Za czasów prezesury Julii Przyłębskiej drastycznie spadła zarówno liczba pytań prawnych kierowanych przez sądy, jak i wyroków Trybunału Konstytucyjnego. Podczas kadencji poprzedniego prezesa, Andrzeja Rzeplińskiego, Trybunał wydawał średnio 61 wyroków rocznie, a między 2017 i 2024 rokiem liczba ta spadła do 25. Pytań prawnych wpłynęło w 2015 roku 135, a w 2022 zaledwie 12. W wielu sprawach nie dzieje się nic, pytania sądów zalegają w TK od lat.
Zupełnie inaczej potoczyły się jednak losy pytania poznańskiego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który rozstrzygał sprawę przedsiębiorcy z nieodległej Piły.
Pytanie wpływa 16 września 2024 roku, 25 września TK kieruje pisma do uczestników postępowania, czyli Sejmu i Prokuratora Generalnego, tego samego dnia Julia Przyłębska wyznacza skład orzekający. Niecały miesiąc później – 22 października – przewodniczący składu ustala termin rozprawy. Wyrok zapada już… 21 listopada. TK uznaje jeden z zapisów ustawy o podatków dochodowym za niekonstytucyjny, czym otwiera wielu przedsiębiorcom drogę do odzyskania nadpłaconego podatku.
Może to oznaczać milionowe koszty dla budżetu państwa.
Sąd i wiceminister finansów uznają wyrok TK
Ale od początku.
Wraz ze styczniem 2018 roku w życie weszła nowelizacja ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. Przedsiębiorcy stracili wtedy możliwość amortyzowania składników majątku, które otrzymali w darowiźnie. Problem w tym, że nie wiadomo było, czy zakaz dotyczy również tych otrzymanych do końca 2017 roku. Ucierpieli na tym w dużej mierze mniejsi przedsiębiorcy i firmy rodzinne, bo organy podatkowe zazwyczaj orzekały, że odpisów dokonywać nie mogą. W takiej sytuacji znaleźli się również przedsiębiorcy z Piły, których sprawa trafiła w końcu do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Poznaniu.
Czytaj też:
Sprawa wpłynęła 7 lat temu, TK nic nie zrobił. „Za taką pracę nie należy się żadne wynagrodzenie”
Poznański WSA postanowił natomiast, że zwróci się do Trybunału Konstytucyjnego z pytaniem, czy te przepisy są zgodne z konstytucją, a konkretnie z zasadą ochrony interesów w toku. Gdy TK orzekł, że nie są, WSA uchylił obie zaskarżone decyzje podatkowe. Sąd stwierdził, że choć orzeczenie nie zostało opublikowane w Dzienniku Ustaw, to i tak „nie jest pozbawione prawnego znaczenia”, ponieważ „z momentem publicznego ogłoszenia wyroku następuje uchylenie domniemania konstytucyjności kontrolowanego przepisu”.
Co więcej, na wyrok TK powoływał się nawet wiceminister finansów Jarosław Neneman, który w odpowiedzi na interpelację grupy posłów KO potwierdził opinię, że zakaz amortyzacji nie dotyczy składników majątku przyjętych w darowiźnie przed 2018 rokiem.
Wątpliwości budzi jednak nie tyle treść orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, co sposób, w jaki ono zapadło.
Ekspresowo, wbrew NSA i bez opinii Rady Ministrów
WSA w Poznaniu postanowił skierować do TK pytanie prawne, mimo że stanowisko Naczelnego Sądu Administracyjnego jest w tej kwestii jednoznaczne. Już w 2022 roku, w uzasadnieniu jednego z wyroków, NSA pisał o „bezprawności” Trybunału, w którego składzie znaleźli się „nieprawidłowo powołani sędziowie”. NSA oceniał, że TK „utracił w sensie materialnym zdolność do zgodnego z prawem orzekania”. Podobny argument NSA powtórzył w październiku 2024 roku, gdy w jednym z uzasadnień stwierdził, że „do czasu przywrócenia polskiemu sądowi konstytucyjnemu prawowitości”, sędziowie nie powinni zwracać się do TK.
Gdy już pytanie do Trybunału Konstytucyjnego trafiło, sprawę procedowano w błyskawicznym tempie.
Stronom postępowania, czyli Sejmowi i Prokuraturze Generalnej, wyznaczono najkrótszy możliwy termin na przedstawienie stanowisk. Podobnie najkrótszy możliwy termin zastosowano przy wyznaczeniu terminu rozprawy. Wyrok może oznaczać milionowe koszty dla budżetu państwa, jednak prezes TK nie wystąpiła o opinię Rady Ministrów, na wydanie której rząd miałby dwa miesiące. O tym, że o taką opinię prezes powinna wystąpić w sytuacji, gdy orzeczenie może „wywołać skutki wiążące się z nakładami finansowymi nieprzewidzianymi w ustawie budżetowej”, mówi ustawa o organizacji i trybie postępowania przed TK.
Jak dowiadujemy się w Trybunale, stanowisko od Sejmu nie wpłynęło, za to od Prokuratora Generalnego 19 listopada, czyli na dwa dni przed rozprawą, wpłynęło pismo o „braku stanowiska”.
TK odrzuca wniosek marszałka Sejmu
W sprawie pojawiło się jednak pismo z Sejmu.
20 listopada, zaledwie dzień przed rozprawą, marszałek Szymon Hołownia wnioskował o wyłączenie z udziału w postępowaniu Jarosława Wyrembaka. Powoływał się przy tym na zasadę legalizmu wynikającą artykułu 7 Konstytucji. Przypominał, że zdaniem Sejmu sędzia Wyrembak został wybrany na miejsce już obsadzone, powoływał się na orzeczenie ETPCz w sprawie Xero Flor przeciwko Polsce, a także uchwałę Sejmu z marca 2024 roku, w której „znalazło wyraz przekonanie, iż udział Jarosława Wyrembaka w wydaniu rozstrzygnięć (...) powoduje, że orzeczenia te są dotknięte wadą prawną”.
„W niniejszej sprawie skład orzekający Trybunału Konstytucyjnego jest utworzony z udziałem osoby powołanej do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego TK sprzecznie z przepisami prawa” – podkreślił marszałek Sejmu.
Skład orzekający rozpoznał wniosek… już następnego dnia, czyli w dniu rozprawy. Jak przekazał nasz informator, wniosek został oddalony, co TK uzasadnił w liczącym 13 stron piśmie. Wszystko to sędziowie i protokolanci zdążyli zrobić w ekspresowym tempie, bo rozprawa rozpoczęła się już o godzinie 11:30.
Bez odpowiedzi pozostaje pytanie, czy postanowienie wydano przed rozprawą, czy jednak po. Jak udało nam się ustalić, przed rozprawą nie doręczono stronom tego postanowienia.
Czytaj też:
Gronkiewicz-Waltz dla „Wprost”: Myślę, że gorzka refleksja przyjdzie później
W Kancelarii Sejmu dowiadujemy się, że odpis postanowienia TK w sprawie oddalenia wniosku wpłynął 20 grudnia 2024 roku. Niemal miesiąc po wyroku.
Senator zaalarmował prokuraturę
W styczniu senator Wadim Tyszkiewicz zaalarmował Prokuratora Generalnego o możliwości popełnienia przestępstwa przez ówczesną prezes TK Julię Przyłębską i sędziów orzekających w tej sprawie. Senator zauważał, że wydanie wyroku po zaledwie dwóch miesiącach „jednoznacznie wskazuje na to, że doszło do świadomego i celowego naruszenia prawa”.
„Wydany został przedwcześnie, bez zgromadzenia niezbędnego materiału dowodowego, wyrok skutkujący ogromnymi kosztami dla budżetu państwa” – czytamy w piśmie.
Jak dodał Tyszkiewicz, TK na wydanie wyroku w takiej sprawie potrzebuje „minimum 5–6 miesięcy”, do tego Przyłębska nie zwróciła się o opinię Rady Ministrów, co – zdaniem senatora – było „oczywistym niedopełnieniem obowiązków”. Uważa on także, że przestępstwo mógł popełnić też cały skład orzekający, który wydał wyrok „mając pełną świadomość poważnych braków w materiale dowodowym”.
Tyszkiewicz podkreślał też, że nie chodzi o to, czy wyrok jest słuszny, czy też nie. „Nie chodzi o kwestię niezawisłości orzeczniczej” – wyjaśniał. „Rzecz w tym, że wszyscy sędziowie wiedzieli o tym, że sprawa nie nadaje się do orzekania, a mimo to zdecydowali się brać udział w wydaniu wyroku” – zaznaczał.
Prokuratura bada sprawę
Z naszych ustaleń wynika, że sprawą zajmie się teraz Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze, która sprawdzi, czy prezes i sędziowie TK dopuścili się niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień.
Informację o tym, że wątpliwości będą badać właśnie zielonogórscy śledczy, potwierdziła nam rzeczniczka tamtejszej prokuratury Ewa Antonowicz. Do czasu publikacji tego tekstu nie otrzymaliśmy odpowiedzi na nasze dodatkowe pytania w tej sprawie.
Czytaj też:
NSA miał szansę naprawić skandaliczne działanie fiskusa. „Nie wykorzystał jej”
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.