Pod koniec listopada media obiegła informacja dotycząca możliwości zawieszenia Waldemara Budy w prawach członka PiS. Z nieoficjalnych doniesień wynikało, że powodem jest udział europosła na Igrzyskach Wolności w Łodzi.
– To legitymizowanie obozu obecnej władzy, który dopuszcza się szeregu bezprawnych działań wobec opozycji – komentował na antenie Radia Łódź radny Piotr Cieplucha.
Po medialnej burzy rzecznik PiS Rafał Bochenek wyjaśnił, że wniosek w sprawie Waldemara Budy, który wpłynął do partyjnej centrali ze struktur lokalnych, dotyczy braku regulowania składek i związanych z tym zaległości.
Ci europosłowie nie płacą składek na PiS?
Zgodnie z partyjnym regulaminem, każdy poseł jest zobowiązany do przekazania na rzecz ugrupowania 1000 zł, natomiast w przypadku europosłów kwota wzrasta do 5000 zł.
Jak dowiedział się Onet, Waldemar Buda ma nie być jedynym politykiem PiS, który zalega z wpłatami na rzecz partii. Na niechlubnej liście znaleźli się m.in. Dominik Tarczyński, Joachim Brudziński, Michał Dworczyk oraz Adam Bielan.
Joachim Brudziński i składki na rzecz PiS
Joachim Brudziński stanowczo zaprzeczył doniesieniom, że zalega z opłatami. „Systematycznie wpłacam składki na partię od pierwszego dnia, kiedy zostałem europosłem. Jest dla mnie oczywistym, że jako eurodeputowani powinniśmy systematycznie wspierać finansowo naszą partię” – oświadczył.
Do sprawy odniósł się także skarbnik Prawa i Sprawiedliwości. Henryk Kowalczyk zamieścił oświadczenie w mediach społecznościowych, w którym przekazał, że „w związku z pojawiającymi się w przestrzeni publicznej nieprawdziwymi informacjami prasowymi uprzejmie informuje, że Joachim Brudziński wpłaca regularnie darowizny na partię i nie posiada zaległości w tym zakresie”.
Co ciekawe, Henryk Kowalczyk nie odniósł się w żaden sposób do pozostałych europosłów wymienionych przez dziennikarzy Onetu.
Czytaj też:
Kontrowersyjna inwestycja PiS. Właścicielki hotelu nie kryją frustracjiCzytaj też:
Karol Nawrocki wygwizdany. Tak zareagował
