W rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Polską” Karol Nawrocki potwierdził, że zamierzał podpisać ustawę o zwiększeniu kwoty wolnej od podatku do 60 tysięcy złotych rocznie. Co więcej, nie chciał jedynie czekać na inicjatywę rządu – w przypadku opóźnień ze strony Sejmu zapowiedział, że sam podejmie odpowiednie kroki.
„Powiem więcej: jeśli takiej ustawy w najbliższym czasie Sejm nie przyjmie, skorzystam z inicjatywy ustawodawczej” – zapowiedział. Dodał przy tym z lekkim dystansem: „Zrobię Donaldowi Tuskowi te konkrety. Czy to nie jest koncyliacyjne? Czy to nie jest wyjście naprzeciw?”
Nawrocki sygnalizował także gotowość wspierania rządu w kluczowych reformach. Jednocześnie przypomniał, że relacje z premierem nie należały do najłatwiejszych.
„W kampanii wyborczej szef obozu rządzącego zrobił bardzo dużo, aby mnie obrazić i za pomocą mediów rządowych siać dezinformację na mój temat. Jeśli natomiast pytają mnie państwo, czy będę małostkowy, to odpowiadam, że nie będę”.
Prezydent wszystkich obywateli?
Choć wybory zakończyły się stosunkowo niewielką przewagą, Nawrocki nie miał wątpliwości, jaką rolę powinien pełnić. Podkreślał, że nie zamierzał dzielić Polaków ani kontynuować polityki konfrontacyjnej.
„Nigdy nie dzieliłem Polaków. Wręcz przeciwnie – mówiłem, że Polska jest jedna i nie należy tylko do elit. Będę się tego trzymać” – zaznaczył.
W kampanii odwiedził ponad 300 miejscowości, koncentrując się zwłaszcza na Polsce powiatowej. Jak przyznał, nie godził się na „dzielenie Polski na A i B czy pozostawienie jednej części kraju samej sobie”. O swojej wizji mówił wprost: „Będę budował jedną Polskę”.
Podczas rozmowy Nawrocki nie zapomniał także o tych, którzy oddali głos na jego konkurenta.
„Ponad 10 mln obywateli powiedziało natomiast głośne 'tak'. [...] Dokonaliście innego wyboru, ale to nie oznacza, że nie będę waszym prezydentem. Będę wsłuchiwał się w wasz głos. Pałac Prezydencki będzie otwarty dla przedstawicieli wszystkich środowisk”.
Światopogląd: konserwatyzm z otwartością na debatę
Choć nowy prezydent nie ukrywa swoich katolickich przekonań, jednocześnie nie zamyka się na debatę w trudnych społecznie sprawach. Na pytania dotyczące ewentualnych regulacji w obszarze aborcji oraz ustawy o osobie najbliższej odpowiadał ostrożnie, ale bez jednoznacznego sprzeciwu.
„Jeśli miałoby to być rozwiązanie, które realnie miałoby pomóc obywatelom regulować sprawy formalno-prawne – niezależnie od kwestii partnerskich, seksualnych czy sąsiedzkich – to nie widzę w tym żadnego problemu” – powiedział, odnosząc się do potencjalnej ustawy o statusie osoby najbliższej. Jednocześnie zastrzegł, że nie zgodzi się na „żadne ideologiczne wrzutki”, które jego zdaniem „podważałyby małżeństwo, jako związek kobiety i mężczyzny”.
W sprawie aborcji również nie zamykał drogi do rozmowy, ale warunkował ją przedstawieniem gotowych projektów ustawowych. Jasno sygnalizował: chciał widzieć konkretne rozwiązania, zanim podejmie decyzje.
Bezpieczeństwo ponad podziałami
W obszarze bezpieczeństwa narodowego Karol Nawrocki wskazywał na konieczność współpracy ponadpartyjnej. Podkreślał, że w tej kwestii chciał ściśle współdziałać z wicepremierem Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem.
„W tych sprawach nie może być żadnych niepotrzebnych emocji. To należy się Polakom niezależnie od tego, na kogo głosowali” – mówił, akcentując wagę stabilności i przewidywalności państwa w trudnych czasach.
Prezydent, który chce łączyć?
Na koniec Nawrocki przypomniał, że jego zwycięstwo nie opierało się jedynie na prawicowym elektoracie.
„W II turze poparła mnie także część zwolenników kandydatów o poglądach lewicowych, socjaldemokratycznych czy socjalistycznych. To spore zaskoczenie, ale też jasny sygnał, że jestem człowiekiem, który potrafi łączyć” – podkreślał. Tym samym postawił przed sobą ambitne zadanie: być prezydentem wszystkich obywateli, niezależnie od poglądów i wyborczych decyzji.Czytaj też:
Wotum zaufania dla rządu. Dziś w Sejmie jedno z ważniejszych głosowań Tuska
