Protestujący zgromadzili się przed komisariatem policji przy ulicy Królewskiej. Wśród nich znalazły się między innymi liderka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet Marta Lempart, Justyna Wydrzyńska z Aborcyjnego Dream Teamu, Babcia Kasia oraz posłanki Lewicy. Te ostatnie przyniosły ze sobą wielki transparent z napisem: „Stop przemocy wobec kobiet”.
Protest „Solidarnie z Joanną” w Krakowie
Na miejscu pojawiła się też pani Jaonna, a także jej adwokatka Kamila Ferenc. Jak relacjonuje lokalna „Gazeta Wyborcza”, przed komisariatem stało pięciu funkcjonariuszy. – To dokładnie ci sami policjanci, którzy przeprowadzali interwencję w mojej sprawie – krzyknęła na początku pani Joanna. Zgromadzeni odpowiedzieli okrzykami: „Hańba!”, „Zdejmij mundur, przeproś matkę”, „Raz, dwa, trzy, jeb*** psy”, „Murem za Joanną”.
Kobieta ponownie opowiedziała swoją historię. – Kazali mi rozebrać się do naga. Robić przysiady i kaszleć. To było uwłaczające. Rozebrałam się, tylko majtek nie chciałam zdjąć. Miałam brudną podpaskę, krwawiłam. Ja tam już nie byłam człowiekiem – mówiła przez łzy pani Joanna.
Pani Joanna: Przed nami sporo roboty dziewczyny
– Wtedy się bałam. Ale się już nie boję. Ja już nie potrzebuję troski. Ale są w tym kraju, w mniejszych miejscowościach osoby, które się boją. Które się wstydzą zakrwawionej podpaski, które wstydzą się aborcji. Z których się robi wariatki. Przed nami sporo roboty dziewczyny – mówiła.
Przed protestem posłanki Lewicy zorganizowały w Krakowie konferencję prasową. – Sprawa pani Joanny pokazuje, że trzeba zrobić wszystko, by ratować kobiety. I że policja w rękach PiS nie chroni obywateli, a aparat władzy – mówiła Katarzyna Kotula.
Manifestacje zorganizowano też w kilku innych miastach w Polsce, między innymi w Warszawie, Poznaniu, Gdańsku, Toruniu czy Rzeszowie. W stolicy protestujący zgromadzili się przed Komendą Główną Policji.
Skandaliczna interwencja policji
W ubiegłym tygodniu „Fakty” TVN ujawniły sprawę pani Joanny z Krakowa, która zażyła tabletkę poronną, a potem w asyście policji trafiła do szpitala. Funkcjonariusze zabrali jej telefon i komputer. Kobieta opowiedziała o skandalicznym zachowaniu policjantów i upokorzeniu, które ją spotkało.
Policja oświadczyła, że interwencja nastąpiła po „zawiadomieniu służb przez lekarza psychiatrę o możliwej próbie samobójczej jego pacjentki i przyjęciu przez nią substancji niewiadomego pochodzenia”. Swoich podwładnych broni komendant główny Jarosław Szymczyk. Upublicznił też nagranie rozmowy lekarki psychiatrii z dyspozytorem.
Czytaj też:
Prof. Łętowska komentuje sprawę pani Joanny. „Mam powtórkę z rozrywki”Czytaj też:
Interwencją policjantów ws. pani Joanny zajmie się prokuratura. Jest zawiadomienie