Funkcjonariusze nie poniosą konsekwencji? Policja zakończyła czynności ws. pani Joanny

Funkcjonariusze nie poniosą konsekwencji? Policja zakończyła czynności ws. pani Joanny

Policja. Zdjęcie ilustracyjne
Policja. Zdjęcie ilustracyjne Źródło:Shutterstock / pablopicasso
Policja zakończyła czynności w sprawie interwencji funkcjonariuszy wobec pani Joanny, która trafiła do szpitala po przyjęciu tabletki wczesnoporonnej – informuje Interia. Wyniki kontroli zatwierdził już Komendant Wojewódzki.

Pani Joanna po przyjęciu tabletki wczesnoporonnej w asyście policjantów trafiła do szpitala. Małopolska policja twierdziła, że interwencja nastąpiła „po zawiadomieniu służb przez lekarza psychiatrę o możliwej próbie samobójczej jego pacjentki i przyjęciu przez nią substancji niewiadomego pochodzenia”. Zupełnie inną wersję zdarzeń przedstawiała pani Joanna. Jak podkreślała, mówiła policjantom, że nic nie chce sobie zrobić.

Jak informuje Interia, policja właśnie zakończyła czynności wyjaśniające, co jest standardową procedurą przed postępowaniem dyscyplinarnym. – Komendant Wojewódzki zatwierdził jej wyniki 3 października – przekazała portalowi Katarzyna Cisło, rzeczniczka prasowa wojewódzkiej komendy policji w Krakowie. – Czynności zakończono wnioskiem: policjanci interweniujący z 27 na 28 kwietnia nie dopuścili się naruszenia dyscypliny służbowej – poinformowała.

„Tym samym sprawa została zakończona” – zaznacza Interia. To jednak nie oznacza, że policjanci nie poniosą żadnych konsekwencji. Sprawą pani Joanny zajmuje się również prokuratura w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie pełnomocniczka kobiety złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa z art. 231 Kodeksu karnego, czyli przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych.

Pani Joanna opowiedziała, jak wyglądała interwencja

Wcześniej pani Joanna publicznie opowiedziała, jak potraktowały ją funkcjonariuszki już w szpitalu. Z jej relacji wynikało, że weszły one do gabinetu tuż po badaniu i „kazały jej się rozebrać do naga, robić przysiady i kaszleć”. – Ale jeszcze krwawiłam, dlatego nie zgodziłam się na zdjęcie bielizny. Zostałam tylko w majtkach i wykrzyczałam im wtedy w twarz: „Czego wy właściwie ode mnie chcecie” – powiedziała pani Joanna w rozmowie z Polsatem.

Działania policji wywołały burzę, jednak komendant główny policji Jarosław Szymczyk przekonywał, że policjanci postępowali prawidłowo. Jego zdaniem celem działań funkcjonariuszy była jedynie pomoc kobiecie i zapewnienie jej bezpieczeństwa. – Pani Joanna ani przez moment nie była osobą zatrzymaną. Jedyne co robiliśmy, to aby nie dopuścić do zamachu samobójczego i zabezpieczyć dowody, w celu ustalenia źródła zakupu – przekonywał.

Czytaj też:
Protest „Solidarnie z Joanną” w Krakowie. „Wtedy się bałam. Ale się już nie boję”
Czytaj też:
Raport Aborcyjnego Dream Teamu. Tyle Polek przerywa ciążę za granicą

Źródło: Interia.pl