O zdarzeniu, do którego doszło na terenie Dolnego Śląska, poinformowała stacja TVN24. Pies, który miał zaatakować dziewczynkę, mieszka na co dzień w jednym z wałbrzyskich schronisk.
Feralnego dnia opiekun wyprowadził go na spacer. Czworonóg zerwał się w trakcie ze smyczy.
Dolny Śląsk. Wstrząsający incydent w Wałbrzychu. Pies miał pogryźć 7-latkę
Do ataku dojść miało w pierwszej połowie września, w godzinach popołudniowych. Dziewczynka bawiła się wtedy z przyjaciółkami – wszystkie znajdowały się na łące, w okolicy schroniska dla bezdomnych zwierząt. O szczegółach przykrego incydentu dziennikarzom opowiedziała mama poszkodowanego dziecka.
Kobieta obserwowała swoją córkę z okna. W pewnym momencie krzyknęła – pies skoczył zaś na nią i ją przewrócił. W konsekwencji upadła na ziemię. Zwierzę na tym jednak nie poprzestało – szarpało przez jakiś czas ofiarę za ubrania.
Siedmiolatka ma obrażenia klatki piersiowej i ramienia. Część odniesionych ran wymagała szycia – pomocy takiej udzielili specjaliści na samodzielnym oddziale ratunkowym. Dziewczynka otrzymała również dawki dwóch szczepionek – na tężec i wściekliznę.
TVN24 ustalił, że pies był wyprowadzany przez wolontariusza, który z niewiadomych przyczyn nagle stracił nad nim kontrolę. Podczas spaceru zwierzęciu nie założono kagańca dla bezpieczeństwa otoczenia (uniemożliwiającego np. ugryzienie człowieka).
Jedna z byłych pracownic schroniska przekazała, że to konkretne zwierzę było w przeszłości bardzo źle traktowane – m.in. bite młotkiem.
Rodzice żądają zadośćuczynienia
Matka dziecka domaga się, by osoby odpowiedzialne za zdarzenie poniosły teraz konsekwencje. Schronisko przeprosiło za atak i przekazało, że opiekun czworonoga feralnego dnia wyszedł z nim na spacer nie po raz pierwszy. Miał nie zauważyć bawiących się w pobliżu dzieci. Kierownik placówki chce „wprowadzić zmiany i dodatkowe mechanizmy zabezpieczające”. Miejsce opieki pozostaje w kontakcie z rodzicami poszkodowanej nieletniej.
Sprawę analizuje już lokalna policja, która ma ustalić, czy zdarzenie można podpiąć pod zarzut narażenia osoby na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Grozi za to nawet do trzech lat pozbawienia wolności (według Kodeksu karnego).
Czytaj też:
Tragedia na terenie kościoła. Nie żyje 56-letni ksiądzCzytaj też:
Groźny incydent nad międzynarodowym lotniskiem. To rosyjskie drony?
