Trwa śledztwo ws. afery Collegium Humanum. Były rektor prywatnej warszawskiej uczelni usłyszał m.in. zarzut fałszowania dyplomów na masową skalę. – Rozdawał je jak cukierki – powiedział „Newsweekowi” były pracownik Collegium Humanum. – Mówił, że jak ktoś płaci, to dostanie dyplom. Zdarzało się, że ludzie nas ponaglali, że potrzebują dokumentów na już, bo jest konkurs samorządowy i można dostać jakieś stanowisko – dodał kolejny.
Jak czytamy Paweł C. miał „wydawać polecenie, by wydrukować dla kogoś dyplom, a kurier stał już na progu, albo ponaglał SMS-ami, że mija termin składania wniosków w konkursie na posadę”. Zainteresowanie było nie tylko studiami MBA, ale też magisterskimi i licencjackimi. Skala była tak ogromna, że były rektor Collegium Humanum „był absolutnie pewny swojej bezkarności”.
Afera Collegium Humanum. Problem osób, które mają zdjęcie z Pawłem C?
– Wbrew temu, co próbuje zarzucić nam prasa, kształcimy poważne, z dużym dorobkiem zawodowym i często już bardzo dobrze wykształcone osoby, a nie debili – przekonywał na jednej z narad Paweł C., po tym jak pod adresem uczelni pojawiły się krytyczne głosy. – Każdy, kto ma zdjęcie z byłym rektorem, powinien się przygotować na kłopoty – żartuje były pracownik.
Osoba w dalszym ciągu pracująca w Collegium Humanum śmieje się, że Paweł C. uwielbiał pokazywać się z duchownymi. Były rektor warszawskiej uczelni to „niedoszły ksiądz wyrzucony z lubelskiego seminarium za skandal obyczajowy”. Według byłego pracownika CH Pawłowi C. „zależało na tym, by znane osoby podkreślały jego wpływy w świecie”. – Panowało przeświadczenie, że rektor jest nie do ruszenia, bo za nim stoją politycy. Baliśmy się go, uważaliśmy, że to niebezpieczny człowiek – dodał.
Został zatrzymany z Jackiem Sutrykiem. „Zamawialiśmy krówki w papierkach z jego nazwiskiem”
Były rektor Collegium Humanum lubił się też otaczać przedsiębiorcami. – Dla Mariana Dymalskiego z rady nadzorczej wrocławskiego lotniska, który został zatrzymany razem z Jackiem Sutrykiem, zamawialiśmy krówki w papierkach z jego nazwiskiem, polskie flagi i gadżety reklamowe. Wszystko za pieniądze z budżetu marketingu. Takich wrzutek, które musieliśmy robić dla ludzi z zewnątrz, było mnóstwo. I mnóstwo osób wystawiało uczelni faktury za „działania marketingowe” – ujawnia źródło.
Paweł C. zawierał umowy z różnymi grupami zawodowymi. Biznesowym celem było „ściągnięcie jak największej liczby osób z danej branży”. Chodziło też o pokazanie, że wszyscy chcą współpracować z uczelnią. Wykładowcą na Collegium Humanum był m.in. prof. dr Kamil Krzysztof Całek, były policjant, który chce zostać prezydentem. Były pracownik ocenił, że byłego rektora musiało zaboleć odebranie mu stopnia rektora. Domagał się używania każdego z jego tytułów i po jego pominięciu wpadał w szał.
Czytaj też:
Afera Collegium Humanum. Kolejne osoby z zarzutamiCzytaj też:
Afera Collegium Humanum. Nowe informacje ws. zatrzymanych