co przekładało się wówczas na około 6,6 mln zł. Antek zaszył się w pokoju pensjonatu nad Zalewem Zegrzyńskim, a Konrad miał stanowić pośrednika między „porywaczami”, a rodziną. Przerażona małżonka biznesmena o jego zniknięciu powiadomiła policję, a ojciec”porwanego„ Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Policja za sprytna dla oszustów
Po 6 dniach poszukiwań Antek pękł i doprowadził do swojego „odnalezienia”. Przekonywał policjantów, że porywacze puścili go wolno mimo braku okupu. Gubił się jednak w zeznaniach, a śledczy w pobliżu ośrodka wypoczynkowego znaleźli jego samochód z laptopem.
Policjanci szybko dowiedzieli się prawdy, a Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga postawiła oszustom zarzuty usiłowania wymuszenia rozbójniczego, przygotowania do prania brudnych pieniędzy oraz składania fałszywych zeznań w przypadku Konrada.
Łagodne wyroki w sprawie udanego porwania
Mężczyznom groziło do 10 lat więzienia, ale ostatecznie prokuratura zażądała 4 lat, a sąd skazał Antka na rok i 5 miesięcy, a Konrada na rok i 6 miesięcy więzienia. Jeden i drugi mieli kolejno zapłacić po 60 i 40 tys. zł grzywny oraz przelać 12 i 8 tys. zł na rzecz Skarbu Państwa. Jak podkreślała reporterka „Wyborczej”, ich przyjaźń nie przetrwała procesu.
Czytaj też:
Wyrok nie ma tutaj znaczenia. „Liczy się tylko to, co teraz”. Byliśmy w ośrodku dla byłych więźniówCzytaj też:
Patostreamer „Jaszczur” wyszedł z więzienia. Może jednak szybko tam wrócić