"Zarzuty obejmują kilkanaście osób zatrudnionych w stacji, a także kilkuset klientów, którzy wręczali łapówki. W sprawie zatrzymano dowody rejestracyjne kilkuset pojazdów - zawierały adnotacje o dokonanych przeglądach technicznych, jednak obecności tych samochodów na przeglądach w tej stacji nie odnotowano w innych dokumentach" - wyjaśnił Jachimczak.
Zaznaczył, że najprawdopodobniej diagności działali bez wiedzy kierownictwa stacji. Aby zapobiec wykryciu przestępstwa, wciągnęli do tajemnicy pracownice biurowe stacji, które zajmowały się m.in. fałszowaniem wpisów w rejestrach, pobieraniem opłat i wystawianiem faktur, a także fałszowaniem na nich podpisów klientów.
Z usług nieuczciwych diagnostów korzystali m.in. właściciele dużych baz transportowych. Diagnostom - za naruszenie prawa w zamian za korzyść majątkową - będzie groziło do 10 lat więzienia. Pozostali podejrzani odpowiedzą m.in. za wręczanie łapówek i fałszowanie dokumentów.
Śląscy policjanci z wydziału do walki z korupcją nadal będą analizować dokumentację tyskiej stacji. Postępowanie trwa długo, ponieważ rocznie dokonywano tam przeglądów kilkunastu tysięcy pojazdów. Niewykluczone są więc kolejne zarzuty. Na poczet przyszłych kar i grzywien zabezpieczono dotąd mienie podejrzanych warte prawie 1,5 mln zł.pap, em