Chwała kryzysowi

Chwała kryzysowi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Cieszą mnie zapowiedzi Donalda Tuska o zmniejszeniu biurokracji o 10 procent. Znając realia polskiej polityki domyślam się, że pewnie te 10 procent urzędników, których zwolnić chce Donald Tusk to niedobitki zatrudnione w czasach rządów SLD i PiS, które jakimś cudem oparły się dotychczasowym falom zwolnień.
Zapewne szumnie deklarowane "ograniczenie biurokracji" to kolejne hasło, które w rzeczywistości ma na celu
dokuczenie politycznej konkurencji. Co oczywiście ma jedną dobrą stronę: biurokracja faktycznie zostanie ograniczona. Jeśli ktoś zajmuje niepotrzebne stanowisko opłacane z budżetu państwa to powinien zostać
zwolniony, niezależnie od tego jaką opcję polityczną reprezentuje. Nadchodzące zwolnienia Donald Tusk tłumaczy kryzysem. Można powiedzieć z ironią: chwała kryzysowi!

Jako dziennikarz od lat obserwuję, w jaki sposób funkcjonuje w Polsce administracja. Funkcjonuje w sposób przerażający. Błędy i nieodpowiedzialność urzędników to prawdziwa plaga. Doświadczają tego choćby przedsiębiorcy, których chcący się wykazać państwowi urzędnicy gnębią kontrolami i rygorystycznymi karami. Wszystko dlatego, że inni urzędnicy stworzyli wadliwe, niezrozumiałe prawo, którego przedsiębiorca nie rozumie.
Doświadczają tego choćby  ludzie, którzy chcą budować autostrady. Skomplikowane przepisy (np. dotyczące wymogów ekologicznych) uniemożliwiają rozpoczęcie budowy autostrad. Osobną sprawą są koszty generowane przez urzędników. Takie Ministerstwo Pracy - twór nikomu do niczego niepotrzebny - wyda w tym roku 1,6 mln złotych na wyjazdy swoich pracowników do egzotycznych krajów pod pozorem szkoleń zawodowych. Inne urzędy kupują luksusowe samochody i wydają miliony na urządzanie biur i siedzib, a wszystko płaci podatnik.

Sprawdza się to, co wiele lat temu głosił Alexis de Tocqueville: biurokrata niczego nie umie robić tak skutecznie jak udowadniać, że jest potrzebny. Tysiące urzędników starają się więc udowodnić swoją przydatność wprowadzając coraz głupsze przepisy. W 2009 roku w Łodzi wprowadzono zakaz szczekania dla psów. Wcześniej, w marcu, w 
województwie opolskim, jeden z urzędników wprowadził przepis, na mocy którego pługi i piaskarki odśnieżające drogi mogły jeździć tylko do 21 marca, a to dlatego, że - jak tłumaczył później dziennikarzom - jest to ostatni dzień zimy. Urzędnik rozumował, że skoro śnieg pada tylko zimą, a zima kończy się kalendarzowo 21 marca to później piaskarki są
niepotrzebne. Na Opolszczyźnie śnieg spadł później i sparaliżował cała komunikację. Urzędnik - idiota nie poniósł za to żadnej kary. Podobnych przykładów można przytoczyć setki. Wniosek z nich płynie jeden: nadmierna biurokracja tworzy nadmierną ilość chorych, oderwanych od rzeczywistości przepisów. Część kompetencji biurokracji (budowę dróg, odśnieżanie itp) można powierzyć prywatnym firmom wyłonionym w drodze przetargu. A urzędników można i należy zwolnić. I dla nich i dla gospodarki będzie lepiej,jeżeli swoją przydatność będą udowadniać w prywatnych firmach.

Szkoda tylko, że Donald Tusk nie wpadł na to sam, a wymusił to na nim kryzys.