Senat odrzucił prezydencką nowelizację. Lex Tusk wraca do Sejmu

Senat odrzucił prezydencką nowelizację. Lex Tusk wraca do Sejmu

Marszałek Senatu Tomasz Grodzki na sali obrad w Warszawie
Marszałek Senatu Tomasz Grodzki na sali obrad w Warszawie Źródło:PAP / Marcin Obara
Senat większością głosów odrzucił prezydencką nowelizację ustawy ds. badania rosyjskich wpływów. Nie oznacza to jednak, że nie wejdzie ona w życie.

W nocy z czwartku na piątek Senat odrzucił prezydencką nowelizację ustawy ds. komisji badającej rosyjskie wpływy znanej powszechnie jako lex Tusk. Teraz wróci ona do Sejmu, który może bezwzględną większością głosów się z Senatem zgodzić lub jego decyzję odrzucić. Jeśli tak się stanie, ustawa trafi ponownie do prezydenta i będzie czekać tylko na podpis.

Głównym argumentem podniesionym przez senatorów była opinia wydana przez Biuro Legislacyjne Senatu. Stwierdzono w niej, że choć sama w sobie nie budzi zastrzeżeń natury techniczno-legislacyjnej, to nie jest ona w stanie naprawić podstawy ustawy. „Mimo zmian nią wprowadzanych, nowelizowana ustawa o Komisji nadal pozostanie dotknięta licznymi wadami dewastującymi porządek prawny Rzeczypospolitej. Powinna więc ona zostać wyeliminowana z polskiego porządku prawnego w całości” – pisano.

Debata w Senacie

Zanim jednak doszło do głosowania podczas debaty głos zabrał senator sprawozdawca Aleksander Pociej z Koalicji Obywatelskiej. Stwierdził on, że nie wiadomo, dlaczego prezydent zdecydował się na nowelizacje ustawy, którą podpisał chwilę wcześniej. Kilka dni temu Senat domagał się udostępnienia przez prezydencką kancelarię dokumentów i ekspertyz na których opierał się Andrzej Duda.

Senator przypomniał także, że za komisje optowały za odrzuceniem ustawy w całości, a nowelizacja ma mnóstwo nieścisłości. – Ta komisja może sobie orzekać dowolnie – stwierdził nawet Pociej, odnosząc się do niezdefiniowania „działania pod rosyjskim wpływem”. Dodał, że takie sprawy nie powinny być rozwiązywane przez specjalną powołaną ustawowo komisję, a zgodnie z aktualnym porządkiem prawnym, w którym odpowiadać za to powinna komisja sejmowa.

Wypowiedź Pocieja została podważona przez prezydencką minister Małgorzatę Paprocką, która stwierdziła, że wprowadził on senatorów w błąd i nie przedstawił podczas wystąpienia w pełni zmian, które mają z ustawy wynikać. Wymieniła je właśnie Paprocka: regulacja kwestii tajemnicy zawodowej, odebranie komisji prawa do sankcjonowania, zakaz zasiadania w komisji posłów i senatorów.

Komisja może zacząć działać niedługo

Podstawa ustawy, którą znowelizować próbuje Andrzej Duda, weszła w życie już ostatniego dnia maja. Choć nie jest znany jeszcze jej skład oraz nie rozpoczęły się żadne jej prace, to pojawiają się już drobne doniesienia, że tak ma się niedługo stać. Mówił o tym nawet kilka dni temu Antoni Macierewicz.

Komisja zająć ma się działalnością funkcjonariuszy publicznych i kadry kierowniczej wyższego szczebla spółek Skarbu Państwa oraz innych osób, które wpływały na bezpieczeństwo wewnętrzne Polski w latach 2007-2022. Do aktualnych jej uprawnień, które znosić miała prezydencka nowelizacja, należą m.in.: wydanie zakazu pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi nawet na 10 lat oraz cofnięcie i zakaz poświadczenia bezpieczeństwa na 10 lat.

Czytaj też:
Surowe kary za ujawnianie tajemnic Polski 2050. Członkowie partii musieli podpisać umowy
Czytaj też:
Umowa zbożowa pod znakiem zapytania. KE apeluje do Putina

Opracował:
Źródło: Wprost