Nawrocki pojedzie do Kijowa? Wymowna deklaracja Czarnka

Nawrocki pojedzie do Kijowa? Wymowna deklaracja Czarnka

Przemysław Czarnek
Przemysław Czarnek Źródło: X / PiS
Był minister edukacji Przemysław Czarnek nie jest entuzjastą pomysłu, by w jedną z pierwszych wizyt zagranicznych przyszły polski prezydent udał się do Ukrainy. Jego zdaniem Karol Nawrocki ma lepsze opcje.

W programie Wirtualnej Polski „Tłit” Przemysław Czarnek z PiS został zapytany o pierwszą podróż zagraniczną Karola Nawrockiego w roli prezydenta. Zasugerowano mu, że godną rozważenia opcją byłaby Ukraina, w której ostatnio jeszcze zaostrzył się konflikt zbrojny.

Nawrocki w podróż do Ukrainy? Czarnek przeciwny

– Nie sądzę, aby był to kierunek najwłaściwszy. Wydaje się, że Karol Nawrocki jeszcze w czasie kampanii wyborczej odpowiadając na tego typu pytania, mówił o Stanach Zjednoczonych i Watykanie – stwierdził Przemysław Czarnek.

Na pytanie, dlaczego nie Ukraina, miał dłuższą odpowiedź. – Panie redaktorze, dlaczego mamy jechać na wojnę do Kijowa w tym momencie, kiedy Ukraińcy zachowują się też tak, jak się zachowują niekiedy. Serdecznie zapraszamy Ukraińców do siebie, ja bym tak zrobił. Nie wiem co zrobi pan prezydent Karol Nawrocki – przyznał.

– Serdecznie zapraszamy Ukraińców do siebie. Jesteśmy gotowi do przyjmowania ich tutaj. Po co ryzykować głową państwa tam? Ja w ogóle nigdy nie byłem zwolennikiem, jeszcze wówczas kiedy rządziliśmy, naszych zbyt częstych wyjazdów. Naszych służb, które różnie się kończyły, czy naszych ministrów na Ukrainę – mówił.

– Mamy granicę z Ukrainą i z chęcią możemy przyjmować ich w Rzeszowie, w Przemyślu, czy w każdym innym mieście przygranicznym, gdzie nie ma działań zbrojnych. Naprawdę nie ma potrzeby ryzykowania dzisiaj tam – podkreślał Czarnek.

Czarnek: Nie byłem na Ukrainie. Nie dlatego, że się bałem

– Jako minister edukacji nigdy nie byłem na Ukrainie. Nie dlatego, że się bałem, tylko dlatego, że uważałem, że nie jest to stosowne. Zresztą kończyły się te wyjazdy różnie, również w czasach naszych rządów. Nie będę tutaj przypominał poszczególnych przypadków – uciął temat.

– Poza wizytami symbolicznymi: pierwszą wizytą pana premiera Mateusza Morawieckiego i pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego w towarzystwie ówczesnego premiera m.in. Słowenii, która była bardzo potrzebna i symboliczna i pokazywała nasze zaangażowanie po stronie Ukrainy wówczas, kiedy Zachód nie angażował się jeszcze, tylko proponował 5 tys. hełmów, to było to bardzo ważne i konieczne – przekonywał.

– Natomiast tam, gdzie konieczne to nie jest, to nie ma potrzeby takiej prezentacji. Zwłaszcza dzisiaj, w sytuacji gdy pan Wołodymyr Zełenski, pan ambasador Bodnar, czy pan minister spraw zagranicznych wielokrotnie zachowywali się w sposób nawet przykry dla państwa polskiego. A gdyby nie nasze zaangażowanie, to Ukrainy już by nie było – stwierdzał.

– Więc nie mam potrzeby ja, jako obywatel, żeby proponować mojemu prezydentowi wyjazd najpierw do Kijowa. No nie, nasz prezydent powinien najpierw udać się do najważniejszego sojusznika, do Stanów Zjednoczonych. A zapowiedział także wizytę w Watykanie, bardzo symboliczną. Takie powinny być te kierunki – zakończył.

Czytaj też:
Koniec systemu wprowadzonego przez Czarnka. MEN zgadza się na zmiany
Czytaj też:
Spekulacje o kolejnym transferze do Pałacu Prezydenckiego. „Traktowałbym to jako ogromny honor”

Opracował:
Źródło: Wirtualna Polska